Czy półroczne niemowlę musiało umrzeć?
Ostra niewydolność krążenia była bezpośrednią przyczyną śmierci niemowlęcia, które zmarło na początku marca. Nie udzielono mu pomocy ani w Ośrodku Zdrowia w Sierakowicach, ani w szpitalnym oddziale ratunkowym w Kartuzach - wykazała sekcja zwłok, przeprowadzona przez gdański Zakład Medycyny Sądowej. Wyniki sekcji otrzymała prokuratura w Kartuzach.
07.05.2008 | aktual.: 07.05.2008 16:23
Jak poinformowała rzeczniczka gdańskiej Prokuratury Okręgowej Grażyna Wawryniuk, biegli stwierdzili, że bezpośrednią przyczyną śmierci była ostra sercowopochodna niewydolność krążenia, która wystąpiła u niemowlęcia z uszkodzeniem serca - konkretnie zapaleniem mięśnia serca.
Według biegłych, zapaleniu mięśnia serca towarzyszyło przewlekłe schorzenie w postaci sprężystego zwłóknienia wsierdzia. Lekarze wykryli także u dziecka znaczne zwężenie tętnicy głównej oraz zapalenie śródmiąższowe płuc. Poza tym chłopiec miał zaawansowane uszkodzenie wątroby i zmiany w trzustce.
Wyniki sekcji zwłok trafią teraz do zespołu biegłych, którzy na ich podstawie oraz na podstawie innej dokumentacji lekarskiej dotyczącej dziecka oraz przebiegu ciąży, zeznań świadków itp., określą czy natychmiastowa pomoc lekarska mogła uratować dziecku życie - powiedziała Wawryniuk.
4 marca br. mieszkanka Sierakowic, matka półrocznego chłopca, zaniepokojona jego stanem zdrowia udała się do miejscowego ośrodka zdrowia. Tam lekarz odesłał ją z dzieckiem do szpitala w Kartuzach, gdzie na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Nie zbadawszy dziecka, powiedziano kobiecie, że musi mieć skierowanie od lekarza. Matka chłopca wróciła więc do Sierakowic. W drodze stan zdrowia dziecka jeszcze się pogorszył i pomimo reanimacji w miejscowej przychodni dziecko zmarło.
Rodzice dziecka zawiadomili prokuraturę w Kartuzach, która wszczęła śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci oraz nieudzielania pomocy osobie, znajdującej się w położeniu graniczącym z bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia. Za te czyny grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
Dwa dni po zdarzeniu dyrekcja szpitala w Kartuzach podjęła decyzję o zawieszeniu w czynnościach służbowych pielęgniarki oddziałowej, która 4 marca rozmawiała z mamą chłopca.