PolskaCzy polityka regionalna zastąpi krajową?

Czy polityka regionalna zastąpi krajową?

W cieniu nieustających politycznych swarów, nerwicowych rekonstrukcji rządu, mniej lub bardziej tandetnych afer obyczajowych dotykających polityków z pierwszych stron gazet, przez niektóre media przemknęła informacja o inicjatywie utworzenia partii regionalnej - być może pod nazwą Partii Rozwoju Pomorza. I choć niektórzy pewnie by chcieli zamknąć tę inicjatywę w skansenie cepeliowsko - kaszubskim, to sądzę, że potencjalnie może ona zwiastować coś nowego, niedającego się ograniczyć do pielęgnowania tradycji kaszubskich, co zresztą samo w sobie jest chwalebne.

Czy polityka regionalna zastąpi krajową?

15.02.2007 | aktual.: 15.02.2007 06:50

Kto wie, czy w jakiejś, być może wcale niedalekiej przyszłości, nie będziemy świadkami nowego zjawiska na polskiej scenie politycznej. Zniechęcenie do tzw. wielkiej polityki, która przecież tak często okazuje się być polityką małą i robioną przez ludzi małego formatu, może spowodować powstanie nowych form aktywności. Ludzie mają już mocno dosyć kręcenia się w kółko tych samych, starych twarzy, które co najwyżej szukają dla siebie nowych miejsc, nowych partii i posad. I dlatego ludzie od polityki się odwracają.

Ale problemy pozostają, trzeba je rozwiązywać. I kto wie, czy nie pojawi się więcej inicjatyw lokalnych, zrzeszających osoby aktywne w danych regionach, które będą chciały zrobić coś dla swych społeczności i regionów i różne konkretne problemy rozwiązywać. Działacze ci mogą wcale nie chcieć wchodzić do tzw. wielkiej krajowej polityki. Tożsamość regionalna może być dla nich wystarczająco ważna, co wcale przecież nie znaczy, że przestaną się czuć Polakami. Po prostu w regionach jest właśnie konkret, pomagający takim ewentualnym nowym partiom budować tożsamość, są też - co ma istotne znaczenie - pieniądze europejskie.

Do tej pory przy okazji wyborów samorządowych narzekaliśmy, jak to polityka lokalna jest zdominowana przez politykę centralną, że na poziomie lokalnym odtwarzają się głównie te same, co na scenie ogólnopolskiej podziały. Ostatnie wybory samorządowe pokazały, że może zaczyna być inaczej: pojawiło się co najmniej kilku silnych liderów lokanych (np. prezydenci Wrocławia, Gdyni), którzy mogą stać się znaczącymi postaciami na scenie ogólnopolskiej. Teraz słyszy się o inicjatywie partii regionalnej. I przecież wcale nie musi to się skończyć na Pomorzu. Jest jeszcze wiele innych regionów, wśród nich Śląsk, gdzie rzecz dodatkowo się komplikuje, bo tożsamość regionalna niekiedy buduje się tam na poczuciu pewnej narodowej odrębności. Ale przecież są i inne regiony, gdzie kwestie narodowościowe nie wchodzą w grę, a mimo tego może rodzić się poczucie regionalnej i lokalnej tożsamości. Może więc to polityka regionalna zacznie wpływać na krajową?

Skutki tego mogą być poważne. Przede wszystkim, choć może to oznaczać jakieś ożywienie polskiej polityki, to trzeba dostrzegać i zagrożenia. To nie jest tak, że korupcja i afery są tylko w tzw. wielkiej polityce. Kilka lat temu decentralizując państwo zdecentralizowaliśmy też korupcję i inne problemy. Ale i tak wierzę, że „na dole” jest więcej prawdziwego życia i uczciwej aktywności. Jednak zawsze ktoś może spytać, czy nie grozi nam nowy dzielnicowy podział Polski? Takie głosy już można słyszeć od pewnych działaczy partii szczebla krajowego. Nie wiem, na ile to realne zagrożenie, a na ile po prostu obawa o zdrową konkurencję ze strony obecnych partii broniących status quo. Na pewno zaś jest paradoksem, że idea partii regionalnej pojawia się w okresie rządów ugrupowania, które przecież raczej dąży do siły władzy centralnej i kontroli, niż do nadmiernej decentralizacji. Byłby to klasyczny przykład działania przeciwskutecznego: nie po raz pierwszy dążenie do centralizacji wywoływałoby spontaniczną
decentralizację, która niekiedy może być groźna.

Niekiedy jednak, jeśli zapewni się miejsce dla tego typu inicjatyw, mogą stać się one nie zagrożeniem, lecz szansą. Czy będziemy potrafili ją wykorzystać? A w odwodzie jest już partia kobiet - inicjatywa zasługująca na odrębną analizę, ale podobnie jak ewentualna partia regionalna też kwestionująca obecne podziały. Co prawda partia kobiet jest jak na mój gust zbyt mocno „medialna”, ale nigdy nie wiadomo, skąd przyjdzie nowe.

Prof. Andrzej Rychard dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)