Czy plakaty "bojowniczek" to przestępstwo?
Łódzka prokuratura sprawdza, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa przez osoby, które rozwiesiły na przystankach komunikacji miejskiej w Łodzi plakaty zachęcające Polki do aborcji na Wyspach Brytyjskich. Gazeta "Polska Dziennik Łódzki" poinformowała, że plakaty są rozklejane przez łodzianki zrzeszone w Separatystycznych Rewolucyjnych Oddziałach Macicznych, a ich celem "jest walka o prawa kobiet".
09.03.2010 | aktual.: 09.03.2010 17:42
- Wdrożone zostały czynności sprawdzające, mające na celu ustalenie, czy można mówić o popełnieniu przestępstwa w szczególności polegającego na udzieleniu kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży - poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania. Za przestępstwo to grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
Według "Polski Dziennika Łódzkiego" na plakatach, wzorowanych na reklamach jednej z popularnych kart płatniczych, znajduje się m.in. wyliczenie kosztów związanych z wyjazdem i usunięciem ciąży w publicznej przychodni na Wyspach Brytyjskich. Wszystko ma kosztować "mniej niż w podziemiu aborcyjnym w Polsce".
Gazeta "Polska Dziennik Łódzki" poinformowała, że plakaty są rozklejane przez łodzianki zrzeszone w Separatystycznych Rewolucyjnych Oddziałach Macicznych, a ich celem "jest walka o prawa kobiet".
Po publikacji w gazecie prokuratura z urzędu podjęła kroki wyjaśniające, czy nie doszło do naruszenia prawa.
O możliwości popełnienia przestępstwa zawiadomił prokuraturę Katolicki Klub im. Świętego Wojciecha w Łodzi. "Składamy doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez anonimową organizację SROM oraz władze Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego Spółka z o.o. w Łodzi, polegającego na publicznym podżeganiu do popełnienia przestępstwa dokonania aborcji" napisano w zawiadomieniu przesłanym również Wirtualnej Polsce.
W uzasadnieniu czytamy m.in.: Obecność plakatów organizacji SROM na przystankach miejskiej spółki MPK sugeruje, że kampania odbywa się za wiedzą i przyzwoleniem kierownictwa MPK. Jeśli opisana wyżej kampania, podżegająca do łamania prawa nie jest prowadzona na podstawie umowy organizatora z MPK, może zachodzić uzasadnione podejrzenie rażącego zaniechania przez MPK wykonywania obowiązków, polegających na utrzymaniu porządku w obrębie przystanków."
Po publikacji w gazecie prokuratura z urzędu podjęła kroki wyjaśniające, czy nie doszło do naruszenia prawa.