Czy "penis" obraża Putina? - teraz nie wiadomo
Prokuratura Rejonowa w Sopocie zawiesiła śledztwo w sprawie publicznego znieważenia premiera Rosji Władimira Putina. Sprawa ma zostać wznowiona za kilka miesięcy, gdy do prokuratury dotrze informacja z rosyjskiego ministerstwa sprawiedliwości, dotycząca tzw. zasady wzajemności.
Jak poinformowała szefowa prokuratury w Sopocie Barbara Skibicka, śledczy czekają na informację z Federacji Rosyjskiej, która ma zostać udzielona w ramach tzw. pomocy prawnej.
Prokuratorzy zwrócili się o tę pomoc za pośrednictwem polskiego ministerstwa sprawiedliwości. Śledczy oczekują, że strona rosyjska przedstawi przepisy, na podstawie których na terenie Federacji chronione są prawa głów państw i innych ważnych osobistości zza granicy.
- Z ostatnich informacji, jakie otrzymaliśmy, wynika, że pomocy prawnej ze strony rosyjskiej możemy spodziewać się za około osiem miesięcy. Mamy tu więc do czynienia z długotrwałą przeszkodą uniemożliwiającą prowadzenie postępowania, stąd jego zawieszenie - wyjaśniła Skibicka.
Jak dodała, tzw. zasada wzajemności mówi o tym, że strona polska może ukarać swojego obywatela za znieważenie przedstawiciela obcego państwa tylko wtedy, gdy w Rosji panują podobne zasady ścigania za naruszenie dobrego imienia przebywającego tam ważnego zagranicznego gościa.
Sprawa związana jest z incydentem, do jakiego doszło 1 września tego roku w czasie wizyty Putina w Trójmieście. Tego dnia rano w czasie, gdy premier Rosji prowadził rozmowy z premierem Donaldem Tuskiem, przed sopockim hotelem Sheraton pojawiła się grupa ludzi protestująca przeciwko wizycie Putina.
Wśród demonstrantów znajdował się m.in. były sopocki radny Jakub Ś. oraz sopocki działacz PiS, b. rzecznik prasowy MSWiA (z czasów, gdy resortem kierował Janusz Kaczmarek)- Michał R. Ten drugi pojawił się pod hotelem przebrany w strój symbolizujący penis, na którym wymalowany był napis "Put-in". Jakub Ś. miał w trakcie happeningu nazwać premiera Rosji "mordercą".
Obu mężczyznom prokuratura przedstawiła zarzut publicznego znieważenia przedstawicielstwa obcego państwa, za co - w myśl paragrafu 3 art. 136 kodeksu karnego - grozi do trzech lat więzienia.
Gdyby okazało się, że rosyjskie prawo nie przewiduje kar za publiczne znieważenie ważnego reprezentanta obcego kraju, sopockie śledztwo zostałoby umorzone, a sprawcy nie ponieśliby konsekwencji.