Czy można pić alkohol podczas opieki nad dzieckiem?
Czy rodzica można pociągnąć do odpowiedzialności karnej, jeśli dziecko ulegnie wypadkowi, a on pił w tym czasie alkohol? Według prof. Piotra Kruszyńskiego jak najbardziej, bo swoją postawą pokazuje brak odpowiedzialności i lekkomyślność. Z taką opinią nie zgadza się z kolei prof. Monika Płatek. - Prawo można stosować jak maczugę, albo jak instrument kształtowania postaw społecznych. Jak się zdarzają nieszczęśliwe wypadki, to należy je nazywać po imieniu, a nie obciążać winą rodziców, którzy i tak będą sami się obwiniać - mówi.
"Matka 8-latka, który utonął w Świnoujściu piła alkohol" - tak miesiąc temu media informowały o tragicznej śmierci chłopca. Mogliśmy się również dowiedzieć, że za narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi kara pięciu lat pozbawienia wolności. Jaką przesłanką jest w tej sprawie fakt, że matka piła alkohol? Czyni ją to współwinną? I czy rodzicowi w ogóle wolno pić w trakcie opieki nad dzieckiem?
Prawo nie zakazuje
- Jeśli matka piła cokolwiek, jest to ogromna lekkomyślność – ocenia karnista prof. Piotr Kruszyński. Tłumaczy, że nawet po wypiciu jednego piwa, zwłaszcza w czasie upału, możliwości percepcyjne są duże mniejsze. Czyli można taką matkę pociągnąć do odpowiedzialności karnej? - Oczywiście że tak – odpowiada i dodaje, że sam fakt picia piwa już świadczy o tym, że jest to osoba nieodpowiedzialna i jest związek przyczynowy między jej działaniami a skutkiem.
Profesor twierdzi również, że w takich sytuacjach, gdy rodzic pije alkohol, a ma pod opieką dziecko, to należy interweniować.
Innego zdania jest prof. Marek Chmaj, prawnik konstytucjonalista. - No nie popadajmy w przesadę, lampka czy dwie nawet przy małym dziecku nie świadczy jeszcze o tym, że rodzice się alkoholizują. Jego zdaniem, w przypadku nieszczęśliwego wypadku nie byłoby różnicy, jeśli rodzic byłby trzeźwy i "prawo to widzi".
Podobnego zdania jest karnistka prof. Monika Płatek. - Prawo można stosować jak maczugę, a można stosować też jak instrument kształtowania postaw społecznych – mówi. Podkreśla, że nie ma zakazu spożywania alkoholu przez rodziców i jak się zdarzają nieszczęśliwe wypadki, to należy je nazywać po imieniu, a nie obciążać winą rodziców, którzy i tak będą sami się obwiniać.
Warto podkreślić, że w przypadku utonięcia chłopca w Świnoujściu, nikomu jak do tej pory nie zostały postawione zarzuty, a jak podkreśla rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Małgorzata Wojciechowicz, postępowanie toczy się w sprawie.
Wypadek pod okiem wstawionych rodziców
Sytuacja hipotetyczna. Rodzice z dziećmi spędzają czas w restauracji, gdzie oboje piją wino. Dziecko idąc do toalety przewraca się, niefortunnie uderza głową o kant stolika i umiera, co wtedy?
- To nieszczęśliwy wypadek. Nawet jeśli rodzice są wstawieni, to w tym przypadku nie ma co udawać, że odpowiedzialni są rodzice, bo do takiej samej odpowiedzialności moglibyśmy ich pociągnąć gdyby nic nie pili – ocenia prof. Płatek.
Marek Chmaj podkreśla, że Z uwagi na dzieci, rodzice nie mogą być w stanie nietrzeźwości, ale już nie muszą być absolutnie trzeźwi i jedno piwko czy dwa w lecie, oczywiście jeśli nie prowadzą samochodu, jest absolutnie dopuszczalne.. Co oznacza w tym wypadku stan nietrzeźwości? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, ale jak na wstępie zaznacza, w stosunku do opiekunów nie mają zastosowania przepisy dotyczące kierowców, więc taką granicę nie tworzy 0,2 promila. - Tu nie ma reguły. Dzieci są różne i opiekun musi być na tyle trzeźwy by mieć kontrolę nad swoim postępowaniem tak by chronić dziecko – wyjaśnia Chmaj.
Przy tej okazji prof. Monika Płatek apeluje by nie sprowadzać władzy państwowej do ograniczania prywatności i życia rodzinnego. "Dzieci się ruszają, czasem łamią sobie nogi czy robią sobie inną krzywdę, to normalne". Podkreśla, że wskaźnikiem takiej ingerencji jest dobro dziecka "a dla dziecka najważniejsze jest bycie w rodzinie". - W związku z tym denerwowanie rodziców, przeszkadzanie im, uprzykrzanie im życia, karanie i traktowanie ich jako zniewolonych podmiotów nie jest dobrym wyjściem – uważa Płatek.
Okiem psychologa
W ankiecie jaką przeprowadził serwis wiadomości WP.PL do picia alkoholu podczas sprawowania opieki nad dzieckiem przyznało się 45% z ponad dwóch tysięcy osób biorących udział w badaniu. Z prawnego punktu widzenia nie ma w tym nic złego, a z psychologicznego?
- Jeśli w towarzystwie dzieci, wszyscy dorośli piją alkohol i pokazują, że jest to sposób na relaks i spędzanie wolnego czasu, to jest to ryzykowne - ocenia Monika Perkowska, psycholog rodzinny.
Po pierwsze trudno ocenić, która lampka wina sprawi, że granica zostanie przekroczona, a opieka nad dzieckiem stanie się niemożliwa, po drugie w ten sposób uczy się dzieci pewnych zachowań. - Dzieci szybko naśladują to, co robią rodzice, więc jeśli systematycznie pijemy alkohol istnieje duże prawdopodobieństwo, że nasze dzieci będą powielały ten schemat w przyszłości, tworząc własne rodziny - przestrzega Perkowska. Czy wcześniej będą sięgać po alkohol? Według psycholog prawdopodobnie tak, bo taki nastolatek będzie wypominał rodzicom: skoro wy pijecie, to ja też mogę. Jest to ryzykowne, bo rodzice pokazują swoim dzieciom, że picie jest dozwolone.
- To nie znaczy, że nie wolno pić alkoholu przy dzieciach. Nie ma nic groźnego w tym, że od czasu do czasu będzie miało to miejsce. Tu po prostu liczy się przede wszystkim zdrowy rozsądek i umiar - podkreśla psycholog.
Podobnego zdania jest dr Ewa Woydyłło-Osiatyńska, psycholog i terapeutka uzależnień. - Dziecko, przy którym się często pije, może wypracować sobie przyzwyczajenie, że jak jest towarzystwo, to musi być i butelka – przestrzega. I ocenia, że w ten sposób w Polsce przez setki lat utrwalił się taki właśnie model. - Butelka stała się najważniejszą częścią wypoczynku i reklaksu - zauważa.
Czy takie dzieci są bardziej narażone na nadużywanie alkoholu w przyszłości? Tego nie wiemy, bo nadużywanie i uzależnienie zależą od wielu uwarunkowań, również genetycznych, ale jak przyznaje psycholog, fakt, że alkohol jest normalną częścią codzienności może być również takim czynnikiem. - Ludzie, którzy oswoili się z alkoholem do tego stopnia, że traktują go jak kawę czy herbatę, dają dziecku znak, że jest to normalny napój o obojętnym działaniu - podkreśla.
Niebezpieczne lekarstwo
Ewa Woydyłło-Osiatyńska zwraca uwagę na jeszcze jedno niebezpieczeństwo. - Obecnie dzieci stają się dużo wcześniej samodzielne i decydują, co robią. W związku z tym, w takich rodzinach, gdzie alkohol jest normalnością i sięga się po niego z tytułu zmęczenia czy zdenerwowania, dziecko uczy się, że jest to lekarstwo na jakiś dyskomfort. Wtedy samo może zacząć go nadużywać znacznie wcześniej - przestrzega.
Według Woydyłło w Polsce alkohol podstępnie wkroczył w nasze życie, jest wszędzie i panuje ugruntowana tradycja, że życie z alkoholem jest lepsze. - We Francji jak ludzie wstają od stołu, to w butelce zawsze coś jeszcze zostanie, w Polsce ma się wrażenie, że ludzie wstają od stołu właśnie dlatego, że butelka jest już pusta - zauważa. I apeluje: alkohol to nie zwykły napój, to nie jest zwykły towar i powinien być traktowany jak broń palna, bo jest równie niebezpieczny. - Skąd dziewczyna ma wiedzieć, że od częstego picia alkoholu szybciej będzie miała menopauzę - pyta. Za mała świadomość, za mało wiedzy, przede wszystkim u lekarzy, którzy powinni ostrzegać. Potrzeba nam więcej edukacji.
Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska