Czy migranci w Polsce dostaną 502 euro miesięcznie? Wyjaśniamy burzę wokół unijnej dyrektywy
Wbrew twierdzeniom polityków PiS unijna dyrektywa o ustanowieniu norm dotyczących przyjmowania migrantów nie podaje kwot, ani też nie nakazuje Polsce, by płaciła ten sam socjal cudzoziemcom co Niemcy. Maciej Duszczyk, wiceminister MSWiA i ekspert w dziedzinie polityki migracyjnej, zapewnia, że Polska sama zdecyduje o wysokości świadczeń dla cudzoziemców.
- Zgodnie z intencją, która jest zawarta w tej dyrektywie, świadczenie na rzecz migranta ma być podobne we wszystkich krajach UE. W Niemczech wynosi ono ok. 500-600 euro. Kiedy dodamy do tego wyżywienie, mieszkanie i możliwość połączenia rodzin to wychodzi, że u nas taka rodzina dwa plus dwa będzie miała dochód ok. 10 tys. zł - powiedział Jacek Saryusz-Wolski były europoseł PiS portalowi wPolityce.pl.
Zaprzecza temu wiceminister MSWiA i ekspert ds. migracji prof. Maciej Duszczyk, który we wtorek w Radiu Zet oświadczył, że Polska sama zdecyduje o świadczeniach i innych rozwiązaniach dla migrantów. - W dyrektywie jest bardzo dobry zapis, że państwo członkowskie ma prawo do tego, żeby dostosowywać te rozwiązania do własnej sytuacji ekonomicznej i modelu społecznego. (...) To my będziemy decydować, w jaki sposób tę dyrektywę implementować - komentował Duszczyk.
W ostatnich dniach rozgorzała polityczna burza wokół Dyrektywy PE i Rady UE "w sprawie ustanowienia norm dotyczących przyjmowania osób ubiegających się o ochronę międzynarodową". Opisuje zasady opieki i przyznawania świadczeń dla cudzoziemców, którzy wyjeżdżają z własnego kraju, powołując się na prześladowanie, wojnę, czy ryzyko utraty życia. Większość artykułów weszła w życie 12 czerwca (wynika z zapisów samej dyrektywy), dokument jest nazywany "dyrektywą azylową".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kryzys na granicach UE. Co zawiera dyrektywa azylowa?
Tekst dyrektywy liczy 36 stron i jak sprawdziliśmy, nie wskazuje konkretnych kwot świadczeń dla cudzoziemców, ani też nie nakazuje wprost, aby poszczególne kraje płaciły cudzoziemcom "taki sam socjal".
W punkcie 11. opisującym intencje powstania dyrektywy UE czytamy: "Należy ustanowić normy dotyczące warunków przyjmowania osób ubiegających się o ochronę międzynarodową, które są wystarczające do zapewnienia im odpowiedniego poziomu życia i porównywalnych warunków życia we wszystkich państwach członkowskich".
To na ten cytat powołują się politycy twierdzący, że Polska będzie musiała płacić migrantom porównywalnie, czyli tyle, co Niemcy. Niektórzy idą dalej w interpretacjach. Ponieważ niemiecki zasiłek obywatelski wynosi 502 euro miesięcznie (Deutsche Welle wrzesień 2023), świadczenie dla migranta miałoby wynieść 2178 zł - według średniego kursu euro. To z kolei jest więcej niż np. 1661 zł zasiłku dla bezrobotnych i 1780 zł emerytury minimalnej.
- Nie jest wyobrażalne to, żeby polscy obywatele, którzy korzystają z systemu pomocy społecznej, byli w jakikolwiek sposób gorzej traktowani - powiedziała w Polsat News minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, odnosząc się do dyrektywy azylowej.
Tymczasem główny tekst "dyrektywy azylowej" wskazuje: "Państwa członkowskie mogą swobodnie organizować swoje systemy przyjmowania" - czytamy w art. 7. Z kolei Artykuł 19 (odnoszący się do świadczeń) mówi, że "świadczenia materialne w ramach przyjmowania oraz opieka zdrowotna (...) mają zapewniać "osobom ubiegającym się o ochronę międzynarodową odpowiedni poziom życia, gwarantujący im utrzymanie i ochronę ich zdrowia fizycznego i psychicznego".
Artykuł 20. wskazuje, że miejsca zakwaterowanie mają zapewniać "odpowiedni poziom życia". Wylicza, że tymi miejscami mogą być "domy prywatne, mieszkania, hotele lub innych obiektów zaadaptowanych na potrzeby zakwaterowania osób ubiegających się o ochronę międzynarodową", ale także "ośrodki dla cudzoziemców".
Jak będzie po równo to migranci zostaną w Polsce?
Mimo to Jacek Saryusz-Wolski (PiS) komentował, że "w wyniku wyrównywania warunków przyjęcia imigrantów w skali całej UE coraz więcej imigrantów będzie chciało do Polski".
Inaczej skutki dyrektywy ocenia Daniel Boćkowski, ekspert z dziedziny bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku. - Migranci też nie dążą do oficjalnej rejestracji. Nie kierują do krajów o najwyższym socjalu, a 500 euro to wcale nie jest aż tak wiele. Ich celem jest przede wszystkim rozpłynięcie się w stworzonej wcześniej w danym kraju wspólnocie kultury i języka. W takich grupach grupie pierwszą i drugą pracę, za większe pieniądze organizują inni migranci - komentuje dla WP prof. Boćkowski.
- Na razie w Polsce nie mamy izolowanych skupisk społeczności obcokrajowców. Ja bym się nie obawiał, że Polska będzie krajem wybieranym na docelowe miejsce migracji - dodaje. Rozmówca WP uważa, iż błędna jest koncepcja, że "jak wszędzie będzie po równo i tak samo, to mniej cudzoziemców wybierze Niemcy" i kraje starej UE. Dodał, że dyrektywa nie uwzględnia polskich warunków, gdzie "dostępnych mieszkań brakowało dla uciekających przed wojną Ukraińców".
To nie migranci z polsko-białoruskiej granicy składają najwięcej wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej - wynika z danych Urzędu do spraw Cudzoziemców. Do końca marca 2024 r. wnioski o ochronę złożyło 3 tys. obcokrajowców, z tego 1200 osób z Ukrainy, 1000 Białorusinów i 300 Rosjan. Wydano 1200 pozytywnych decyzji (podobny skład narodowości). Według stanu na 31 marca 2024 r. z pomocy socjalnej korzystało prawie 5,2 tys. obcokrajowców, z czego niespełna 700 osób przebywało w ośrodkach dla cudzoziemców - podał urząd.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski