Czy koziołki w Poznaniu powinny się trykać częściej niż tylko w południe?
Po raz kolejny wraca temat częstotliwości trykania się poznańskich koziołków. Radna PO Maria Lisiecka-Pawełczak chce, aby w weekendy trykały się nawet trzy razy na dobę. Obecne rozwiązanie utrudnia wygodne zwiedzanie Poznania turystom.
Ten temat powraca przynajmniej raz na kilka lat. Największa atrakcja turystyczna Poznania, czyli trykające się na wieży ratusza koziołki można podziwiać tylko raz na dobę – w samo południe. To spory problem dla wszystkich turystów, którzy program zwiedzania miasta muszą dostosować do pory występu koziołków, bo trudno wyobrazić sobie wizytę w stolicy Wielkopolski bez obejrzenia jej największej atrakcji.
Argumentacja Muzeum Narodowego w Poznaniu, któremu podlega ratusz, jest od lat ta sama – koziołki trykają się tylko raz, bo taka jest ponad 100-letnia tradycja (mechanizm trykających się koziołków, który po raz pierwszy zamontowano na wieży ratusza w 1551 r., zrekonstruowano w 1913 r.).
Tym razem o zwiększenie częstotliwości trykania się koziołków postanowiła powalczyć Maria Lisiecka-Pawełczak, radna Platformy Obywatelskiej, która złożyła już w tej sprawie interpelację adresowaną do prezydenta Poznania.
- Wiem, że temat koziołków wraca co jakiś czas bez skutku, ale jesienią zmienił się prezydent Poznania i liczę, że może on zechce poprzeć ten pomysł – wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Maria Lisiecka-Pawełczak. – Rozumiem argumentację władz muzeum, bo to instytucja, który musi stać na straży historii i tradycji, ale trzeba też pamiętać o tym, że pewne zmiany są konieczne, jeśli Poznań ma przyciągać więcej turystów – dodaje.
Potwierdza to Jan Mazurczak, dyrektor Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej.
- Obecnie jest duży problem logistyczny dla wycieczek, które swój pobyt w Poznaniu muszą dostosować do koziołków. Efekt jest taki, że większość ma identyczny program – przedpołudnie na Ostrowie Tumskim, o 12 koziołki, a później wizyta w Rogalowym Muzeum Poznania i wszędzie jest tłok, a w innych godzinach pustki – zwraca uwagę Mazurczak. – Inny problem to fakt, że Poznań odwiedza wielu turystów biznesowych, którzy nie mają szans obejrzenia koziołków w południe, bo na Starym Rynku pojawiają się wieczorem, czyli porze, gdy nieczynne są praktycznie wszystkie atrakcje turystyczne. Przez to wyjeżdżają z Poznania w przekonaniu, że nie ma tu nic ciekawego – dodaje.
Zdaniem Mazurczaka Poznań z roku na rok odwiedza coraz więcej turystów i prędzej czy później problem trzeba będzie rozwiązać. Jak przykład podaje inne europejskie miasta, gdzie podobne atrakcje można podziwiać częściej niż raz na dobę. W Krakowie także ostatecznie zrezygnowano z tradycji grania hejnału tylko w południe i obecnie można go posłuchać co godzinę.
Radna Lisiecka-Pawełczak aż tak radykalna nie jest i proponuje, aby koziołki trykały się dwa lub trzy razy na dobę – w dni powszednie o godz. 12 i 18, a w weekendy także dodatkowo o godz. 15. Jej zdaniem to nie powinno być zbyt dużym obciążeniem dla mechanizmu odpowiadającego za trykanie się koziołków, a nawet jeśli tak, to można go wyremontować.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .