Czy Irak się rozpadnie?
Jeśli w nadchodzących tygodniach nie
nastąpi porozumienie między irackimi szyitami, sunnitami i
Kurdami, amerykański plan wprowadzenia w Iraku demokracji może się
nie udać - pisze "The Washington Post".
Niemożliwe może nawet stać się utrzymanie jedności kraju - dodaje dziennik i tłumaczy, że wszystko wyglądałoby lepiej, gdyby USA potrafiły jasno określić cele swojej obecnej strategii.
Gazeta podkreśla, że to, czy wojska amerykańskie zostaną wycofane z Iraku, czy ugrzęzną tam na dobre, zależy w głównej mierze od powodzenia planu przeobrażeń politycznych. Najbliższym sprawdzianem tego planu będzie 15 października referendum konstytucyjne, a potem grudniowe wybory powszechne.
Tymczasem - zauważa "WP" - w Waszyngtonie cichnie dyskusja na temat irackiego procesu politycznego, a prezydent USA George W. Bush podczas wtorkowej konferencji prasowej kolejny raz błędnie określił podstawowe wyzwania USA w Iraku jako pokonanie islamskich terrorystów i wyszkolenie irackich wojsk. Podobnie zachowuje się wielu krytyków amerykańskiej administracji, w dużej mierze ignorując kwestie dotyczące referendum konstytucyjnego.
Rozumie to niewielu, a jednym z nich jest według dziennika dowódca wojsk koalicyjnych w Iraku, generał George W. Casey, który oświadczył w tych dniach, że to od zgody politycznej między rozmaitymi społecznościami etnicznymi i religijnymi będzie zależało, czy wojna przycichnie, czy też rozszaleje się na dobre.
Projekt konstytucji ma wiele wad, lecz najpoważniejszą jest to, iż ułatwia ona faktyczny podział kraju na kilka minipaństewek, dając szyitom i Kurdom kontrolę nad irackimi złożami ropy naftowej oraz marginalizując sunnitów - tłumaczy "Washington Post".
Wydaje się, że sunnici będą masowo głosować przeciw konstytucji, ale mimo to zostanie ona przyjęta głosami szyickiej i kurdyjskiej większości. Gdyby zaś - co mało prawdopodobne - konstytucja została odrzucona, szyici i Kurdowie mogliby chwycić za broń - twierdzi dziennik.