Trwa ładowanie...

Czy Donald Trump nas obroni? Jego najnowszy wywiad wskazuje na to, że nie

Czy USA powinny, zgodnie ze zobowiązaniami, bronić sojuszników w NATO takich jak Czarnogóra? Donald Trump nie jest tego pewny. Eksperci biją na alarm. - Bardzo łatwo te same słowa odnieść do Polski. To bardzo niepokojąca wypowiedź, która sprawia, że siły USA w Polsce mogą stać się wydmuszką - mówi WP były wojskowy, dr Maciej Milczanowski.

Czy Donald Trump nas obroni? Jego najnowszy wywiad wskazuje na to, że nieŹródło: PAP/EPA
d1zzbvi
d1zzbvi

Przed II wojną światową Francuzi pytali, "dlaczego mieliby umierać za Gdańsk". We wtorek podobne pytanie prezydentowi USA zadał dziennikarz Fox News Tucker Carlson. W roli Gdańska nieoczekiwanie pojawiła się Czarnogóra, najnowszy członek NATO.

- Dlaczego mój syn miałby zostać wysłany do Czarnogóry, żeby bronić ją od ataku? - zapytał Carlson.

- Rozumiem, o co ci chodzi. Sam zadawałem to pytanie - odparł Trump. I dodał: - Czarnogóra to mały kraj z silnymi ludźmi. Bardzo agresywnymi ludźmi. Mogą kiedyś stać sie agresywni i gratulacje, jesteśmy w III wojnie światowej. Ale na takich zasadach NATO zostało stworzone.

Amerykański prezydent dodał, że to dzięki niemu państwa sojuszu zaczęły "płacić więcej na NATO" i będą płacić jeszcze więcej w przyszłości. Jednocześnie stwierdził jednak, że sytuacja, w której Stany Zjednoczone są zobowiązane do ochrony państw, które "nie płacą", jest niesprawiedliwa.

d1zzbvi

- Nie tylko my płacimy za większość [kosztów NATO], ale oni nie płacą, a my mamy ich chronić. Dodaj to do tego swojego równania - mówił Trump.

Polska też może być Czarnogórą

Słowa prezydenta USA, które padły dwa dni po spotkaniu z Władimirem Putinem w Helsinkach, wywołały burzę wśród komentatorów i ekspertów. Według dr Macieja Milczanowskiego, eksperta ds. bezpieczeństwa i weterana misji NATO, powinny wywołać niepokój także i w Polsce. Bo Trump swoimi słowami podważył podstawy sojuszu.

- Jeśli słyszymy, że jakiś kraj w Europie to ludzie agresywni i przez to może być wojna, to bardzo łatwo te same słowa przełożyć na Polskę. Też można powiedzieć, że Polacy są rusofobami i mogą sprowokować wojnę - mówi wykładowca Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania (WSIiZ) w Rzeszowie.

Zobacz także: Radosław Sikorski: Donald Trump nie lubi Zachodu. Szuka pretekstu, żeby zniszczyć UE i NATO

Jak dodaje, w obliczu słów Trumpa bezpieczeństwa nie gwarantuje nam ani fakt spełniania kryterium wydatków 2 procent PKB na obronę, ani nawet obecność amerykańskich żołnierzy w Polsce.

d1zzbvi

- Zawsze można politycznie zdeprecjonować znaczenie tych dwóch procent. Tym bardziej, że niektórzy już zauważają, że w tej liczbie zawierają się np. wydatki na samoloty dla VIP-ów. Jeśli ktoś będzie chciał to zakwestionować, by wymigać się od pomocy Polsce, to z pewnością mógłby to zrobić - mówi Milczanowski. - Jeśli chodzi o amerykańskich żołnierze w Polsce, to jest to głównie zabezpieczenie polityczne, nie militarne. W sytuacji, w której Trump podważa sens sojuszu w ogóle, nie będzie to mieć wielkiego znaczenia. Oczywiście to istotny sygnał, ale tylko wtedy, kiedy NATO będzie stanowić realny sojusz. W sytuacji, w której wysyłający te wojska go podważa, siły te stają się wydmuszką. Dla mnie jest to bardzo niepokojące - tłumaczy.

Słowa, nie czyny

Milczanowski uważa, że rządzący w Polsce popełniają błąd, lekceważąc zagrożenie wynikające z retoryki Trumpa i słów wypowiedzianych w Helsinkach, kiedy prezydent USA dał do zrozumienia, że wbrew informacjom swoich służb wierzy w dementi Putina dotyczące rosyjskiej ingerencji w amerykańskie wybory.

- Udawanie, że ta sprawa nie ma dla nas żadnego znaczenia, jest absurdem. Kiedy mamy do czynienia z wojną hybrydową, to nie mamy do czynienia z twardymi dowodami, że wojsko wkroczyło do Polski czy Estonii. Będą to informacje wywiadowcze. Jeśli Trump wierzy Putinowi bardziej niż swoim służbom, to znaczy, że to samo może zrobić w wypadku rosyjskiego ataku - przekonuje były wojskowy. Tłumaczy, że wbrew temu, co mówią politycy PiS, Trumpa należy rozliczać właśnie ze słów, a nie z czynów.

d1zzbvi

- Rozliczanie USA z czynów, w sytuacji kiedy oczekujemy kolektywnej obrony od NATO, jest fizycznie niemożliwe. Rosja nas nie zaatakowała, a USA nie musiały reagować. Póki co musimy rozliczać go za słowa. A te są bardzo niepokojące. I najwyższy czas, by przestać tłumaczyć Trumpa i udawać, że nic się nie dzieje - apeluje ekspert. I dodaje, że w obliczu postawy prezydenta USA Polska powinna przestać polegać wyłącznie na Ameryce, a zamiast tego odbudowywać relacje z Francją czy Niemcami.

- Zrywanie tych sojuszów w imię tylko sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi jest politycznym samobójstwem - podsumowuje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

d1zzbvi
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1zzbvi
Więcej tematów