ŚwiatCzy Donald Trump nas obroni? Jego najnowszy wywiad wskazuje na to, że nie

Czy Donald Trump nas obroni? Jego najnowszy wywiad wskazuje na to, że nie

Czy USA powinny, zgodnie ze zobowiązaniami, bronić sojuszników w NATO takich jak Czarnogóra? Donald Trump nie jest tego pewny. Eksperci biją na alarm. - Bardzo łatwo te same słowa odnieść do Polski. To bardzo niepokojąca wypowiedź, która sprawia, że siły USA w Polsce mogą stać się wydmuszką - mówi WP były wojskowy, dr Maciej Milczanowski.

Czy Donald Trump nas obroni? Jego najnowszy wywiad wskazuje na to, że nie
Źródło zdjęć: © PAP/EPA
Oskar Górzyński

18.07.2018 | aktual.: 18.07.2018 10:58

Przed II wojną światową Francuzi pytali, "dlaczego mieliby umierać za Gdańsk". We wtorek podobne pytanie prezydentowi USA zadał dziennikarz Fox News Tucker Carlson. W roli Gdańska nieoczekiwanie pojawiła się Czarnogóra, najnowszy członek NATO.

- Dlaczego mój syn miałby zostać wysłany do Czarnogóry, żeby bronić ją od ataku? - zapytał Carlson.

- Rozumiem, o co ci chodzi. Sam zadawałem to pytanie - odparł Trump. I dodał: - Czarnogóra to mały kraj z silnymi ludźmi. Bardzo agresywnymi ludźmi. Mogą kiedyś stać sie agresywni i gratulacje, jesteśmy w III wojnie światowej. Ale na takich zasadach NATO zostało stworzone.

Amerykański prezydent dodał, że to dzięki niemu państwa sojuszu zaczęły "płacić więcej na NATO" i będą płacić jeszcze więcej w przyszłości. Jednocześnie stwierdził jednak, że sytuacja, w której Stany Zjednoczone są zobowiązane do ochrony państw, które "nie płacą", jest niesprawiedliwa.

- Nie tylko my płacimy za większość [kosztów NATO], ale oni nie płacą, a my mamy ich chronić. Dodaj to do tego swojego równania - mówił Trump.

Polska też może być Czarnogórą

Słowa prezydenta USA, które padły dwa dni po spotkaniu z Władimirem Putinem w Helsinkach, wywołały burzę wśród komentatorów i ekspertów. Według dr Macieja Milczanowskiego, eksperta ds. bezpieczeństwa i weterana misji NATO, powinny wywołać niepokój także i w Polsce. Bo Trump swoimi słowami podważył podstawy sojuszu.

- Jeśli słyszymy, że jakiś kraj w Europie to ludzie agresywni i przez to może być wojna, to bardzo łatwo te same słowa przełożyć na Polskę. Też można powiedzieć, że Polacy są rusofobami i mogą sprowokować wojnę - mówi wykładowca Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania (WSIiZ) w Rzeszowie.

Jak dodaje, w obliczu słów Trumpa bezpieczeństwa nie gwarantuje nam ani fakt spełniania kryterium wydatków 2 procent PKB na obronę, ani nawet obecność amerykańskich żołnierzy w Polsce.

- Zawsze można politycznie zdeprecjonować znaczenie tych dwóch procent. Tym bardziej, że niektórzy już zauważają, że w tej liczbie zawierają się np. wydatki na samoloty dla VIP-ów. Jeśli ktoś będzie chciał to zakwestionować, by wymigać się od pomocy Polsce, to z pewnością mógłby to zrobić - mówi Milczanowski. - Jeśli chodzi o amerykańskich żołnierze w Polsce, to jest to głównie zabezpieczenie polityczne, nie militarne. W sytuacji, w której Trump podważa sens sojuszu w ogóle, nie będzie to mieć wielkiego znaczenia. Oczywiście to istotny sygnał, ale tylko wtedy, kiedy NATO będzie stanowić realny sojusz. W sytuacji, w której wysyłający te wojska go podważa, siły te stają się wydmuszką. Dla mnie jest to bardzo niepokojące - tłumaczy.

Słowa, nie czyny

Milczanowski uważa, że rządzący w Polsce popełniają błąd, lekceważąc zagrożenie wynikające z retoryki Trumpa i słów wypowiedzianych w Helsinkach, kiedy prezydent USA dał do zrozumienia, że wbrew informacjom swoich służb wierzy w dementi Putina dotyczące rosyjskiej ingerencji w amerykańskie wybory.

- Udawanie, że ta sprawa nie ma dla nas żadnego znaczenia, jest absurdem. Kiedy mamy do czynienia z wojną hybrydową, to nie mamy do czynienia z twardymi dowodami, że wojsko wkroczyło do Polski czy Estonii. Będą to informacje wywiadowcze. Jeśli Trump wierzy Putinowi bardziej niż swoim służbom, to znaczy, że to samo może zrobić w wypadku rosyjskiego ataku - przekonuje były wojskowy. Tłumaczy, że wbrew temu, co mówią politycy PiS, Trumpa należy rozliczać właśnie ze słów, a nie z czynów.

- Rozliczanie USA z czynów, w sytuacji kiedy oczekujemy kolektywnej obrony od NATO, jest fizycznie niemożliwe. Rosja nas nie zaatakowała, a USA nie musiały reagować. Póki co musimy rozliczać go za słowa. A te są bardzo niepokojące. I najwyższy czas, by przestać tłumaczyć Trumpa i udawać, że nic się nie dzieje - apeluje ekspert. I dodaje, że w obliczu postawy prezydenta USA Polska powinna przestać polegać wyłącznie na Ameryce, a zamiast tego odbudowywać relacje z Francją czy Niemcami.

- Zrywanie tych sojuszów w imię tylko sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi jest politycznym samobójstwem - podsumowuje.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (129)