Czwarte okrążenie Kierwińskiego. "Wrócić do emocji, jak przy wyciąganiu Wąsika i Kamińskiego z Pałacu"
Marcin Kierwiński zaczyna właśnie czwarte polityczne okrążenie od czasu wyborów parlamentarnych w 2023 roku. Sekretarz generalny PO był już posłem i szefem MSWiA, europosłem, ministrem odpowiedzialnym za odbudowę po powodzi, a teraz znów pokieruje MSWiA. To zaufany człowiek Tuska, któremu partyjni koledzy przedwcześnie wieścili wypadnięcie z łask premiera.
Politycy Koalicji Obywatelskiej przewidują, że powrót Marcina Kierwińskiego do rządu to czytelny sygnał, że Donald Tusk zarządził "polityczne zaostrzenie kursu". – To zaufany człowiek premiera, któremu niektórzy z nas przedwcześnie wieszczyli, że wypadł z łask Donalda – mówi nieoficjalnie WP przedstawiciel władz PO.
– Marcin nie dopuści do tego, żeby Bąkiewicz i jego ludzie bezkarnie wywlekali kogoś do kontroli. Sporo zadań przed nim – dodaje nasz rozmówca.
Polityk PO przypomina, że po tym, jak Marcin Kierwiński przestał być szefem MSWiA - ze względu na start w wyborach do Parlamentu Europejskiego - wielu partyjnych kolegów spodziewało się, że nie utrzyma funkcji sekretarza generalnego partii i straci dostęp do ucha premiera. - Na dłuższą metę nie da się skutecznie zarządzać partią z perspektywy Brukseli, więc wszyscy się spodziewali, że nie utrzyma funkcji sekretarza partii i będzie się oddalał od polskiej polityki – mówi nasz rozmówca z PO.
- Widzieliśmy jednak, jak Marcina ciągnęło na Wiejską. Po tym, jak objął już mandat w PE i tak przyjeżdżał do Sejmu. Na korytarzach w rozmowie z mediami komentował politykę. Nie potrafił pożegnać się z Sejmem, nie chciał być daleko od premiera – dodaje polityk KO. Wyjazd do Parlamentu Europejskiego rzeczywiście nie trwał długo, bo nieco ponad dwa miesiące od rozpoczęcia nowej kadencji Marcin Kierwiński wrócił do Polski w sytuacji kryzysowej jako minister odpowiedzialny za odbudowę po powodzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poseł Konfederacji ostrzega. "Kaczyński groźny dla Polski"
W kuluarach żarty: Kierwiński jak Oleksy?
W sejmowych kuluarach powrót Marcina Kierwińskiego do MSWiA czasami jest kwitowany żartem sprzed lat o byłym marszałku Sejmu i byłym premierze Józefie Oleksym. To dowcip o tym, jak Józef Oleksy wsiada do taksówki i na pytanie taksówkarza "gdzie jedziemy?", odpowiada: "Wszystko jedno, wszędzie mnie potrzebują". – Takie tam złośliwości, choć tutaj Marcin przecież nie wychodzi przed szereg, tylko jest wskazywany przez premiera – komentuje nieoficjalnie inny polityk PO.
Jak dodaje, do dotychczasowych funkcji należy jeszcze dopisać potencjalną kandydaturę w wyborach na prezydenta Warszawy, o której spekulowano, gdyby to Rafał Trzaskowski został prezydentem Polski i musiałby opuścić warszawski ratusz. – Według mnie premier po prostu mu ufa, wie, że jest lojalny i nie musi się zastanawiać, jak Kierwiński sobie poradzi w resorcie. Wiadomo, że będzie mu wyznaczał kolejne zadania, a Marcin będzie je realizował - komentuje wieloletni znajomy Kierwińskiego.
Tusk wysyłał Kierwińskiego "za Wąsikiem i Kamińskim"
Donald Tusk, wyznaczając kolejne zadania Marcinowi Kierwińskiemu, niemal za każdym razem podkreślał jego rolę. - Będziemy chcieli odegrać niezwykle intensywną rolę jednego z liderów nowoczesnej obrony polskiej granicy i ochrony polskiej granicy (…). Tu duże zadanie dla kolejnego kandydata na ministra, pana Marcina Kierwińskiego – mówił premier, wygłaszając exposé w grudniu 2023 roku. Kierwiński pełnił funkcję szefa MSWiA od 13 grudnia do 13 maja 2024 roku.
Kierwiński w roli szefa MSWiA zasłynął determinacją w doprowadzeniu do zatrzymania Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, którzy próbowali znaleźć schronienie u Andrzeja Dudy. Wejście do Pałacu Prezydenckiego było bezprecedensowym wydarzeniem. "Wszyscy są równi wobec prawa" – skomentował wówczas w mediach szef MSWiA.
Dla znacznej części elektoratu KO zatrzymanie Kamińskiego i Wąsika stało się symbolem skuteczności. - Bardzo dziękuję za to, że Polacy odzyskali dzięki Tobie wiarę w to, że polityk nie będzie bezkarny tylko dlatego, że jest politykiem – powiedział szef rządu, odwołując Kierwińskiego. Premier nawiązał również do tego wydarzenia, prezentując kandydatów KO w wyborach europejskich.
- Do Parlamentu Europejskiego nie można wysyłać idiotów i lunatyków – mówił wówczas premier Tusk w płomiennym przemówieniu. - Wąsik i Kamiński szukają w europarlamencie złudnego bezpieczeństwa. My wysyłamy za nimi Kierwińskiego. Wybacz Marcin ten żart - dodał Tusk.
Już kilka miesięcy później – w sytuacji kryzysowej, kiedy część Polski mierzyła się ze skutkami powodzi – premier chwalił powrót Kierwińskiego. - Szukałem kogoś, kto ma wykształcenie techniczne, jest doświadczonym politykiem, jeśli chodzi o zarządzanie, ma doświadczenie samorządowe sytuacjami kryzysowymi i taka osoba mi się nasunęła od razu - do niedawna minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński – stwierdził w Nowej Soli Donald Tusk.
- Mały problem polegał na tym, że jest eurodeputowanym od niespełna trzech miesięcy, ale na pierwszy znak przyjechał tutaj. Zresztą jest ze mną w Nowej Soli i jutro przystąpi do roboty we Wrocławiu (…) Na mój znak przyjechał i powiedział, że jest do dyspozycji. Kiedy mu powiedziałem, że trzeba złożyć mandat, po piętnastu minutach otrzymałem odpowiedź, że jest gotowy do złożenia mandatu eurodeputowanego, czyli będzie członkiem rządu odpowiedzialnym za program odbudowy – dodał premier.
Również przy najnowszej nominacji Tusk mówił o roli Kierwińskiego, zapowiadając jego powrót do MSWiA. Szef rządu podkreślił, że ma to "głęboki symboliczny wymiar". - Nie chcę przypominać działań, które podjął w pierwszych dniach swojego urzędowania po wyborach minister Kierwiński. Ci, którzy wiedzą, że robili złe rzeczy i do tej pory nie spotkała ich odpowiedzialność, niech wiedzą, że nie będzie świętych krów ani jakichś nieformalnych immunitetów ani bezprawnych działań - dodał premier.
- To jest jasna zapowiedź, że Marcin Kierwiński w swojej roli ma działać tak, by ludzie na nowo uwierzyli, że "wszyscy są równi wobec prawa". Ma wykrzesać w elektoracie emocje, jak wtedy, kiedy Wąsik i Kamiński - mimo sztuczek i zabiegów - nie zdołali uciec przed sprawiedliwością – mówi nieoficjalnie ważny polityk PO.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski