PolskaCztery lata temu zaginęła Iwona Wieczorek. Matka traci nadzieję na rozwiązanie sprawy

Cztery lata temu zaginęła Iwona Wieczorek. Matka traci nadzieję na rozwiązanie sprawy

Cztery lata temu zaginęła Iwona Wieczorek. Ostatni raz widziano ją przy wejściu na plażę, kiedy wracała plażą z sopockiej dyskoteki. Śledztwo z udziałem analityków, oddziału prokuratorów oraz jasnowidza do dzisiaj nie zostało zakończone.

Cztery lata temu zaginęła Iwona Wieczorek. Matka traci nadzieję na rozwiązanie sprawy
Źródło zdjęć: © Archiwum Rodziny

W nocy 16 lipca 2010 roku 19-letnia Iwona Wieczorek pokłóciła się ze swoimi znajomymi i postanowiła wrócić z imprezy do domu w pojedynkę. Ośmiokilometrowa trasa wiodąca plażą nie była ani pusta, ani niebezpieczna. Ostatni raz kamery miejskiego monitoringu zarejestrowały ją przy wejściu na plażę o godzinie 4.12. Tutaj ślad się kończy.

Sprawa od początku była skomplikowana ze względu na mnogość hipotez. Początkowo rozważano możliwość świadomej ucieczki z domu Iwony. - Wariant, że Iwona uciekła, jest dla mnie absurdalny. Na pewno nie wsiadłaby do samochodu obcej osoby, nie zdarzało jej się też nigdy wracać samej pieszo. Dla mnie teraz liczy się tylko to, by ją odszukać - powiedziała WP.PL matka 19-latki.

Równie fantastycznym wątkiem był trop rozbitego samochodu. Następnego dnia po zaginięciu Iwony jeden z jej kolegów zgłosił do ubezpieczalni, że całkowicie rozbił samochód. Teoretycznie po nadającym się do kasacji pojeździe po czterech latach powinna zostać paczka żyletek. Jednak okazuje się, iż jego oględziny wciąż mogą być możliwe dzięki zaradności polskich blacharzy.

- Teraz szukamy tego samochodu po Polsce, bo podobno nie poszedł na złom, został wyremontowany i sprzedany. To chyba ostatnia szansa na wyjaśnienie zagadki. Już tyle było sensacyjnych wiadomości. Być może ta akurat coś przyniesie, ale nie rozumiem, dlaczego policja nie zbadała dokładnie tego wątku cztery lata temu. Teraz nie wiadomo, gdzie ten samochód jest, bo został sprzedany. Muszę jednak wierzyć policji i ufać funkcjonariuszom, bo to moja ostatnia deska ratunku - powiedziała Iwona Kinda, matka zaginionej.

Najbardziej zaskakujący trop wiódł do stolicy Francji. Na początku lipca 2013 pojawiła się informacja, że 30 czerwca w Paryżu mieszkaniec Tczewa widział poszukiwaną od trzech lat Iwonę. Do zdarzenia miało dojść w restauracji McDonald’s przy słynnych Champs-Elysees. Miała być tam z dzieckiem, chłopcem mulatem w wieku około 2 lat. Ten trop nie znalazł jednak nigdy potwierdzenia.

Śledztwo opiera się głównie na hipotezach i domniemaniach. Twardych dowodów jest niezwykle mało. Świadków tylko trzech, z czego dwaj są cały czas poszukiwani. Śledczy odnaleźli świadka, który jako ostatni widział zaginioną i podejrzanego mężczyznę, siedzących na jednej ławce. Według niego, oboje mieli potem pójść w innych kierunkach, co częściowo potwierdził monitoring. Świadek wraz z dwójką innych osób sprzątał nad ranem pas nadmorski. Nie był w stanie powiedzieć śledczym, czy np. zaginiona rozmawiała z mężczyzną.

W ciągu roku policja otrzymuje tysiące zgłoszeń o zaginięciach. Ponad 90 procent osób odnajduje się w ciągu kilkunastu godzin. - Od razu podjęliśmy czynności dochodzeniowe, nadając sprawie wysoki priorytet. W toku śledztwa podjęto działania na ogromną skalę. Przeczesano ponad 150 studzienek, wykorzystano psy oraz nawigację GPS do przeszukania Parku Reagana. Obecnie nasze działania sprowadzają się do analizy materiału oraz akt, które są prowadzone wspólnie z oficerami z Komendy Głównej Policji - powiedział Maciej Stemplewski, Rzecznik Prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.

Gdańska prokuratura umorzyła śledztwo wobec stwierdzenia braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa. - Mimo umorzenia śledztwa Wydział do spraw Informatyzacji i Analiz Prokuratury Okręgowej w Gdańsku nadal przygląda się zebranemu materiałowi, ale bardzo trudno jest odnaleźć coś nowego w aktach - powiedziała prokurator Agnieszka Gładkowska.

Matka Iwony pytana o możliwość szczęśliwego rozwiązania całej sprawy pochmurnieje. - Nadzieja jest minimalna, że Iwona zapuka do drzwi. Natomiast wierzę, że dowiem się, co się z nią stało. Będę o to walczyć do skutku. To mnie mobilizuje do działania, robienia czegoś, dopytywania się na policji. Trudno mi opisać, co czuje matka. Cały czas martwimy się o swoje dzieci, chronimy je, wprowadzamy w dorosłe życie. Los spłatał mi figla i nie mogę się z tym pogodzić - dodała.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)