Członkowie al‑Qaedy ujawniają plany bin Ladena
Osama bin Laden planował ataki na "żydowskie i amerykańskie interesy" na całym świecie - podał
niedzielny "Washington Post". Informacje pochodzą od trzech członków al-Qaedy, zatrzymanych w maju w Maroku.
16.06.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Waszyngtoński dziennik napisał, że trzej mężczyźni w wieku 25-35 lat pochodzą z Arabii Saudyjskiej. W ubiegłym roku, przed zamachami 11 września, trenowali w obozach al-Qaedy w Afganistanie. Po rozpoczęciu amerykańskich nalotów zdołali zbiec z zajmowanego przez wojska USA kraju i przedostali się do Maroka.
Tam dostali zadanie przeprowadzenia samobójczych zamachów na okręty USA i Wielkiej Brytanii, stacjonujące w Cieśninie Gibraltarskiej. Akcję, do której miały zostać użyte motorówki wyładowane materiałami wybuchowymi, udaremniła CIA we współpracy ze służbami marokańskimi.
Zdaniem prowadzących śledztwo, pokazało ono - pisze dziennik - jak żywotna jest terrorystyczna organizacja Osamy bin Ladena, mimo wygnania jej z Afganistanu. Według władz marokańskich, dochodzenie ujawniło, że bin Laden stał za piątkowym zamachem na konsulat amerykański w największym mieście Pakistanu - Karaczi. Zginęło w nim 11 osób.
Dziennik pisze, że wyniki śledztwa pozwalają również łączyć al-Qaedę z kwietniowym zamachem na tunezyjską synagogę, w którym życie straciło 19 osób.
Przetrzymywani w Maroku Saudyjczycy byli w górskiej twierdzy Tora Bora, kiedy stała się ona celem ataków USA. Zdaniem Amerykanów, ukrywał się tam wówczas również Osama bin Laden. Saudyjczycy potwierdzili te przypuszczenia, mówiąc, że widzieli tam terrorystę-milionera, oskarżanego o organizację zamachów z 11 września.
Jeden z zatrzymanej trójki twierdzi, że doskonale znał bin Ladena i "przez wiele lat jadał z nim posiłki" - pisze gazeta. Według jego relacji, bin Laden zbiegł z Tora Bora w listopadzie, kiedy na twierdzę spadały pierwsze amerykańskie bomby. Potem Saudyjczyk nie widział już swojego najwyższego dowódcy.
Według prowadzących śledztwo, bin Laden rozkazał członkom al-Qaedy wyruszyć w świat, w regiony, które znają szczególnie dobrze, i tam "przygotować i przeprowadzić ataki". Terroryści mieli przed wyjazdem przysiąc, że dochowają wierności przywódcy organizacji i nie zlękną się "męczeńskiej śmierci".
W niedzielę minister spraw wewnętrznych Arabii Saudyjskiej książę Najef poinformował, że jego kraj nie będzie występował o ekstradycję Saudyjczyków i godzi się na ich proces w Maroku. Będą postawieni przed tamtejszym sądem. Współpracujemy w tej sprawie z naszymi braćmi z Maroka - powiedział minister. (mag)