Częstochowa. Tragiczny finał poszukiwań matki i córki
52-letni mężczyzna, który został zatrzymany przez policję w związku z zaginięciem 45-latki i jej 15-letniej córki usłyszał prokuratorskie zarzuty zabójstwa kobiet. W środę sąd ma zdecydować o trzymiesięcznym areszcie dla zatrzymanego. Zaginięcie kobiet zgłosiła w piątek matka 45-letniej Aleksandry W.
16.02.2022 | aktual.: 16.02.2022 14:18
- Mogę potwierdzić, że mężczyzna zatrzymany ws. zaginięcia 45-letniej matki i jej 15-letniej córki z Częstochowy usłyszał zarzut zabójstwa. Obie kobiety były poszukiwane od 10 lutego. Zarzut zabójstwa, połączono z bezprawnym pozbawieniem wolności kobiet. Mężczyzna nie przyznał się do zbrodni, odmówił składania wyjaśnień - informuje Wirtualną Polskę prokurator Krzysztof Budzik z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
W związku ze sprawą śledczy skierowali do sądu wniosek o trzymiesięczny areszt. Po południu w środę sąd wydał decyzję o aresztowaniu 52-letniego Krzysztofa R.
- Mężczyzna był znany ofiarom. Więcej szczegółów przekazać nie mogę - dodał prokurator Budzik.
Kobiety ostatni raz widziano na ogródkach działkowych w czwartek 10 lutego. Ciała kobiet do tej pory nie odnaleziono.
Wyszły z domu i ślad po nich zaginął
W zeszłym tygodniu policjanci z 6. komisariatu w Częstochowie poinformowali, że trwają poszukiwania zaginionej 45-latki i jej 15-letniej córki. Wraz z kobietami zniknął ich pies rasy shih tzu.
- W czwartek 10 lutego 45-latka była widziana po raz ostatni na ogródkach działkowych przy ulicy Żyznej. Tego dnia prawdopodobnie wróciła stamtąd autem do mieszkania w bloku. Można tak przypuszczać, bo samochód zaginionej stoi przed blokiem - mówiła Sabina Chyra-Giereś, rzeczniczka policji w Częstochowie.
Samochód 45-latki był zaparkowany inaczej niż zwykle. Funkcjonariusze zwrócili uwagę właśnie na ten szczegół. Szukali osób, które widziały to auto i mogły pomóc ustalić, kto i gdzie się nim przemieszczał.
W rozmowie z dziennikarzami TVN24 ojciec Oliwii i mąż Aleksandry powiedział, że nie ma kontaktu z córką i jej matką od 10 lutego.
- Dziewczyny były mega pod każdym kątem życiowym, pod kątem przykładania się do codziennych obowiązków. Nic nie można im było zarzucić. Ola była wzorową matką, z Oliwią nigdy nie było problemów wychowawczych. Nie ma w tym wszystkim logiki, nie wiemy, w którym kierunku to mogło iść i jak się potoczyć, czy ktoś za tym stoi, osoby trzecie - opisywał.
W sobotę do lokalnych redakcji oraz do policji dotarł anonimowy e-mail z groźbami tej treści: "To ja, jestem seryjnym mordercą. Nie szukajcie Aleksandry i Oliwii i ich pieska. Bo zginą kolejne osoby. Wspomnicie moje słowa i będziecie srogo żałować".