Czeski szef dyplomacji o deklaracji gdańskiej
Czeski minister spraw zagranicznych Cyril
Svoboda pozytywnie wypowiedział się o gdańskiej
deklaracji prezydentów Polski i Niemiec - Aleksandra
Kwaśniewskiego i Johannesa Raua - zawierającej wezwanie do
europejskiego dialogu o wypędzeniach. Podkreślił jednak, że
problematyka ta wymaga rzeczowej dyskusji.
"Czechy nie obawiają się debaty na temat drażliwych kwestii z przeszłości. Taka debata musi jednak być prowadzona w sposób zrównoważony, fachowo, rzeczowo i bez powodowania nowych napięć" - powiedział Svoboda niemieckiej agencji dpa.
Szef dyplomacji Czech podkreślił, że gdańskiej deklaracji nie można uznać za wezwanie do obciążania winą czy też do żądań odszkodowawczych.
Svoboda powiedział, że zgadza się z Kwaśniewskim i Rauem co do tego, że każdy naród ma prawo opłakiwać swoje ofiary. "Jestem przekonany, że w powojennych wydarzeniach ucierpiało wielu niewinnych ludzi. Nie wszyscy oni byli zwolennikami narodowego socjalizmu. Były ofiary po obu stronach, ale nie może to wypaczać spojrzenia na przyczynę i skutek".
Pierwsze reakcje czeskich polityków na gdańską deklarację były niezwykle wstrzemięźliwe, a czasem wręcz niechętne. Czeski prezydent Vaclav Klaus ostrzegał przed otwieraniem drażliwych problemów przeszłości.
W czwartek prestiżowy czeski dziennik "Lidove noviny" napisał, że dopiero po sprzeciwach czeskiego prezydenta i premiera, w tekście gdańskiej deklaracji prezydentów Polski i Niemiec o wysiedleniach znalazło się odniesienie do przyczyny wysiedleń, czyli II wojny światowej.
Jeszcze we wtorek tekst deklaracji w sprawie wysiedleń i wypędzonych, przygotowywany przez prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Johannesa Raua, takiej wzmianki nie zawierał - poinformowała gazeta, powołując się na czeskiego dyplomatę, który widział pierwotną wersję, i jednego z polityków z otoczenia premiera Vladimira Szpidli.
Pierwszą wersję opublikowanej w środę deklaracji, o której "Lidove noviny" napisały tego samego dnia rano, czeski premier uznał za "niewyważoną". Chociaż szef czeskiego rządu nie chciał komentować przyjętego w Gdańsku dokumentu, w wypowiedzi dla "LN" oświadczył wtedy, że nie zgadza się z jego sformułowaniami.
W reakcji na stanowisko Klausa, który uznał apel o podjęcie dyskusji o wysiedleniach za "otwieranie wielokrotnie już zamkniętych bolesnych i delikatnych rozdziałów historii" - "Lidove noviny" napisały, że Klaus "dyskusję tę uciął, zanim się zaczęła". Wg gazety jest to stanowisko kogoś, kto boi się, że w takiej dyskusji jego argumenty nie byłyby przekonujące.