Czeczeńska bohaterka Ukrainy zamordowana w Kijowie. Czarna seria zamachów
Amina Okujewa, czeczeńska bohaterka Ukrainy i jeden z symboli wojny w Donbasie, została zamordowana w zamachu pod Kijowem. To już siódme polityczne zabójstwo w ciągu ostatnich 15 miesięcy, o które podejrzewana jest Rosja. I zapewne nie ostatnie. - To przekroczenie czerwonej linii. Chodzi o destabilizację kraju - uważa ekspert.
31.10.2017 | aktual.: 31.10.2017 21:50
Zabójcy tym razem nie popełnili tego samego błędu, co w czerwcu, kiedy po raz pierwszy doszło do zamachu na życie Adama Osmajewa i jego żony Aminy Okujewej. Wtedy zamachowiec podający się za dziennikarza "Le Monde" ranił Czeczena, ale zanim zdążył go zabić, został unieszkodliwiony przez jego żonę, która błyskawicznie posłała w jego stronę cztery celne strzały.
W poniedziałkowy wieczór, małżeństwo weteranów wojny w Donbasie nie miało szans na obronę. Kiedy ich samochód zatrzymał się przed przejściem kolejowym na przedmieściach Kijowa, dosięgnęła ich seria strzałów oddanych zza przydrożnych krzaków. Okujewa, postrzelona w głowę, zginęła. Osmajew niegroźnie raniony, uszedł z życiem.
Wszystkie drogi prowadzą do Moskwy
Nietrudno zgadnąć, kto mógł stać za morderstwem. Niedoszły zabójca z czerwca to Artur Kurmakajew, znany współpracownik Ramzana Kadyrowa, putinowskiego namiestnika Czeczenii.
- Nie ma wątpliwości, że bezpośrednim zleceniodawcą był tu Kadyrow, ale rozkaz musiał pójść z Kremla - mówi WP Robert Cheda, były funkcjonariusz polskiego wywiadu i ekspert specjalizujący się w sprawach Rosji.
Przez lata Osmajew i Okujewa byli dla Kremla wyjątkowo niewygodnymi postaciami. Głównym celem był prawdopodobnie Osmajew. W 2007 Czeczen został oskarżony o planowanie zamachu na Kadyrowa, w 2012 - o plany zamachu na Putina. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę walczył z Rosją w czeczeńskim batalionie ochotniczym imienia Dżochara Dudajewa. Ale Okujewa też stanowiła atrakcyjny cel. Była snajperem i towarzyszką broni Osmajewa, a po tym, jak udaremniła czerwcowy zamach zyskała światową sławę, a na Ukrainie status bohatera. Urodzona w Odessie, walcząca w hidżabie weteranka bitwy w Debalcewie stała się jednym z symboli walki prowadzonej przez Kijów.
Poniedziałkowy atak to już siódmy w ciągu ostatnich 15 miesięcy zamach, o którego autorstwo podejrzewa się Moskwę. Ofiarami ataków - głównie z użyciem broni palnej lub bomb podłożonych w samochodzie byli oficerowie ukraińskich służb, rosyjski deputowany Denis Woronienkow, a ostatnio także osobiści wrogowie Ramzana Kadyrowa. 8 września bomba samochodowa zabiła innego czeczeńskiego bojownika z batalionu Dudajewa Timura Machauriego. 25 października podobny ładunek ranił byłego dowódcę batalionu Azow i polityka Partii Radykalnej Ihora Mosijczuka, który zasłynął strzelając do portretu czeczeńskiego despoty.
Cel: destabilizacja
Zdaniem Chedy, w tych zamachach chodzi o coś więcej, niż osobistą zemstę Kadyrowa czy Putina.
- To jest próba destabilizacji Ukrainy. To przekroczenie pewnej czerwonej linii i pokazanie, że Rosja na Ukrainie może wszystko i nikt nie jest bezpieczny. Takie incydenty będą tylko się nasilać w miarę jak zbliżamy się do wyborów w 2018 roku - przewiduje ekspert.
Jak dodaje, zamach to też kolejny cios w reputację ukraińskich służb. Po ostatniej próbie zabójstwa czeczeńskiej pary, była ona przewidywalnym celem następnych zamachów i powinna być pod państwową ochroną.
- Mimo wojny i reform, Służba Bezpieczeństwa Ukrainy nadal jest głęboko zinfiltrowana przez Rosję. Śledząc ukraińskie media, niemal co tydzień można przeczytać o oficerach SBU zatrzymanym za służbę na rzecz Rosji, lub zamieszanym w korupcyjne intrygi - mówi Cheda. - Z jednej strony to pokazuje, że jakieś działania są podejmowane, ale z drugiej świadczy o wielkiej skali problemu - tłumaczy.