Czechy szykują się do wojny na szeroką skalę. "Nie można wykluczyć nawet najpoważniejszych scenariuszy"

Wojsko czeskie zamierza przygotowywać się do wojny na dużą skalę. Wiadomo już, że mimo rosnących nakładów finansowych, nie uda się zaspokoić wszystkich militarnych potrzeb. W związku z tym dowódca czeskiej armii zaapelował do żołnierzy o "brutalną skuteczność" oraz gotowość do każdego, nawet najpoważniejszego, scenariusza.

Czeski szef sztabu generalnego Karel Rehka
Czeski szef sztabu generalnego Karel Rehka
Źródło zdjęć: © PAP | Michal Krumphanzl
Monika Mikołajewicz

23.11.2022 | aktual.: 23.11.2022 13:08

Armia czeska powinna jak najlepiej przygotować się do wojny na szeroką skalę. Taką informację ogłosił czeski szef sztabu generalnego Karel Řehka, podczas corocznego Zgromadzenia Dowództwa Szefa Sztabu Generalnego Armii Republiki Czeskiej.

"Nie można wykluczyć nawet najpoważniejszych scenariuszy"

- Nie musimy przekonywać, że potencjał eskalacyjny wojny na Ukrainie wciąż rośnie. Nie można wykluczyć nawet najpoważniejszych scenariuszy - powiedział Řehka, zwracając uwagę na to, że mimo znacznie zwiększonego budżetu na armię, nadal wiele problemów pozostanie nie do końca rozwiązanych.

Ważne jest, by żołnierze byli odpowiednio przygotowani do każdej możliwej opcji, a więc i do operacji antyterrorystycznych oraz do wojny ze znaczącym przeciwnikiem. Szef Sztabu Generalnego zaapelował o "brutalną skuteczność", która ma pomóc w przypadku, w którym doszłoby do wojny między Rosją a NATO. Řehka zaznaczył również, że gdyby rozpoczął się taki konflikt zbrojny, wówczas Czechy byłyby aktywnym uczestnikiem już od pierwszej minuty.

- Gdyby doszło do starcia między Rosją a Sojuszem, nasz kraj zostałby dotknięty natychmiast, wojsko byłoby aktywnym uczestnikiem od pierwszej minuty. Terytorium Republiki Czeskiej, nasza infrastruktura i nasi obywatele będą celem wrogich działań we wszystkich dziedzinach - ostrzegł generał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zachód "nie chciał tego widzieć"

Czeski szef sztabu generalnego stwierdził, że już od momentu, w którym Rosja zajęła Krym, można było spodziewać się wojny.

- Ale nasze zachodnie społeczeństwa nie chciały tego widzieć, a ci, którzy to widzieli, nie chcieli słuchać – zauważył Řehka. I choć na późniejszej konferencji prasowej poddał w wątpliwość wybuch wojny między Rosją a NATO, to zaznaczył, że nie można całkowicie wykluczyć tej opcji. Należy się do niej przygotowywać.

- Jeszcze kilka lat wstecz trzymaliśmy się zasady odroczonej konieczności. Argumentowaliśmy, że konflikt zbrojny o dużej intensywności i na większą skalę nie jest w Europie nieuchronny, ale gdyby tak się stało, mielibyśmy wystarczający okres ostrzegawczy 10-15 lat, by zacząć się do niego przygotowywać. Tak jednak już nie jest - powiedział Řehka.

- Nadzieja nie jest strategią - podsumował.

W wydarzeniu udział wziął także czeski premier Petr Fiala. - Wojna nie ruszyła z miejsca, wojna się rozprzestrzeniła i toczy się na wielu płaszczyznach - przypomniał premier wspominając jednocześnie o potrzebie rewizji planów obronnych, o czym mówił też Rehka. - Eskalacja konfliktu jest wciąż zagrożeniem - powiedział Fiala, odnosząc się do incydentu z Przewodowa.

Wybrane dla Ciebie