"Czczenie Powstania syrenami manipulacją z PRL"
Prezydent Stalowej Woli na Podkarpaciu Andrzej Szlęzak nie chce czcić rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego syrenami alarmowymi dlatego zażądał od wojewody zwolnienia z tego obowiązku. Jego zdaniem "powstanie nie buduje w świecie obrazu Polski, jako kraju, w którym myśli się racjonalnie i działa skutecznie".
30.07.2009 | aktual.: 30.07.2009 20:21
Tymczasem wojewoda Mirosław Karpyta nie widzi żadnych merytorycznych podstaw do spełnienia tego żądania. Jego rzecznik wyjaśnia, że celem włączenia systemów alarmowych jest nie tylko oddanie hołdu powstańcom, ale też sprawdzenie, czy te systemy działają.
- Tak dzieje się w całym kraju od trzech lat i dotąd to prezydentowi nie przeszkadzało - podkreśla rzecznik wojewody Wiesław Bek. Dodaje, że prywatne poglądy historiozoficzne prezydenta nie mają żadnego znaczenia dla wypełniania przez niego obowiązków szefa obrony cywilnej Stalowej Woli.
Z kolei prezydent odpowiada, że taki nakaz włączenia syren 1 sierpnia jest "manipulacją rodem z PRL". Dodaje, że to zmuszanie metodami administracyjnymi do czczenia klęski militarnej i rzezi, jaką było to powstanie.
O prezydencie Szlęzaku (wybranym z listy lokalnego komitetu wyborczego "Samorządność i Praworządność") głośno było ostatnio, gdy zapowiedział finansowanie drużyny koszykarzy pod warunkiem, że będą w niej grać tylko Polacy. Inną głośną decyzją prezydenta Stalowej Woli było złożenie wniosku o rozwiązanie straży miejskiej.
Andrzej Szlęzak wywodzi się ze środowisk narodowych. Ukończył KUL, niegdyś był korespondentem "Naszego Dziennika”. - Mam swoje poglądy polityczne - mówił w jednym z wywiadów - ale w żadnym razie nie jestem endeckim rasistą, jak nazwała mnie jedna z gazet.