Czcionka wolności
Solidaryca - charakterystyczna czcionka,
którą napisana została nazwa utworzonego w sierpniu 80 NSZZ
"Solidarność" - miała przypominać ludzi opierających się o siebie,
jakby wzajemnie się wspierali - wspominał jej twórca Jerzy
Janiszewski.
18.08.2005 | aktual.: 18.08.2005 15:47
Malowane grubym pędzlem, jakby odręcznie, czerwone litery na białym tle - nazwa tworzącego się związku - pojawiły się w Stoczni Gdańskiej podczas strajku w sierpniu 1980 roku i były bardzo odmienne od peerelowskich szarych realiów. Solidaryca, jak nazwano tę czcionkę, była odbierana jako spontaniczna, żywa, trochę niesforna.
Sama nazwa "Solidarność" pojawiła się po raz pierwszy w "Strajkowym Biuletynie Informacyjnym" Stoczni Gdańskiej. Według relacji, potwierdzonych przez wielu uczestników sierpniowego strajku 1980 roku, pomysł nazwania w ten sposób biuletynu wyszedł od Krzysztofa Wyszkowskiego, wówczas współzałożyciela i działacza Wolnych Związków Zawodowych.
Legenda mówi, że napis "Solidarność" został namalowany którejś ze strajkowych nocy czerwoną farbą na stoczniowym murze i w takiej właśnie formie przeniesiony został na papier. Prawda jest nieco inna. Autorem napisu był Jerzy Janiszewski, 29-letni wówczas absolwent gdańskiej PWSP, grafik ceniony i wyróżniany zwłaszcza za projekty plakatów.
Jak opowiadał przed laty Janiszewski w wywiadzie dla "Tygodnika Solidarność", kibicował strajkowi od samego początku, stojąc w tłumie przed stoczniową bramą. Postanowił stworzyć dla stoczniowców jakiś znak, plakat, plakietkę, która by ich wyróżniała i która mogłaby ich identyfikować. Janiszewski wspominał, że niesforne, pokładające się na siebie litery miały być jak ludzie w zwartym tłumie, solidarnie wspierający się jeden na drugim. Tak jak było w tłumie, stojącym w sierpniu 1980 roku przed bramą gdańskiej stoczni - ludzie nie cisnęli się na siebie, ale jakby wzajemnie się wspierali.
Artysta chciał dokończyć pracę nad projektem przed przyjazdem do stoczni komisji rządowej, aby strajkujący przestali być anonimowi, by - jak mówił - rząd zobaczył, że ma do czynienia ze zorganizowaną, silną wspólnotą, określoną już własnym profesjonalnym znakiem graficznym. Do liter Janiszewski dołączył jeszcze polską flagę, wyrastającą z litery "N".
Ostateczny projekt został namalowany farbami na papierze. Janiszewski dał go komitetowi strajkowemu. Na podstawie projektu powstał powszechnie znany plakat "Solidarności". Sam autor przyznał po latach, że był zaskoczony, jak szybko plakat stał się popularny i rozpoznawalny, a logo "Solidarności" stało się nieodłącznym elementem wydarzeń zapoczątkowanych w sierpniu 1980 roku.
Oryginał plakatu zaginął. Pierwszą i prawdopodobnie jedyną zachowaną odbitkę z pierwszego wydrukowanego nakładu w 1980 roku, kiedy to przygotowano 200 egzemplarzy, można było oglądać od 2000 do 2004 r. na wystawie "Drogi do wolności" w Sali BHP w Stoczni Gdańskiej.
Pierwszy wydrukowany egzemplarz plakatu podpisali Jerzy Janiszewski i Lech Wałęsa. W sierpniu 2004 r. pojawiły się informacje, że żona autora plakatu - Krystyna Janiszewska - chce go sprzedać zagranicznemu kolekcjonerowi za 12 tys. euro. Na wieść o tym władze "Solidarności" ogłosiły, że odkupią plakat. Do transakcji wówczas nie doszło, m.in. dlatego, że do władz "S" dotarło oświadczenie Janiszewskiego, w którym nie życzył on sobie, by jego żona sprzedała plakat. Jerzy Janiszewski wyemigrował z Polski w roku 1981. Od ponad 20 lat mieszka w Hiszpanii.
W grudniu 2004 roku plakat został sprzedany na warszawskiej aukcji za 62 tys. złotych. Kupiła go Fundacja Signum z Poznania, zajmująca się m.in. wspieraniem i promocją twórczości artystycznej.