"Czarny Orzeł" - akcja Polaków w Diwanii
Polscy żołnierze biorą udział w akcji bojowej w Iraku. Siły koalicji wraz z iracką armią z 8 dywizji uczestniczą w operacji pod kryptonimem "Czarny Orzeł". Rzecznik prasowy Ministerstwa Obrony Narodowej Jarosław Rybak powiedział, że akcja trwa od rana. W operacji Czarny Orzeł chodzi o to, aby wyeliminować grupy, terroryzujące miasto Diwanija i okolice - zdradził rzecznik MON. Chodzi o to, żeby przywrócić porządek i ład w mieście i skończyć z atakami na polską bazę - podkreślił Jarosław Rybak.
06.04.2007 | aktual.: 06.04.2007 17:36
Siły Koalicji będą wspierać 8. Dywizję Armii Irackiej w jej działaniu na rzecz przywrócenia ładu i porządku w mieście Diwanija - oświadczył dowódca Wielonarodowej Dywizji Północ Południe gen. Paweł Lamla. Wspólnym działaniem z irackimi siłami bezpieczeństwa usuniemy z miasta wszystkie nielegalnie działające grupy i organizacje przestępcze - dodał polski dowódca, którego wypowiedź cytuje rzecznik prasowy dywizji w bazie "Echo".
W Diwanii - wynika z relacji mieszkańców, cytowanych przez agencję Reutera - wprowadzono od rana w piątek godzinę policyjną, ulice zostały zablokowane przez żołnierzy, przeszukujących dom po domu w mieście. Funkcjonariuszom lokalnej policji nakazano pozostanie w domu. Wielu z nich podejrzewa się o związki z radykalnymi bojownikami szyickich milicji - Armii Mahdiego Muktady Sadra. Siły policyjne, pozostające na ulicach Diwanii zostały sprowadzone z innych miast.
Bezpośrednio po rozpoczęciu operacji Czarny Orzeł, w południowej części miasta doszło do starcia sadrystów z żołnierzami. Według agencji Reutera, cztery osoby cywilne zostały ranne.
Obecnie w Iraku w ramach Wielonarodowej Dywizji Centrum Południe przebywa około 900 polskich żołnierzy. Polacy są tam od 2003 roku i stacjonują w dwóch bazach - "Echo" w Diwanii i "Delta" w Kucie.
Z relacji żołnierzy stacjonujących w bazie "Echo" wynika, że niemal codziennie zdarzają się ataki rakietowe. Przekonał się o tym sam minister obrony Aleksander Szczygło, który przebywał z wizytą w bazie w środę i czwartek. Już pierwszego dnia około 18.00 naszego czasu iraccy rebelianci wystrzelili w stronę bazy trzy pociski rakietowe. Na szczęście nikt nie ucierpiał.
Minister i generałowie z nim obecni uznali zaraz potem, że trzeba zmienić charakter misji z doradczo-szkoleniowej na operacyjno-stabilizacyjną. Główny problem teraz to brak odpowiednich oddziałów na misji, które są zdolne do udziału w akcjach bojowych.