Czarne chmury nad niebieskim laserem
Przyszłość jedynego rządowego programu z dziedziny najnowocześniejszej techniki - badań nad niebieskim laserem - jest niepewna, podobnie jak związane z nim gospodarcze zamierzenia - ostrzega "Rzeczpospolita".
Niedługo upłyną dwa lata od chwili, kiedy w Centrum Badań Wysokociśnieniowych PAN Unipress, kierowanym przez profesora Sylwestra Porowskiego, zaświecił pierwszy w Polsce niebieski laser. Eksperci powołani przez Komitet Badań Naukowych twierdzą jednak, że urządzenie zbudowane w centrum nie jest laserem, o jaki chodziło, a może nawet nie jest nim w ogóle.
Z taką oceną nie zgadza się profesor Porowski. "Mieliśmy zbudować laser do końca 2001 roku i dotrzymaliśmy terminu. Potwierdzają to dokumenty" - powiedział "Rzeczpospolitej" profesor, podkreślając, że na ustabilizowanie pracy urządzenia jego zespół potrzebuje jeszcze kilku miesięcy.
Negatywna opinia ekspertów stawia pod znakiem zapytania przyszłość rządowego programu niebieskiej optoelektroniki i związane z nim dalekosiężne cele gospodarcze. Żaden z uczestników programu nie otrzymał jeszcze ani złotówki z przyznanych na ten rok 2,5 miliona złotych dotacji.
Z projektem wiązano ogromne nadzieje. Zademonstrowanie niebieskiego lasera blisko dwa lata temu było - jak oceniano - przełomowym krokiem w realizacji przedsięwzięcia, dzięki któremu, kosztem 28 milionów złotych, ma powstać w Polsce zupełnie nowa gałąź przemysłu.
Wartość przyszłego rynku niebieskiej optoelektroniki szacuje się na około 100 miliardów dolarów. Powodzenie programu pozwoliłoby polskim przedsiębiorstwom - jak się zakłada - uzyskać w nim 2-procentowy udział.