Cymański: J. Kaczyński nie będzie się uśmiechał na maturze
Jarosław Kaczyński, desygnowany na premiera, twardą ręką będzie usprawniał koalicję. Zerwie z wizerunkiem miłego premiera uśmiechniętego na maturze lub nad morzem. Ale trzeba powiedzieć, że K. Marcinkiewicz w momencie dymisji zdał egzamin lepiej niż maturzyści - powiedział Tadeusz Cymański poseł Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego w audycji "Sygnały Dnia PR1".
Sygnały Dnia: Dlaczego wczoraj liderzy dwóch partii – Prawa i Sprawiedliwości i Samoobrony – nie mogli się spotkać?
Tadeusz Cymański:Och, już byłem o to pytany i nawet powiem, że kilkakrotnie. Jak dalece to wszystko jest penetrowane, śledzone, w TVN24 o tym była dyskusja. Myślę, że tu nie było niechęci, z tego, co ja wiem. Zagadnąłem niektórych kolegów z Samoobrony, czy są jakieś chmury, czy ktoś się naburmuszył, czy to jest pewna gra, bo to w końcu też tak może być, jakieś gesty. Nic z tych rzeczy. Z tego, co wiem, to spotkanie odbędzie się i tu nie ma zerwanych mostów. Napięcia, jakieś iskierki wszędzie.
To może jest tak, że kto kogo przesunie na swoją stronę?
- Nie sądzę. Chcę powiedzieć tak: prezes czy w tej chwili już premier Kaczyński, myślę, że bardzo zdecydowaną, twardą, jasną i męską politykę będzie prowadził. Powiedział, powtarza aż do znudzenia: umowa będzie realizowana i będzie dotrzymana. Pewnie, można zawsze prosić, wnosić, proponować, zabiegać, można robić grę pewną medialną, mówić: to chcemy, tamto chcemy. My (mówię to w liczbie mnogiej) dotrzymamy umowy koalicyjnej. Nie może być w tej sytuacji żądań. Żądania mogą być do przestrzegania tego, co się podpisało, pacta sunt servanda, jak stara zasada mówi. To jest to pole, ale rzecz jasna jesteśmy otwarci, dbamy również o klimat tych naszych relacji, a nie tylko, żeby twardo się trzymać litery umów. Natomiast nie grozi (i chcę wyraźnie powiedzieć) polityka jakiejś pasywności, cofania się pod dyktatem. To nie ten język i nie to towarzystwo.
Prezydent Kaczyński, premier Kaczyński, były premier Marcinkiewicz, były poseł Marcinkiewicz. Nikt w pana biurze poselskim nie pytał: panie pośle, dlaczego tak się stało? Do dziś chyba nie wiemy, dlaczego.
- Myślę, że to naturalne, pytają ludzie. To jest pochodną tego, że premier cieszył się i cieszy dużym kapitałem (i to nie rdzewieje szybko, nie topnieje) zaufania i poparcia społecznego i w takiej sytuacji...
Ogromnego zaufania społecznego.
- Tak, nawet można powiedzieć: ogromnego. I w tej sytuacji dla wielu ludzi to jest sytuacja: dlaczego on odchodzi? Patrzą w ten sposób. Proszę jednak pamiętać o jednej bardzo ważnej rzeczy – dla przeciętnego obywatela widok uśmiechniętego, na maturze, nad morzem premiera, sprawnego, miłego, skromnego to jest istotne, natomiast to...
To znaczy, że nowy premier nie będzie się uśmiechał?
- Zaraz, zaraz, myślę, że też, ale chodzi mi o co innego. Natomiast ogromnie ważna rzecz, jak prowadzenie koalicji, twardy kurs, ta twarda ręka szefa partii, a więc wzmocnienie, usprawnienie koalicji, współpracy, bo to jednak może lepiej robić obecny premier Kaczyński. To dla obywatela jest gdzieś tam daleko i to jest niedoceniane. A to jest jedną z głównych przyczyn, jeżeli nie główną, właśnie tej zmiany, która nastąpiła.
Niech pan potwierdzi albo zaprzeczy – czy było tak: Marcinkiewiczowi w ostatni weekend najpierw proponowano fotel szefa klubu lub wicepremiera gospodarczego, dopiero na koniec stanęło na prezydenturze Warszawy.
- Naprawdę nie znam takich szczegółów. Biorę to raczej na karb plotek i spekulacji. Ja te fakty, które widziałem, o nich mogę świadczyć. I myślę, że wszystko zostało zrobione fair play, elegancko, a premier pokazał klasę w momencie trudnym, bo jak się zmienia taka sytuacja, to wtedy właśnie najtrudniej egzaminy zdawać. A propos egzaminów – maturzystom poszło dużo gorzej.