Cymański dla WP: żal mi każdego, kto miałby nas opuścić
Trzej zawieszeni wiceprezesi PiS napisali list, w którym stwierdzili, że "silne osobiste przywództwo Jarosława Kaczyńskiego wyradza się w jednoosobowe kierownictwo", a „PiS jest partią strachu”. Czy będą musieli opuścić partię? Mam nadzieję, że sprawy pójdą w dobrym kierunku – mówi Wirtualnej Polsce poseł PiS Tadeusz Cymański. Żal mi każdego człowieka, który miałby nas opuścić – dodaje.
06.12.2007 | aktual.: 17.06.2008 11:26
Byli wiceprezesi piszą w liście, że w „PiS doszło do faktu smutnego i zawstydzającego: ograniczania swobody dyskusji środkami administracyjnym” i apelują do delegatów na kongres partii o wstrzymanie się od głosu w głosowaniu nad wotum zaufania dla prezesa Kaczyńskiego. Przekonują też, że ich zawieszenie w prawach członków PiS oznacza, że od tej chwili nikt nie może czuć się bezpieczny w partii.
Tadeusz Cymański przyznaje, że sprawa listu i wcześniejszego zawieszenia wiceprezesów go „zasmuca”. Ta sytuacja jest moim zdaniem dość nieprzyjemna, dlatego nasze wypowiedzi, jakiekolwiek by nie były na pewno niczego nie poprawiają – podkreśla.
Ja bardzo konsekwentnie nie komentuję wypowiedzi żadnej ze stron, wydaje się, że tutaj nie jest to wskazane – mówi poseł PiS. Cymański podkreśla, że obecnie trwa postępowanie dyscyplinarne przed Koleżeńskim Sądem Dyscyplinarnym w sprawie Ujazdowskiego, Zalewskiego i Dorna. Mam nadzieję, że sprawy pójdą w dobrym kierunku i dojdzie jednak do porozumienia, choć wydaje się to bardzo trudne. Wierzę, że wyjdziemy z tej historii bez szwanku, jeszcze wzmocnieni – podkreśla Cymański.
Tymczasem tygodnik „Newsweek” na swoich stronach internetowych napisał, że szanse na pozostanie w partii z trójki „buntowników”, ma jedynie Ludwik Dorn. Wcześniej Jarosław Kaczyński mówił, że postawa Pawła Zalewskiego i Kazimierza Ujazdowskiego go nie dziwi, natomiast przypadek Ludwika Dorna to dla niego „zmartwienie także osobiste". Tadeusz Cymański podkreśla, że nie chce oceniać, która z osób może być potraktowana lepiej, a która gorzej. Nie mnie oceniać, nie znam materiałów, które bada w tej chwili sąd koleżeński, jakie są fakty, zarzuty – mówi.
Mam to szczęście, że mam dobre relacje ze wszystkimi kolegami i patrzę na to wszystko typowo po koleżeńsku. Mam pozytywne relacje z panem Zalewskim, Ujazdowskim i Dornem. Żal mi każdego człowieka, który miałby nas opuścić, mam takie podejście do świata. Zawsze lepiej pozyskiwać nowych ludzi niż się żegnać z kimkolwiek – mówi Cymański. Wcześniej rzecznik partii Adam Bielan podkreślał, że każdy z trzech przypadków trzeba traktować indywidualnie, ponieważ różne są zasługi dla partii zawieszonych wiceprezesów PiS. Rzecznik pytany o to, czy wierzy, że politycy ci wrócą "na łono partii" odpowiedział, że tak.
Rano szef klubu PiS Przemysław Gosiewski wypowiadając się na temat listu byłych wiceprezesów PiS, powiedział, że jest on „oceną subiektywną” i kolejnym dowodem na to, że trzej panowie szkodzą PiS.
Dorn, Ujazdowski i Zalewski na początku listopada zrezygnowali z funkcji wiceprezesów PiS; wcześniej wystosowali list do prezesa partii w sprawie zmiany sposobu zarządzania PiS. Jarosław Kaczyński zdecydował o zawieszeniu ich w prawach członków partii i na jego wniosek zostało wszczęte wobec nich postępowanie dyscyplinarne przed Koleżeńskim Sądem Dyscyplinarnym.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska