Hakerzy zaatakowali Szwecję. Zostawili cyberślad
Szwecja przeżyła w niedzielę kolejny cyberatak, do którego szybko przyznała się grupa, mająca mścić się za spalenie Koranu. Ekspert ds. bezpieczeństwa sieci nie ma jednak wątpliwości, że to tylko zasłona dymna. Twierdzi, że ślady wiodą wprost do Rosji.
19.02.2023 | aktual.: 20.02.2023 07:44
W Szwecji doszło w niedzielę do cyberataków na strony internetowe m.in. koncernu energetycznego Vattenfall i poczty elektronicznej Kivra. Do przeciążenia serwisów internetowych przyznała się grupa Anonymous Sudan.
Na komunikatorze Telegram hakerzy poprosili użytkowników zaatakowanych stron o cierpliwość, wyjaśniając, że są zmuszeni atakować szwedzkie strony internetowe z powodu spalenia w Sztokholmie Koranu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Wyjaśnienie to w wątpliwość podaje ekspert ds. bezpieczeństwa sieci Marcus Murray. - Nasza teoria jest taka, że to rosyjskie państwo wykorzystuje Killnet (grupę rosyjskich hakerów) lub inne grupy do podszywania się pod Anonymous Sudanu i przeprowadzania ataków na Szwecję - podkreślił w wydanym oświadczeniu.
Hakerzy zostawili po sobie cyberślady
W ocenie eksperta, udawanie muzułman "ma na celu utrudnienie wejścia Szwecji do NATO".
Murray powołał się na śledzenie śladów i korespondencji pozostawianych przez hakerów. Mieli oni usuwać w sieci wiadomości świadczące o rosyjskich powiązaniach.
Zobacz także
W ciągu ostatnich dni przeciążenia stron internetowych doświadczyły szwedzkie szpitale oraz media. Do ich przeprowadzania również przyznawała się grupa Anonymous Sudan.
Pod koniec stycznia spalenia koranu pod ambasadą Turcji w Sztokholmie dokonał duńsko-szwedzki aktywista Rasmus Paludan, powodując wstrzymanie przez Ankarę rozmów na temat akceptacji wejścia Szwecji do NATO.