Cud na Woronicza
Rada Nadzorcza TVP - podobnie jak jej "matka", czyli Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji - została utworzona zgodnie z zasadą podziału wpływów politycznych - pisze komentator "GW" Paweł Wroński.
Również w drodze uzgodnień i targów między siłami politycznymi - partyjnych parytetów - usiłowała wybrać prezesa Telewizji Polskiej. Telewizji, o której do tej pory można było powiedzieć, że jest "rządowa", "partyjna", "dworska", ale nie - że jest "publiczna" - ocenia komentator.
Według niego, partyjne rozdanie tym razem upadło, bo członkowie rady nadzorczej tak się uwikłali we własną grę, że nastąpił impas i... stał się cud. Rada Wybrała Jana Dworaka - nie tego kandydata, który miał najlepsze plecy, lecz kandydata najlepszego merytorycznie. Następnym testem będą wybory pozostałych członków zarządu TVP. Oby rada nie wróciła w stare koleiny.
Cóż takiego się stało, że głosujący - zamiast po raz kolejny użyć telefonu do partyjnych notabli - użyli głowy? Myślę - stwierdza komentator - że przesądził zdecydowany nacisk opinii publicznej. Członkowie rady nadzorczej zrozumieli, że nie mogą wyjść z sali obrad bez podjęcia decyzji.
Jaki stąd wniosek? Wszyscy, którzy decydują o czymkolwiek w kraju, muszą znajdować się pod stałym ciśnieniem opinii publicznej. To ona sprawia, że politycy stają się przyzwoitsi. Tylko w ten sposób nasz kraj może się przekształcić z Rzeczypartyjnej w Rzeczpospolitą - konkluduje Paweł Wroński. (PAP)