Cud na autostradzie w USA: mężczyzna został zmiażdżony przez dwie ciężarówki, nic mu się nie stało
Cudem wydaje się to, że ten mężczyzna przeżył. 27-letni Kaleb Whitby był jedną z osób, których auta uczestniczyły w ogromnym karambolu, do jakiego doszło w weekend w stanie Oregon w USA. Mężczyzna został zakleszczony pomiędzy dwiema ciężarówkami. Niewiarygodnym jest, że doznał zaledwie kilku zadrapań i potłuczeń, a po uwolnieniu przez strażaków, od razu stanął na nogi i pomagał innym poszkodowanym - pisze "The Washington Post".
Do wypadku doszło w bardzo gęstej mgle i w warunkach oblodzenia na autostradzie międzystanowej nr 84 w stanie Oregon. W karambolu brało udział 26 samochodów i niemal 100 osób. Kilkanaście z nich zostało rannych, jednak na szczęście nikt nie zginął.
Zdjęcie mężczyzny uwięzionego pomiędzy zmiażdżonymi autami, które obiegło świat, zrobił Sergi Karplyuk - jeden z kierowców biorących udział w karambolu. Fotografia przedstawia Kaleba Whitby'ego uwięzionego w kabinie swojego auta, zmiażdżonego przez wielkie naczepy ciężarówek. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że ofiara nie miała żadnych szans na wyjście cało z dramatycznie wyglądającej sytuacji. Okazało się jednak, że mężczyzna ocalał. Co więcej, nie stało mu się nic poważnego.
Jak później opowiadał kierowca, on sam zbyt późno zorientował się, że przed nim w poprzek drogi stoi ciężarówka, która najprawdopodobniej kilka chwil wcześniej wpadła w poślizg. Whitby nie zdążył wyhamować i uderzył swoją półciężarówką w bok naczepy tira. Mężczyzna przeżył uderzenie, ale chwilę później zobaczył, że zbliżają się do niego światła kolejnego auta. - Zastanawiałem się, czy to już mój koniec i zacząłem się modlić - relacjonował. Moment później uderzyła w niego kolejna ciężarówka.
Sergi Karplyuk, prowadzący samochód ciężarowy, który zgniótł auto Kaleba, był przekonany, że zabił tego, w kogo uderzył. Wysiadł ze swojej kabiny i ostrożnie zbliżał się do plątaniny metalu przed sobą, spodziewając się znalezienia okaleczonych zwłok. Mężczyzna jednak ogromnie się zdziwił. - Zobaczyłem głowę, która... nagle zaczęła mówić - opowiadał potem Karplyuk reporterowi "The Washington Post". - Był tak spokojny, że aż nie mogłem w to uwierzyć. Dopytywałem go kilka razy, czy jest pewien, że nic mu nie jest - relacjonował kierowca. Jak powiedział, ostry manewr, który wykonał w ostatnim momencie przed uderzeniem i który spowodował, że ciężarówka uderzyła w Kaleba bokiem, najprawdopodobniej uratował temu ostatniemu życie.
Pół godziny później mężczyzna został uwolniony przez strażaków. Zdążył jeszcze pomóc innym ofiarom karambolu, zanim pozwolił sobie udzielić pomocy lekarskiej. Gdy później odwieziono go do szpitala, okazało się, że potrzebował jedynie dwóch opatrunków... na palcu.
Źródło: The Washington Post