Córka milionera zabiła 6 osób, teraz uniknie kary? Kolejne fakty wychodzą na jaw
Ołena Zajcew w ubiegłym tygodniu rozpędzonym Lexusem wjechała w tłum ludzi stojących przy przejściu dla pieszych na jednej z charkowskich ulic. Dziewczyna pędziła 100km/h, a w jej kwi wykryto narkotyki. Mimo to, Ukraińcy coraz bardziej obawiają się, że córka multimilionera - Wasilija Zajcewa - uniknie kary.
Działania mające na celu ochronę dziewczyny zaczęły się już kilka minut po wypadku - według relacji świadków, zanim na miejsce tragedii przybyły służby ratunkowe, koło 20-latki stali już ochroniarze. Mężczyźni zadbali o to, by nie doszło do linczu.
Sprawą Ołeny zajmuje się grupa najlepszych prawników w kraju. Robią wszystko, co mogą, by Zajcewa nie poniosła surowej kary i mają już pierwsze sukcesy. Przede wszystkim ślady narkotyków, które wykryto we krwi dziewczyny, nie są uznane za dowód w śledztwie. Dlaczego? Jak tłumaczą prawnicy, Zajcewa nie wsiadła za kółko pod wpływem substancji psychoaktywnych. Zanim odbyło się badanie, dziewczyna zażyła środki uspokajające. Lekarstwa były silne, ale legalne i to właśnie one miały być przyczyną podejrzanych wyników krwi.
Choć ukraiński minister sprawiedliwości, Anton Heraszczenko, zapewnił, że Zajcewa będzie sądzona tak samo, jak każdy inny obywatel, coraz więcej internautów i dziennikarzy zaczyna w to wątpić. We wtorek rodzina oskarżonej wygłosiła specjalne oświadczenie. - Wszystko, co możemy zrobić dla rodzin ofiar, zrobimy. Zbieramy pieniądze i jesteśmy gotowi zapewnić pomoc finansową - mówił męski głos, najprawdopodobniej należący do Wasilija Zajcewa, w przesłanym do mediów nagraniu.
Sama Ołena zaapelowała podczas rozprawy do członków rodzin ofiar, by zgodzili się przyjąć pomoc finansową od jej ojca. Mężczyzna chce zapłacić 1,24 miliona euro rekompensaty, by poszkodowani nie zeznawali przeciwko sprawczyni wypadku. Ołenie w tym momencie grozi kara 10 lat więzienia, jeśli jednak rodziny zmarłych przyjmą pieniądze, najprawdopodobniej uniknie kary.