Coraz większe rozmiary skandalu z dioksynami w Niemczech
Niemiecka policja przeszukała zakłady firmy Harles & Jentzsch w Szlezwiku-Holsztynie, która wyprodukowała zanieczyszczoną dioksynami paszę. Rząd w Berlinie szacuje, że do obrotu dostało się nawet 3 tys. ton tłuszczu paszowego z rakotwórczą substancją.
Minister rolnictwa Ilse Aigner poinformowała w Kreuth w Bawarii, że skandal związany z wykryciem dioksyn w paszach dla drobiu i trzody chlewnej dotyczy ośmiu krajów związkowych Niemiec. Landy te rozpoczęły wycofywanie z dystrybucji produktów, w tym jaj i mięsa, które mogą być skażone dioksynami. - To bardzo poważny incydent, który nie miał prawa się wydarzyć - dodała Aigner.
Z rządowego raportu przekazanego parlamentarnej komisji rolnictwa wynika, że pomiędzy 12 listopada a 23 grudnia tłuszcze paszowe zawierające rakotwórcze związki trafiły do co najmniej 25 producentów pasz dla drobiu i trzody chlewnej w czterech krajach związkowych Niemiec. Jak pisze powołująca się na raport agencja dpa, substancje najpewniej nie zostały sprzedane do innych krajów UE.
Zarząd firmy Harles & Jentzsch tłumaczy, że kwasy tłuszczowe, przeznaczone tylko do celów technicznych, "w wyniku błędu człowieka" zostały dodane do składników pasz. Już we wtorek prokuratura w Itzehoe w landzie Szlezwik-Holsztyn wszczęła postępowanie przygotowawcze przeciwko firmie.
Od poniedziałku wstrzymano zbyt jaj i mięsa z ponad tysiąca gospodarstw na terenie Niemiec, zwłaszcza w Dolnej Saksonii. Władze Bawarii nakazały kontrolę ponad 100 tysięcy jaj, a Nadrenia Północna-Westfalia opublikowała numery jaj kurzych, które mogą zawierać dioksyny. Jednocześnie władze uspokajają konsumentów, że wykryte ilości dioksyn nie stanowią zagrożenia dla zdrowia i nie trzeba rezygnować z konsumpcji jaj i mięsa.