ŚwiatCoraz większe napięcie w Nadżafie

Coraz większe napięcie w Nadżafie


Napięcie w Nadżafie wciąż rośnie i szanse na pokojowe załagodzenie kryzysu wydają się coraz mniejsze. Rząd iracki znów grozi "ostateczną rozprawą" z radykalnym duchownym szyickim Mukradą al-Sadrem i jego milicją, zwaną Armią Mahdiego. Sadryści raz mówią, że są gotowi zginąć jak męczennicy, a innym razem, że chcą negocjować i że w zasadzie przyjmują rządowe propozycje pokojowe.

Coraz większe napięcie w Nadżafie
Źródło zdjęć: © PAP/EPA

19.08.2004 | aktual.: 19.08.2004 17:36

W samym Nadżafie wciąż dochodzi do starć i zamachów. Bardzo niebezpiecznie jest też w innych regionach Iraku. Dwaj polscy żołnierze zginęli, a pięciu zostało rannych w czwartek rano w wypadku samochodowym, do którego doszło, gdy ich patrol został ostrzelany w Hilli, pięć kilometrów od Obozu Babilon.

Premier tymczasowego rządu irackiego Ijad Alawi "po raz ostatni zaapelował" w czwartek do szyickich bojowników w Nadżafie o rozbrojenie się i opuszczenie świętego meczetu-mauzoleum imama Alego. Oświadczył też, że Sadr musi na piśmie zgodzić się na zakończenie kryzysu w Nadżafie.

Wcześniej w czwartek Sadr odrzucił żądanie rządu Iraku, by zaprzestał swej zbrojnej rebelii. Jest całkowicie jasne, że to odrzucamy - powiedział rzecznik Sadra Ahmed al-Szajbani dziennikarzom w mauzoleum-meczecie imama Alego w Nadżafie, który jest ośrodkiem oporu szyickich bojowników.

Już w środę minister obrony Iraku zagroził uderzeniem na Nadżaf i jego święte miejsca zajęte przez szyickich bojówkarzy. Sadr zapowiedział potem przez swoich ludzi, że rozwiąże wierną mu milicję i wycofa się z Nadżafu, ale w czwartek do południa nie spełnił tych obietnic. Zapowiadane uderzenie nie nastąpiło.

Minister bez teki Kasim Daud oświadczył w czwartek, że wyczerpano już wszystkie pokojowe sposoby rozwiązania sporu, a "ostateczna rozprawa" z Sadrem jest koniecznością i może nastąpić w ciągu najbliższych godzin.

Rano starym miastem w Nadżafie wstrząsnęły eksplozje. Z okolic meczetu Alego słychać było serie z broni maszynowej. Rozwiało to nadzieje na dobrowolne wycofanie się Sadra ze świątyni i położenie kresu trwającej dwa tygodnie krwawej rebelii jego ludzi, która rozlała się z Nadżafu na inne ośrodki szyitów.

Po południu trzy pociski moździerzowe uderzyły w posterunek policji w Nadżafie, zabijając osiem osób i raniąc 21.

Zaciekłe walki wybuchły w okolicy meczetu imama Alego krótko po odrzuceniu przez Sadra rządowego wezwania do zaprzestania walk - podała telewizja Al-Arabija.

Stacja ta prowadzi transmisję na żywo z osnutego dymem centrum Nadżafu; w tle słyszalne są wybuchy.

Według AFP, jeden z bliskich współpracowników Sadra zapowiedział, że jego bojownicy są gotowi "umrzeć jako męczennicy".

Amerykańskie wojska wyposażone w czołgi i wozy Bradley wjechały w czwartek w głąb bagdadzkiej dzielnicy ubogich, znanej jako Miasto Sadra. To największa taka amerykańska operacja w tej części Bagdadu, uważanej za zaplecze Muktady al-Sadra.

Żołnierze wzywali przez megafony licznych tam bojowników wiernych Sadrowi do poddania się i złożenia broni.

Mieszkańcy Miasta Sadra! Wasz rząd zdelegalizował wszelkie grupy zbrojne działające w Iraku. Wyjdźcie i poddajcie się! - słychać było po arabsku z megafonów. Reuter nie pisze, jaka była reakcja mieszkańców.

Wozy bojowe zajęły pozycje na wszystkich głównych ulicach dzielnicy, zamieszkanej przez dwumilionową biedotę, głównie szyicką.

Dotąd amerykańscy żołnierze zapuszczali się tutaj sporadycznie, jednak od środy trwa operacja wojsk USA na szeroką skalę. Wojsko nie napotyka dużego oporu, ale środowe starcia kosztowały życie co najmniej 50 Irakijczyków i jednego żołnierza USA.

Żołnierze przeszukują domy, a część znalezionej amunicji detonują na ulicach. Przyglądają się temu mieszkańcy Miasta Sadra. Nie ma oznak walk na ulicach dzielnicy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)