Coraz więcej przypadków malarii w Wenezueli - pokłosie gospodarczego kryzysu
• W Wenezueli rośnie fala zachorowań na roznoszoną przez komary malarię
• Według "NYT" wielu zaraża się, pracując przy dzikich podmokłych kopalniach złota
• Wenezuela od kilku lat pogrąża się w kryzysie gospodarczym
• W kraju brakuje podstawowych produktów, a często także leków
19.08.2016 | aktual.: 28.08.2016 22:05
2013 r. był przełomowy dla Wenezueli. Właśnie wtedy zmarł wieloletni przywódca tego kraju, socjalista Hugo Chavez. Nadzieje opozycji na zmianę warty okazały się jednak płonne. Zmarłego prezydent zastąpił na stołku jego dawny człowiek - Nicolas Maduro, a mandat nowego przywódcy potwierdziły szybko rozpisane wybory. W tym samym roku zaczęły też spadać ceny ropy naftowej, która jest podstawą eksportu Wenezueli i wpływów do narodowego skarbca.
Dziś kraj znalazł się w momencie, w którym inflacja sięga kilkuset procent (według Międzynarodowego Funduszu Walutowego w przyszłym roku może to być nawet 1600 proc.), sklepowe półki świecą pustkami, brakuje podstawowych towarów, nawet żywności, a problemy przestępczości i korupcji nie tylko nie zostały rozwiązane, ale pogłębiły się. Do tego wszystkiego, jak donoszą media, dochodzi wzbierająca fala zachorowań na malarię. Choroba, o której Wenezuelczycy dawno zapomnieli, wraca i zbiera swoje żniwo.
Coraz gorzej
Malaria nie spadła jednak na Wenezuelę jak grom z jasnego nieba. Światowa Organizacja Zdrowia już w swoim ostatnim raporcie ostrzegała, że liczba zachorowań powoli rośnie od 2008 roku. A w 2014 roku - ostatnim, z którego dane obejmował raport - było ich już 90 tys., najwięcej od półwiecza. Rok później nie było lepiej, bo już w listopadzie serwis Caribbean News Service opisywał, że zanotowano ok. 105 tys. takich przypadków. Wówczas podkreślano, że takich liczb nie notowano od kiedy prowadzi się statystyki ws. malarii w Wenezueli, czyli lat 30. XX wieku. Dr Jose Felix Oletta z Narodowej Sieci Obrony Epidemiologicznej ostrzegał na łamach serwisu, że gatunek komara, który roznosi groźnego pasożyta, żyje na 85 proc. powierzchni kraju, co zwiększa ryzyko dalszego rozprzestrzeniania się choroby.
W pogrążającym się w kryzysie gospodarczy kraju te ostrzeżenia trafiały jednak jak grochem o ścianę i ten rok wydaje się nieść kolejny niechlubny rekord. Według amerykańskiego "New York Timesa", który opublikował niedawno reportaż z Wenezueli, tylko w pierwszym półroczu 2016 r. zanotowano 125 tys. przypadków zachorowań w połowie wenezuelskich stanów. To nieoficjalne dane, bo - jak opisuje nowojorski dziennik - wenezuelskie władze oficjalnie zaprzeczają, by istniał kryzys. Co gorsza, wykrywane są przypadki obecności zarodźca sierpowego - to gatunek pasożyta, który wywołuję najcięższą postać malarii i często prowadzi chorych do śmierci.
Złoto i malaria
W swoim reportażu "New York Times" wskazuje także przyczynę rosnącej liczby przypadków malarii w Wenezueli. Jak się okazuje, przez gospodarcze kłopoty kraju wielu Wenezuelczyków straciło pracę, a pensje tych, którzy nadal ją mają, nie starczają na wiele przez inflację. Taki stan rzeczy pchnął wielu ludzi do pracy na dziko w kopalniach złota na południu kraju. Według "NYT" wśród wydobywców złota można spotkać dobrze wykształcone osoby, a nawet urzędników, którzy biorą specjalne urlopy, bo tylko w ten sposób mogą zarobić tyle, by przetrwać. Jednak podmokłe wyrobiska stały się jednak idealnym siedliskiem dla komarów przenoszących malarię. A gdy zarażeni pasożytem wracają do swoich rodzinnych stron, choroba się rozprzestrzenia - wyjaśnia dziennik.
Sytuację pogarsza fakt, że w kraju brakuje często leków na malarię. Według dr. Oletta, z którym niedawno rozmawiało Fox News Latino, dostępny jest tylko miesięczny zapas leków na najgroźniejszą odmianę tej choroby. Zresztą, nie wystarczać ma nie tylko tylko medykamentów przeciw malarii, ale też wielu innych potrzebnych w szpitalach środków, o czym również pisał już przed kilkoma miesiącami "NYT" i alarmowało Human Rights Watch.
Zmiany?
Z coraz większym niepokojem na sytuację w Wenezueli patrzą sąsiednie kraje, Brazylia, która sama notuje najwięcej na kontynencie przypadków malarii, Gujana i Kolumbia, gdzie - według Lekarzy bez Granic - przybywa przypadków zarażenia zarodźcem sierpowym.
Tymczasem wenezuelska opozycja złożyła niedawno wniosek z podpisami 1,8 mln obywateli ws. rozpoczęcie procedury referendum o odsunięcie od władzy Maduro. Jego oficjalna kadencja kończy się do 2019 r.