Coraz groźniejsze bomby domowej roboty
Dwa i pół roku po amerykańskiej inwazji
na Irak przeszło połowę żołnierzy USA ginących tu na wojnie
zabijają potężne przydrożne bomby pułapki, tak silne, że
przebijają pancerze wozów patrolowych. Są najgroźniejszym, a przy
tym niewidzialnym przeciwnikiem wojsk koalicyjnych i irackich.
Dowódcy amerykańscy mówią, że rebelianci znaleźli sposób na wojska USA, ufortyfikowane w bazach i poruszające się między nimi w opancerzonych wozach terenowych Humvee, bojowych wozach piechoty Bradley lub w kołowych wozach opancerzonych Stryker. Zaczęli używać przeciwko nim większych, zmyślniejszych i lepiej ukrytych bomb, zwanych oficjalnie ładunkami wybuchowymi domowej roboty (improvised explosive devices, IED).
Jak pisał niedawno "Washington Post", nowe IED składają się często z wiązki pocisków artyleryjskich wzmocnionej rakietowym materiałem napędowym oraz irańskim trotylem, podobno siedem razy silniejszym od irackiego i uformowanym na podobieństwo cegieł. Rebelianci detonują je z pomocą telefonu komórkowego lub pilota do zdalnego otwierania drzwi garażu.
Bomby są różnego rodzaju: od wielkich machin śmierci zdolnych zniszczyć pięciotonowe wozy terenowe po precyzyjne "ładunki kumulacyjne", które wybijają w grubych pancerzach otwór wielkości grejpfruta. Od wielu miesięcy IED zabijają więcej żołnierzy amerykańskich niż wszystkie inne rodzaje broni z arsenału rebeliantów razem wzięte.
Od pierwszego dnia inwazji na Irak do dnia, kiedy zginął tysięczny żołnierz USA, upłynęło 18 miesięcy. Jednak następny tysiąc poniósł śmierć w ciągu 13 miesięcy. Głównym powodem tego ponurego przyspieszenia stało się rozpowszechnienie IED wśród oddziałów rebelianckich, a także to, iż żołnierze nie potrafią wykrywać tych bomb.
W ciągu pierwszych sześciu miesięcy operacji irackiej IED zabiły tylko 11 żołnierzy amerykańskich, około 4% łącznej liczby zabitych w tym czasie. W ostatnich sześciu miesiącach uśmierciły już co najmniej 234 żołnierzy USA, to jest ponad 65% łącznej liczby poległych. Tylko od czwartku od bomb pułapek zginęło 12 Amerykanów.
Żołnierze batalionu amerykańskiej Gwardii Narodowej ze stanu Montana, kończący roczną służbę w Hawidży, około 50 km na południowy zachód od Kirkuku, natknęli się ogółem na przeszło 600 bomb pułapek, z których 60% eksplodowało zanim zostały wykryte. Jednostka straciła czterech żołnierzy, z tego dwóch od IED, i miała 68 rannych (wskaźnik strat 8,5%).