ŚwiatColumbia "podciął skrzydła" NASA

Columbia "podciął skrzydła" NASA


Brytyjski "Independent on Sunday" wątpi, aby w następstwie sobotniej katastrofy wahadłowca Columbia, przetrwał w obecnej formie program badań kosmicznych NASA. Zdaniem gazety, idea utrzymywania stałej załogowej stacji orbitalnej będzie musiała zostać na nowo przemyślana.

02.02.2003 15:20

Strategia NASA zakłada utrzymanie stałej stacji orbitalnej w celu przeprowadzania na jej pokładzie wszechstronnych badań naukowych. Stacja byłaby też punktem wyjścia dla dalszych wypraw kosmicznych i prac nad poprawą jakości życia na Ziemi. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) obsługiwana przez wahadłowce została umieszczona na orbicie w październiku 2000 roku.

Następstwem katastrofy będzie zapewne uziemienie całej floty promów i krytyczne przeanalizowanie ambitnych planów załogowych lotów kosmicznych i celowości utrzymywania w przestrzeni stałej stacji orbitalnej - ocenia "Independent".

Wątpliwości pojawiały się zresztą nie od dziś: po co wysyłać ludzi w kosmos biorąc pod uwagę to, że jest to drogie i niebezpieczne, a roboty i teleskopy (np. Hubble'a) są bardziej skuteczne? - pyta gazeta.

"Doświadczenia ze stałą stacją orbitalną, rozumianą jako placówka planety Ziemi w kosmosie, były pozytywne, ale obecnie cały intelektualny fundament, na którym opierały się wydają się bardziej kruche niż kiedykolwiek. Zresztą fundament ten nigdy nie był zbyt mocny z uwagi na to, że jego koszta w ostatnich 10 latach sięgnęły 66 mld funtów (ponad 100 mld dolarów)" - twierdzi gazeta. "Jeżeli, tak jak wydaje się prawdopodobne, NASA uziemi całą flotę promów w celu dokonania przeglądu technicznego i własnych procedur to astronauci na pokładzie stacji będą uzależnieni od rosyjskich rakiet nośnych, jeśli chodzi o nowe dostawy" - dodaje gazeta.

"Independent" przypomina, że poprzednia głośna katastrofa Challengera wywołała w NASA trzęsienie ziemi i oczekuje, że tak będzie również i tym razem. Po katastrofie Challengera wymieniono lub odsunięto do innych prac nieomal cały zespół zarządu. Gazeta podkreśla, że agencji zdarzają się kompromitujące wpadki. Przypomina los wysłanej kosztem 78 mln funtów sondy na Marsa (Mars Orbiter), która spłonęła w odległości 670 mln km od Ziemi.

Podsumowując "Independent" pisze, że skutki obecnej katastrofy będą dla NASA negatywne. "Nie zanosi się na to, że nowa NASA, która wyłoni się (po obecnej katastrofie) będzie organizacją odważniejszą, bardziej pewną siebie, gotową do misji zapierających dech w piersiach. Ci, którzy sądzą, że człowiek powinien śmielej wkraczać w kosmos nie będą tym zachwyceni". (reb)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)