Co zawiera teczka ks. Glempa
Podsłuchy, inwigilacja, wezwania na rozmowy, próby skompromitowania na tle obyczajowym - takimi metodami SB przez blisko piętnaście lat próbowała bezskutecznie zwerbować ks. Józefa Glempa - czytamy w „Tygodniku Powszechnym”.
21.06.2005 | aktual.: 21.06.2005 08:08
Nazwisko Glemp dwukrotnie pojawiło się na tzw. liście Wildsteina. Prymas zapewniał wówczas, że nie obawia się kompromitacji. Tamte zapewnienia potwierdziły znalezione w archiwach IPN akta. Liczą 23 strony i obejmują okres od końca lat 60. do marca 1979. Ks. Glemp był inwigilowany od 1964 r., gdy po powrocie z Rzymu kard. Stefan Wyszyński mianował go notariuszem w Sądzie Metropolitalnym w Gnieźnie. Po czterech latach obserwacji IV Departament MSW, odpowiedzialny za rozpracowywanie Kościoła, postanowił zwerbować kapłana. Po pierwsze, SB spodziewała się, że ks. Glemp będzie się piąć po szczeblach hierarchii. Po drugie, niektóre cechy kandydata na tajnego współpracownika - zwanego figurantem o pseudonimie “Glon” - wydawały się ułatwiać werbunek: “wiedzie świecki tryb życia”, jest otwarty, nie stroni od świeckich.
Wkrótce nieopodal domu brata ks. Glempa zainstalowano agenturę. Z kolei w lipcu 1972 r. funkcjonariusze śledzili ks. Glempa i jego przyjaciela, ks. Ciechanowskiego. Esbek zanotował: “Żyją skromnie. W ciągu 5 dni obserwacji nie spotkali się z żadną kobietą, nie byli w godzinach wieczornych w restauracji czy kawiarni”. Spośród świeckich, z którymi spotykał się ks. Glemp, esbecy wyodrębnili cztery kobiety. Zakładali, że na pewno z jedną z nich łączą ks. Glempa intymne kontakty. By zdobyć kompromitujące materiały, zainstalowali podsłuch. Gra operacyjna zakończyła się jednak fiaskiem.
W październiku 1973 r. SB wezwała ks. Glempa do Komendy Powiatowej Milicji w Gnieźnie po odbiór paszportu. Na wyznaczone spotkanie przyjechał specjalnie z Warszawy ppłk Wiejak. Oto fragment jego raportu (pisownia oryginalna) z 31 października 1973 r.: “Rozmowa była b. trudna. Ks. Glemp unikał podejmowania tematów, podkreślał, że kwestie polityczne dot. stosunków państwo-kościół nie interesują go. Nie chciał się zgodzić na rozmowę poza miejscem pracy podtrzymując poprzednią wersję, że jeżeli coś do niego mam, to mogę przyjść oficjalnie do jego miejsca pracy. Oświadczył, że służy kościołowi i poza wiedzą kardynała niczego co by dot. kościoła nie podejmie. Pod koniec rozmowy w nieco żartobliwy sposób wyraził się, że on rozumie moje intencje, że jestem od tego by mieć ludzi, którzy informują o różnych sprawach dot. kościoła, on natomiast jest od tego by się nie dać skłonić do spełniania takiej roli”.
Teczkę kończy likwidacja sprawy, czyli stwierdzenie, że ks. Glemp nie nadaje się na tajnego współpracownika. Taką decyzję podjął - 30 marca 1979 r. - płk Zenon Płatek, naczelnik Wydziału I Departamentu IV MSW.