Co wie Kaczyński?
Sprawa katowickiego Urzędu Ochrony Państwa,
który miał przygotowywać prowokację przeciwko lewicy, trafiła w
grudniu 2000 r. na biurko ówczesnego ministra sprawiedliwości
Lecha Kaczyńskiego. "Trybuna" dotarła do listu, jaki wysłali wtedy
do ministra Leszek Miller i Zbigniew Siemiątkowski. Informowali
Kaczyńskiego, że są zaniepokojeni zeznaniem sosnowieckiego
biznesmena Krzysztofa P., który opowiedział prokuratorom z Katowic
o układzie, jaki chciał z nim zawrzeć UOP - pisze dziennik.
27.01.2005 | aktual.: 27.01.2005 07:27
Według P., tajna policja proponowała mu, że jeśli obciąży polityków SLD, m.in. Millera i Siemiątkowskiego, zarzutami udziału w nielegalnych inwestycjach, z wykorzystaniem pieniędzy b. PZPR, to jego kłopoty z prawem zostaną zatuszowane. Biznesmen został aresztowany w październiku 2000 r. za korumpowanie polityków i urzędników oraz za wyłudzenie z ZUS ponad 6 mln zł. Oficerem UOP, który miał namawiać P. do współpracy, był wiceszef katowickiej delegatury kapitan Mariusz Sz. Lista polityków Sojuszu, których oskarżenia oczekiwano od P., była otwarta i mogli do niej dołączać kolejni działacze wskazani przez UOP - podaje "Trybuna".
W liście z 13 grudnia 2000 r. Miller i Siemiątkowski pisali do Kaczyńskiego: "Są podstawy, aby do przedstawionych prokuratorowi faktów i okoliczności odnieść się z najwyższym zaniepokojeniem". Podkreślali: "W przypadku, gdyby zeznania te były zgodne z prawdą i rzeczywiście funkcjonariusze UOP nakłaniali Krzysztofa P. oraz inne osoby, które przywołuje, do składania fałszywych zeznań obciążających różne osoby, to byłaby jawna prowokacja polityczna z udziałem służb państwa, godząca w autorytet państwa". Zaznaczali, że liczą na wnikliwe zbadanie sprawy i przypominali Kaczyńskiemu, iż w przeszłości był on i jego środowisko polityczne ofiarą nielegalnych działań ze strony służb specjalnych (sprawa inwigilacji prawicy) - informuje gazeta.
Jak powiedział "Trybunie" Leszek Miller, który w 2000 r. był liderem opozycji typowanym na przyszłego premiera, nie otrzymał wówczas żadnej odpowiedzi od Kaczyńskiego. Kiedy prokuratura - z doniesienia Krzysztofa P. - zainteresowała się sprawą katowickiego UOP, obaj autorzy listu do Kaczyńskiego, otrzymali w tym śledztwie status pokrzywdzonych. Śledztwo, prowadzone w Gdańsku, było kilka razy umarzane i zostało ostatnio wznowione po złożeniu 28 grudnia 2004 r. sensacyjnych zeznań przez byłego funkcjonariusza UOP Tomasza Z. Czy Kaczyński wie coś więcej o sprawie katowickiego UOP? - zastanawia się dziennik.
Więcej: Trybuna - Co wie Kaczyński?