Trwa ładowanie...
d3g9eo3
10-03-2006 05:35

Co uzyskał prezydent Kaczyński podczas wizyty w Berlinie

Wciąż nie wiemy, jaką rolę ma odegrać Polska
w Unii za prezydentury Kaczyńskiego - ocenia komentator "Gazety
Wyborczej" Jacek Pawlicki.

d3g9eo3
d3g9eo3

Przypomina on, że z lutowej wizyty w Pradze i poparcia udzielonego zaprzysięgłemu eurosceptykowi Vaclavowi Klausowi wynikałoby, że chce być hamulcowym. Z wizyt w Paryżu i Berlinie wyłania się obraz polityka, który docenia integrację, ale pogłębiać chce ją tylko w dziedzinach, które go akurat interesują: bezpieczeństwie energetycznym, polityce wobec Ukrainy i Białorusi.

Zdaniem Pawlickiego, to za mało, by znaleźć sojuszników do przeforsowania swoich projektów. Tym bardziej że sam Kaczyński się nie zmienił. Nadal postrzega Unię jako wspólnotę narodów czy też Europę ojczyzn. Dla niego integracja jest dobra, ale jej nadmiar grozi narodowym interesom.

Tak jakby prezydent wciąż nie rozumiał, że w narodowym interesie Polski leży Unia silna, spójna, nieegoistyczna - a takiej Unii nie będzie, jeśli Paryż, Berlin, Londyn czy Warszawa będą ją ciągnąć każde w swoją stronę.

Dobrze, że prezydent uznawany przez zachodnie media za germanofoba i eurosceptyka próbuje przełamać te stereotypy. Dobrze, że w Berlinie mówi, iż w ciągu 25 lat Unia może się zmienić w federację. Niemcy, którzy są zwolennikami głębokiej integracji, słuchają tego z zainteresowaniem - docenia publicysta "Gazety Wyborczej".

- Panie prezydencie, to dobry kierunek, ale teraz czas na coś więcej niż słowa - konkluduje Jacek Pawlicki. (PAP)

d3g9eo3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3g9eo3
Więcej tematów