Co uzgodnił Tusk z Berlusconim?
Po 30 minutach zakończyło się spotkanie premiera Donalda Tuska z Sylvio Berlusconim. Premier Polski z godzinnym opóźnieniem spotkał się z premierem Włoch. Spotkanie, które miało przebiegać w cztery oczy, zostało jednak przeniesione na czas lunchu.
18.06.2009 | aktual.: 18.06.2009 14:23
Obu politykom towarzyszył Wilfried Martens, szef chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej, do której należą ugrupowania Włocha i Polaka, a także Joseph Daul, który ma nadzieję na stanowisko szefa grupy poselskiej EPL w Parlamencie Europejskim.
Podczas dwudniowego posiedzenia Rady Europejskiej polski rząd będzie zabiegał o poparcie dla kandydatury Jerzego Buzka na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.
Prof. Buzek rywalizuje z Włochem Mario Mauro - kandydatem Ludu Wolności, partii premiera Berlusconiego. Polski premier ma też rozmawiać z premierem Danii Larsem Lokke Rasmussenem. Na godz. 13 zapowiedziane jest spotkanie przywódców Europejskiej Partii Ludowej, do której należy Platforma Obywatelska.
Do Brukseli przyleci też wczesnym popołudniem prezydent Lech Kaczyński, który jeszcze w czwartek późnym wieczorem udaje się z Brukseli do Nowego Sadu w Serbii, gdzie weźmie udział w spotkaniu prezydentów z Europy Środkowej. Premier zostaje w Brukseli do piątku.
Wsparcie dla kandydatury Buzka na szefa PE było jednym z tematów środowego spotkania Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska w Pałacu Prezydenckim. Po tym spotkaniu Tusk powiedział dziennikarzom, że było ono krótkie, ale dobre oraz że z prezydentem mają wspólne stanowisko w sprawach, które "są do załatwienia w Brukseli".
- Mamy wspólne stanowisko we wszystkich sprawach dotyczących pakietu klimatyczno-energetycznego, Irlandii, wsparcia dla aspiracji na drugą kadencję dla Jose Barroso, naszych projektów dotyczących kształtu Komisji (Europejskiej) i przede wszystkim szefostwa Parlamentu Europejskiego dla Jerzego Buzka - podkreślił Tusk.
Nie wykluczył, że dzięki pomocy Lecha Kaczyńskiego uzyska dla planów rządu wsparcie innych eurodeputowanych, nie tylko PO i PSL.
Pytany, na czym miałoby polegać wsparcie L. Kaczyńskiego dla kandydatury Buzka, premier odparł: - Wsparcie prezydenta zostało wypowiedziane i to już jest ważne, bo z tego wynika, że w Brukseli nie będzie dwugłosu. To nie jest tak, że prezydent ma jakieś tajne asy w rękawie, bo wiadomo, że sprawa jest dość oczywista, na czym, komu zależy - dodał.
Premier podkreślił, że byłoby niedobrze, gdyby w "kluczowych dniach dla Polski - jeśli chodzi o rozdania europejskie - byłby jakikolwiek dysonans". - Dzisiaj wiem, że tego dysonansu nie będzie i to jest z mojego punktu widzenia wsparcie naprawdę duże - zaznaczył.
Polska chce, by Buzek został kandydatem frakcji chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej na stanowisko szefa europarlamentu.
Szef kancelarii prezydenta Piotr Kownacki powiedział po środowym spotkaniu Tusk- Kaczyński, że jeśli Buzek zostanie kandydatem EPL na szefa PE, czego - jak mówił - "byśmy sobie życzyli", prezydent będzie popierał tę kandydaturę. W tej chwili - dodał - nie trwa jeszcze kampania na rzecz Buzka, gdyż jest to na razie wewnętrzna sprawa chadecji. Jak dodał, "osoby spoza tej frakcji nie mają na razie nic do powiedzenia".
Kownacki zapewnił, że podczas rozmowy prezydenta i premiera w cztery oczy nie było żadnych różnic zdań. - Panowie byli zgodni we wszystkich kwestiach - podkreślił.
Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział dziennikarzom, że rządowi byłoby łatwiej negocjować zarówno ws. kandydatury Buzka jak i w kwestii podziału tek w Komisji Europejskiej, gdyby prezydent zdecydował się podpisać Traktat Lizboński. Jak dodał, w rozmowach, szczególnie z Włochami - którzy promują swego kandydata na szefa PE - pojawia się taki argument "na niekorzyść polskiej kandydatury". Według Grasia, prezydent pozostaje w tej kwestii "niewzruszony". Premier powiedział, że nie rozmawiał z Lechem Kaczyńskim o Traktacie Lizbońskim. - Znamy swoje stanowiska" - powiedział Tusk. "Jestem zwolennikiem tego, żeby podpisać Traktat jak najszybciej, prezydent będzie czekał na rozstrzygnięcie referendum w Irlandii. W Europie wiedzą, że taka jest sytuacja Traktatu w Polsce i jakoś z tym żyją - dodał.
Szef prezydenckiej kancelarii powtórzył, że L. Kaczyński podpisze Traktat dopiero po pozytywnym referendum w Irlandii.
Na unijnym szczycie przywódcy państw i rządów mają wybrać Jose Barroso na drugą pięcioletnią kadencję przewodniczącego Komisji Europejskiej.
Zgodnie z ujawnioną PAP francusko-niemiecką propozycją, popartą przez czeskie przewodnictwo w UE, będzie to na razie wybór polityczny, a nie formalny. Przywódcy mają we wnioskach końcowych ze szczytu wskazać Barroso z imienia i nazwiska jako pozostającego "do dyspozycji na drugi mandat w KE" i "wezwać przewodnictwo UE do wysondowania liderów politycznych nowo wybranego Parlamentu Europejskiego".
Rząd zabiega też o tekę gospodarczą w Komisji Europejskiej. Priorytetem jest komisja ds. przemysłu - kierowałby nią Janusz Lewandowski. Lewandowski najprawdopodobniej obejmie każdą z komisji gospodarczych, jaka przypadłaby Polsce.
Graś podkreślił, że premier chciałby, aby dotychczasowa komisarz Danuta Huebner objęła mandat europosła. Na pytanie, czy miałaby w PE zająć się komisją budżetową odpowiedział, że "najlepiej byłoby, żeby walczyć dla pani komisarz o stanowisko szefa komisji, która zajmie się rozdziałem środków, polityką regionalną".
Podczas szczytu przywódcy mają też przyjąć obiecane w zeszłym roku Irlandii gwarancje prawne, dzięki którym Irlandczycy mieliby łatwiej zaaprobować Traktat z Lizbony w drugim referendum. Nie jest jeszcze pewna forma prawna tych gwarancji, ale jak ujawniły francuskie źródła dyplomatyczne, wszystko wskazuje na to, że będą one zapisane w prawnie wiążącej decyzji UE, a nie protokole do Traktatu.
A to oznacza, że nie będzie potrzebna ratyfikacja w 27 krajach UE.
Szefowie państw i rządów krajów UE mają poprzeć szybkie ustanowienie europejskiego systemu nadzoru finansowego i zgodzić się na powołanie nowych ogólnounijnych organów proponowanych przez Komisję Europejską.
Przywódcy europejscy powtórzą też determinację UE w doprowadzeniu do sukcesu konferencji klimatycznej w Kopenhadze w grudniu br., gdzie ma być podpisane światowe porozumienie o redukcji emisji CO2 po roku 2012 (tzw. post-Kioto). Sukces tego spotkania zależy w dużej mierze od tego, czy - i za ile - kraje rozwijające się zechcą wesprzeć wysiłki uprzemysłowionych potęg w walce ze zmianami klimatycznymi. Potrzeby unijni eksperci szacują na 100 mld euro rocznie do 2020 r.
Wylot prezydenta do Brukseli planowany jest na czwartek o godz. 14.00. Tam, po pierwszej sesji roboczej i kolacji, przewidziana jest - około godz. 22 - konferencja prasowa Lecha Kaczyńskiego.
To pierwszy wyjazd prezydenta i premiera po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego reprezentacji Polski na unijnych szczytach. Pod koniec maja Trybunał orzekł, że prezydent samodzielnie decyduje o tym, czy powinien uczestniczyć w konkretnym spotkaniu przywódców UE. Jednak to Rada Ministrów ustala stanowisko Polski na unijne szczyty i na nich je przedstawia.
Marcin Gietka