Co teraz czeka Schetynę?
Po wyborach dziennikarze ogłosili polityczną śmierć Grzegorza Schetyny. Wielu polityków po cichu mówi jednak, że zdecydowanie za wcześnie na takie deklaracje - pisze Hanna Wieczorek w dzienniku "Polska The Times".
Schetyna urodził się w Opolu w nauczycielskiej rodzinie. We Wrocławiu pojawił się w 1981 roku, Rodzice namówili go na studia w stolicy Dolnego Śląska. Miał 18 lat, kiedy zdał na prawo i jak sam później mówił, ta decyzja wyznaczyła nowy etap w jego życiu. Jednak wydaje się, że jeszcze większe znaczenie miała decyzja, by rozpocząć naukę na drugim kierunku studiów - historii.
Szybko związał się z Niezależnym Zrzeszeniem Studentów, w tym czasie w NZS działali we Wrocławiu Rafał Dutkiewicz, Bogdan Zdrojewski, Jacek Protasiewicz, Ryszard Czarnecki.
Kiedy Schetyna został szefem NZS, okazało się, że jest świetnym organizatorem. Koledzy do dziś wspominają, jak przed studenckim strajkiem okupacyjnym sprawdzał, czy wystarczy koców i gdzie są wyjścia ewakuacyjne.
Przyszedł rok 1990. Większość kolegów Schetyny z NZS wybrała samorząd. On jednak wybrał inną drogę. Został asystentem wojewody, potem dyrektorem, a w końcu wicewojewodą. We wrocławskim urzędzie wojewódzkim nie zagrzał jednak długo miejsca. Został odwołany w 1992 roku, kiedy tekę premiera objął Jan Olszewski.
Schetyna wiąże się z Kongresem Liberalno-Demokratycznym wtedy jeszcze kierowanym przez Janusza Lewandowskiego, którego po niespełna roku zastąpił Donald Tusk.
Po klęsce wyborczej KLD w 1993 roku Schetyna zaczyna działalność biznesową. Zakłada pierwsze komercyjne Radio Eska. Odnosi sukces, rozgłośni słucha cały Wrocław. Do dzisiaj po Wrocławiu krążą legendy o tym, jak Schetyna rządził w Esce. Dziennikarze opowiadali, że gdy wchodził do redakcji, ludzie uciekali z palarni, rzucali kubki z kawą do kosza i biegli do biurek, żeby chwycić za telefon. Bo wszyscy bali się Schetyny.
- Na pamiętam, by krzyczał i groził, choć faktycznie budził strach u dziennikarzy - wspomina jeden z nich. - Miał inną właściwość, to zresztą zostało mu chyba do dzisiaj. Kiedy chciał umiał być miły i ciepły, ale następnego dnia potrafił zabić wzrokiem - dodaje.
Kiedy w 1994 roku Kongres Liberalno-Demokratyczny połączył się z Unią Demokratyczną, we Wrocławiu starły się dwie bardzo silne osobowości. Grzegorz Schetyna stanął do walki z Władysławem Frasyniukiem. Do dzisiaj można usłyszeć, jak obaj panowie obrzucając się nieparlamentarnymi słowami, brali się do bitki. Jeden z wrocławskich polityków wspomina, że mówiło się, iż kto chce pięknie ginąć na barykadzie, to z Frasyniukiem, a kto chce wygrywać, nawet brzydko, to ze Schetyną.
Schetyna rozstaje się z Eską w 2000 roku. Trafia do Platformy Obywatelskiej. Gdy PO dostaje się do parlamentu, Schetyna zostaje sekretarzem generalnym nowej partii. Rządzi Platformą twardą ręką. Całą Polskę obiegają opowieści o tym, jak krzykiem stawia na baczność działaczy PO, jak rozjeżdża tych, którzy stają mu na drodze.
Po wygranych wyborach w 2007 roku Schetyna zostaje ministrem spraw wewnętrznych i administracji oraz wicepremierem w rządzie Donalda Tuska. Później - w nagrodę za pomoc w kampanii prezydenckiej - Komorowski podarował Schetynie stanowisko marszałka sejmu. Wbrew Tuskowi, który już wtedy myślał o desygnowaniu na tę funkcję Ewy Kopacz.
Co teraz czeka Schetynę? Sulejówek. To znaczy powrót do regionu, okopanie się w nim i cierpliwie czekanie. A cierpliwości Grzegorzowi Schetynie nie brakuje. Może trochę pracy nad sobą - jak mówił w wywiadzie dla "Polska The Times" najczęściej popełnianym przez niego grzechem jest pycha, a potem lenistwo i gniew.