Co się stało z "tsunami zakażeń"? Oficjalnie zaczęły się spadki w V fali COVID-19
Omikron nie wywołał w Polsce zapowiadanego przed miesiącem "tsunami zakażeń" - przynajmniej jeśli chodzi o oficjalnie rejestrowane przypadki. Od kilku dni dane o liczbie nowych infekcji spadają, co zapowiada początek końca V fali epidemii. Ile naprawdę było zakażeń Omikronem? Tego już nikt nie policzy. Miliony testów Polacy zrobili sobie sami, nie informując nikogo o wyniku.
- Jesteśmy już po szczycie V fali epidemii - mówi WP prof. Tyll Krüger z grupy MOCOS przy Politechnice Wrocławskiej, która zajmuje się tworzeniem matematycznych modeli rozwoju pandemii. Jego zdaniem oficjalne dane statystyczne - z powodu małej dostępności testów - nie oddawały rzeczywistości. Realne liczby dziennych zakażeń były więc wielokrotnie wyższe.
Szacunki na temat rozmiarów V fali epidemii w Polsce okazały się nietrafione. Oficjalny rekord to 57,6 tys. zakażeń, odnotowanych 27 stycznia. Prawdopodobnie więcej już nie będzie: kluczowe wskaźniki nt. epidemii już spadają, a minister zdrowia Adam Niedzielski zapowiedział "redukowanie" liczby oddziałów covidoch.
Przypomnijmy, że o "tsunami zakażeń" mówił w grudniu prof. Andrzej Horban, główny doradca prezesa Rady Ministrów do spraw COVID-19, przewodniczący Rady Medycznej. Słowa te padły po pierwszych prognozach na temat możliwych rozmiarów V fali epidemii w Polsce. Mówiły one o 300-500 tysiącach zakażeń dziennie. Zespół MOCOS prognozował natomiast, iż potwierdzonych zakażeń może być 100-150 tys. dzienne.
Z kolei prognoza zespołu ekspertów ICM Uniwersytetu Warszawskiego mówiła o 67-86 tys. infekcji dziennie. Autorzy zastrzegli, że to tylko "przypuszczalny niższy przebieg stwierdzonych przypadków", bo uwzględnia ograniczoną wydolność krajowego systemu testowania.
Tsunami zakażeń Omikronem przeszliśmy na własną rękę
Skąd różnice pomiędzy liczbą oficjalnie stwierdzonych przypadków a znacznie wyższymi prognozami infekcji? Jedno z możliwych wyjaśnień to kilka milionów testów na koronawirusa, jakie Polacy zrobili sobie sami, a o wynikach nie informowali nikogo. To po to, aby nie narażać współdomowników na kwarantannę. O skali zjawiska świadczą dane ze sprzedaży testów covidowych z aptek.
- W styczniu lekarze zlecili 3,3 mln testów, których wyniki były rejestrowane. W aptekach sprzedano dodatkowo 2,4 mln testów do domowego użytku. I te wyniki były już poza oficjalnym systemem. Miałem w aptece wielu pacjentów, którzy sami się przetestowali, a przy pozytywnym wyniku przechorowali w domu. To powszechne przy łagodniejszych objawach, jakie wywoływał Omikron - mówi Łukasz Pietrzak, kierownik warszawskiej apteki i analityk danych o epidemii.
- Samodzielne testowanie spowodowało, że dane ministerialne nie pokazują już w żaden sposób, na jakim poziomie infekcji jesteśmy. Można odczytywać tylko trend, że szczyt V fali prawdopodobnie był w zeszłym tygodniu - mówi dalej farmaceuta.
Jeszcze jedno zjawisko zaniżało oficjalne dane o zakażeniach. W poprzednim tygodniu ponad 200 tys. osób nie wykonało zleconego przez lekarza testu na koronawirusa. Takie zachowanie mogło wynikać z kalkulacji pacjentów, bo czas izolacji (co najmniej 10 dni po stwierdzeniu zakażenia) jest dłuższy niż trwająca 7 dni kwarantanna.
Łukasz Pietrzak podkreśla, że w przejściu przez V falę pomogła nam świeżo nabyta odporność po jesiennym przechorowaniu infekcji wariantem Delta. - Prawdopodobne jest, iż dość krótki okres, jaki minął od poprzedniej fali, pozwoli zmniejszyć liczbę ofiar wirusa - dodał rozmówca.
Fala zakażeń z Omikronem już opada
Tylko w czterech regionach odnotowywany jest jeszcze znaczący wzrost zakażeń wywoływanych Omikronem - wynika z mapy epidemii opracowanej przez Piotra Tarnowskiego. Porównuje on liczby zakażeń w obecnym i minionym tygodniu.
Wzrost dotyczy województw: kujawsko-pomorskiego, lubuskiego, świętokrzyskiego i wielkopolskiego. Wzrost zakażeń zaczął się tam najpóźniej, co może mieć związek z feriami zimowymi. Szkoły zostały tam zamknięte tam już 17 stycznia.
Największy spadek zakażeń odnotowano w województwach podkarpackim, śląskim i małopolskim. Jak informowaliśmy, to w tych regionach V fala zaczęła się najwcześniej.