Co się stało z telefonem satelitarnym z pokładu tupolewa?
Co się stało z telefonem satelitarnym z pokładu prezydenckiego tupolewa, który rozbił się koło Katynia - pyta "Nasz Dziennik" i dodaje, że to ważne, bo był to sprzęt przystosowany do przekazywania zaszyfrowanych informacji.
24.06.2010 | aktual.: 24.06.2010 11:22
Zdaniem cytowanego przez gazetę pos. Antoniego Macierewicza poznanie tego rodzaju sprzętu i ewentualne przeanalizowanie go przez służby rosyjskie naraża bezpieczeństwo działań polskich służb specjalnych.
Według Bogdana Święczkowskiego, b. szefa ABW, gdyby obce służby wykorzystały dostęp do tajnych danych, straty wywiadowcze byłyby ogromne. - Dostanie się w obce ręce takich urządzeń z najwyższej półki technologicznej znacznie utrudniłoby trzymanie pieczy nad bezpieczeństwem rozmów pozostałych najważniejszych osób w państwie - tłumaczy Święczkowski.
Na pokładzie prezydenckiego Tu-154M mogły także znajdować się kodowane telefony komórkowe. Tego typu sprzętem posługują się osoby pełniące wysokie funkcje państwowe. Jak podkreśla Święczkowski, dostanie się takiego sprzętu w obce ręce byłoby równoznaczne z przejęciem przez obce służby wywiadowcze łączności niejawnej polskiej służby wywiadowczej.
Poważnym problemem są też informacje, które Rosjanie mogli uzyskać na skutek wejścia w posiadanie telefonów służbowych polskiej generalicji. Jak zaznacza gen. dyw. Roman Polko, były szef jednostki specjalnej "Grom", umożliwiłoby to dostęp do tajnych informacji, m.in. tych dotyczących baz NATO.