Co przyniesie fuzja Pekao i BPH?
Zapowiedź połączenia banków Pekao i BPH
zelektryzowała rynek - pisze "Gazeta Prawna".
20.06.2005 | aktual.: 20.06.2005 07:27
Masowe zwolnienia, ale także obawy klientów o poziom obsługi i zakres oferty produktowej nowego giganta tworzą nerwową atmosferę wokół fuzji. Oprócz oszczędności i zysków, jakie osiągnie właściciel - grupa UniCredito-HVB - korzyści dla klientów mogą okazać się znikome, ostrzega dziennik.
O swój los obawiają się pracownicy obu banków. Połączenie Pekao i Banku BPH będzie wiązało się z koniecznością zwolnień na niespotykaną dotąd skalę. Pracę może stracić 6 tys. z około 27 tys. zatrudnionych. Powody do niepokoju mogą też mieć klienci. - Dla nich fuzja wcale nie musi oznaczać poprawy obsługi czy uatrakcyjnienia oferty - twierdzi Alfred Adamiec, doradca inwestycyjny Nationwide.
Jego zdaniem, z dwóch konkurujących ze sobą banków powstanie kolos, który może sporo zyskać przede wszystkim na obniżeniu kosztów działalności. Mariaż może więc zaowocować sukcesem - łącząc w sobie potencjał kredytowy BPH i silną bazę depozytową Pekao - pod warunkiem że zdezorientowanych klientów nie skuszą wcześniej inne banki. Do skoku szykuje się m.in. ING Bank Śląski, zęby ostrzy sobie BRE Bank. W zamieszaniu, które niewątpliwie nastąpi, każdy będzie chciał odkroić część tortu dla siebie.
A jest o co walczyć, gdyż polski rynek to żyła złota. Według Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, roczne tempo wzrostu kredytów konsumpcyjnych w najbliższych latach wyniesie 6% (na koniec 2009 r. będzie to więc 69 mld zł), a w przypadku kredytów mieszkaniowych aż 20-30% (wzrost do 96 mld zł). W ciągu czterech lat depozyty ludności zwiększą się ze 184,4 mld do 205,8 mld zł. (PAP)
Więcej: Gazeta Prawna - Wejście smoka