Co Niemcy mogą zrobić dla swoich Polaków
- To prawda, że zbyt długo nie zauważaliśmy w Niemczech problemu Polonii. Właśnie to zmieniamy - mówi "Gazecie Wyborczej" Cornelia Pieper, Wiceminister Spraw Zagranicznych Niemiec.
Od kilku lat narasta spór między rządami Polski i Niemiec o naszych obywateli żyjących za zachodnią granicą. Może ich tam być nawet dwa miliony. Dyplomaci wraz z przedstawicielami niemieckiej Polonii i mniejszości niemieckiej w Polsce rozmawiają o tym od ponad roku - informuje dziennik. Rozmowy stanęły w ostatnich dniach, a niektórzy przedstawiciele Polonii mówili nawet, że zostały zerwane.
Niektórzy działacze Polonii domagają się, by Berlin uznał ich za mniejszość narodową i m.in. zwolnił polonijnych działaczy z progu wyborczego w wyborach parlamentarnych. Dlaczego Berlin nie chce się na to zgodzić?
Według "Gazety Wyborczej" są dwa zasadnicze powody: po pierwsze, dlatego że żyjący za Odrą Polacy nie są autochtonami (w przeciwieństwie do tych żyjących w przedwojennych Niemczech, którzy mieli status mniejszości). Większość z nich to emigranci zarobkowi albo azylanci z lat 80. Spora grupa zaś to tzw. późni przesiedleńcy, którzy wyjechali z PRL, twierdząc, że są Niemcami.
Po drugie, Berlin obawia się, że uznając Polaków za mniejszość, musiałby dać te same przywileje Turkom czy Arabom.
Pani Pieper, która jest jednocześnie Pełnomocnikiem Rządu RFN ds. Kontaktów z Polską przyznaje, że nasi rodacy mają kłopoty z rozwojem swojej kultury i nauką ojczystego języka za Odrą. Nie podziela jednak poglądu, aby przyznać Polakom statusu mniejszości narodowej.