Co najmniej 3600 osób straciło dach nad głową w Kosowie
Co najmniej 3600 Serbów i innych osób
narodowości niealbańskiej musiało opuścić dotychczasowe miejsce
zamieszkania w Kosowie, uciekając przez nacierającym tłumem
Albańczyków, którzy od ubiegłej środy spalili co najmniej sześć
serbskich wsi i 25 świątyń prawosławnych - poinformowała w sobotę
wysoka przedstawicielka ONZ w Prisztinie.
Spośród wspomnianych 3600 osób - w ogromnej większości Serbów, ale także Romów - około 1100 umieszczono w obozach wielonarodowych sił pokojowych NATO (KFOR). Reszta znalazła schronienie w miejscowościach serbskich nie dotkniętych jeszcze przemocą - powiedziała Peggy Hicks, odpowiedzialna w tymczasowej administracji ONZ w Kosowie za powrót uchodźców do tego regionu.
"Mamy do czynienia z bardzo poważną sytuacją humanitarną, która wymaga podjęcia wysiłków na wielką skalę" - podkreśliła.
Dowódca sił NATO w południowo-wschodniej Europie, admirał Gregory Johnson, nazwał w piątek ostatnią falę antyserbskiej przemocy "czystką etniczną".
W czasie trwających od środy zamieszek zginęło 28 osób, a 600 zostało rannych, w tym 61 żołnierzy sił międzynarodowych KFOR.