Co najmniej 20 rebeliantów zginęło w wyniku nalotu w Kolumbii
Kolumbijskie siły powietrzne
zbombardowały obóz lewackiej partyzantki FARC, zabijając co
najmniej 20 bojowników - poinformowały władze Kolumbii.
24.07.2008 | aktual.: 24.07.2008 02:46
Atak, do którego doszło w niedzielę w górzystej prowincji Cauca, pozwolił policji przejąć znaczącą ilość broni i materiałów wybuchowych.
To była wyjątkowo aktywna grupa partyzancka, wysadzająca linie wysokiego napięcia i grożąca ludności cywilnej w Cauca - komentował w Bogocie, stolicy Kolumbii, analityk ds. bezpieczeństwa Cesar Restrepo.
Niedzielny nalot na Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii (FARC) był największym od marcowego ataku na ich ukrytą w dżungli bazę, w którym zginął jeden z głównych dowódców partyzantki Raul Reyes. Na początku lipca kolumbijska armia odbiła z rąk FARC 15 przetrzymywanych od lat zakładników, wśród nich kandydatkę na prezydenta Kolumbii Ingrid Betancourt.
Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii prowadzą rebelię od 1966 roku. Początkowo organizacja walczyła w imię marksistowskich ideałów, zaczęła jednak stosować metody terrorystyczne. Z czasem jej głównym źródłem utrzymania stał się handel narkotykami. FARC, uważana przez USA i UE za organizację terrorystyczną, przetrzymuje kilkuset zakładników, zarówno dla okupu, jak i na wymianę za uwięzionych rebeliantów.
Dzięki nieustępliwej polityce prezydenta Kolumbii Alvaro Uribe, wspieranej finansowo przez Waszyngton, silną niegdyś partyzantkę udało się uszczuplić i zepchnąć do defensywy.