Skandal w Szczecinie. Przedstawiają dowody w nowej sprawie
- Nam chodzi o to, aby senator rzeczowo skonfrontował się z dowodami. Może to zrobić w sądzie - stwierdza prok. Marcin Lorenc z Prokuratury Regionalnej w Szczecinie. Dzień wcześniej senator Tomasza Grodzki (KO) oświadczył, że wnosząc akt oskarżenia o korupcję w jego szpitalu "prokuratura Ziobry wykonuje na gwałt ruchy, by oskarżyć kogokolwiek".
W czwartek Prokuratura Regionalna w Szczecinie przedstawiła szczegółowe informacje na temat aktu oskarżenia dotyczącego korupcji w kierowanym przez Tomasza Grodzkiego Specjalistycznym Szpitalu im. prof. Alfreda Sokołowskiego w Szczecinie-Zdunowie. Wśród 30 oskarżonych jest ordynator jednego z oddziałów szpitala Krzysztof K, prezesi Fundacji Pomocy Transplantologii Juliusz P. i Bartosz K., księgowa fundacji oraz 26 pacjentów, wpłacających łapówki w zamian za przyspieszenie terminu zabiegu związanego z leczeniem otyłości.
- Nie jest natomiast oskarżony pan senator Tomasz Grodzki. Nasz wniosek o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności został złożony w senacie w październiku i nie został rozpatrzony - mówi WP prok. Marcin Lorenc, rzecznik Prokuratury Regionalnej ze Szczecina. Zdaniem prokuratury ordynator i prezesi fundacji działali na polecenie Tomasza Grodzkiego, a on sam był pomysłodawcą i inicjatorem sposobu przyjmowania wpłat od pacjentów.
- Tomasz Grodzki nie musi udowadniać swojej niewinności, bo nie jest oskarżony. Czym innym jest składanie oświadczeń medialnych, a czym innym jest rola procesowa. Tylko od woli pana senatora zależy, czy będzie chciał skonfrontować się z dowodami. Może to zrobić w sądzie - mówi dalej prokurator Lorenc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To reakcja śledczych na wcześniejsze oświadczenia polityka, który sugerował polityczne tło śledztwa. - To są bzdury. Końcówka prokuratury Ziobry wykonuje na gwałt ruchy, by oskarżyć kogokolwiek w sprawie, w której nie ma żadnej korupcji - powiedział nam Tomasz Grodzki. Jego argumenty przedstawiamy w tekście poniżej.
Korupcja w szpitalu. Prokuratura przedstawia dowody
Według aktu oskarżenia proceder korupcji polegał na żądaniu od pacjentów pieniędzy w kwocie po 10 tys. zł w zamian za przyjęcie ich do szpitala poza formalną listą oczekujących i wykonanie operacji związanej z leczeniem otyłości (tzw. zabieg bariatryczny). Śledczy na podstawie danych księgowych Fundacji Pomocy Transplantologii udokumentowali 217 wpłat od pacjentów.
- Podejrzenia prokuratury wzbudził fakt, że pacjenci wpłacali takie same kwoty, a przecież mogli wnieść dobrowolny datek w dowolnej wysokości. Wpłacających łączyło też to, że kilka miesięcy po wpłacie byli operowani, podczas gdy osoby, które nie płaciły, oczekiwały na zabieg około 2 lat - relacjonuje prok. Lorenc.
Dodaje, że innym ważnym motywem śledztwa jest relacja chirurga i ordynatora Krzysztofa K., który nie przyznał się do zarzutów korupcyjnych, ale złożył obszerne zeznania. Około roku 2005 chirurg miał zasygnalizować dyrektorowi Grodzkiemu potrzebę wykonywania w szpitalu zabiegów bariatrycznych. W odpowiedzi miał usłyszeć, iż jest to możliwe pod warunkiem uzyskiwania od pacjentów wpłat. Grodzki miał ustalić ich wysokość oraz wskazać, że pieniądze będzie przyjmować fundacja.
Według ustaleń prokuratury wykonane zabiegi finansował szpitalowi Narodowy Fundusz Zdrowia. Dlatego zdaniem śledczych wpłata od pacjenta była łapówką za przyspieszenie operacji. W latach 2008-2019 pacjenci wpłacili fundacji 2,3 mln złotych.
Większości osób dokonujących wpłat nie zostały przedstawione zarzuty korupcyjne, gdyż dobrowolnie ujawnili wszystkie istotne okoliczności domniemanego przestępstwa, w których uczestniczyli.
- Wpłaty były dobrowolne, a fundacja kupowała z tych środków przede wszystkim sprzęt chirurgiczny. Wiele szpitali zachęca do wpłat na swoją fundację, ale to było absolutnie dobrowolne. Nikt mi nie wmówi, że ktokolwiek był przymuszany - przekonywał w wypowiedzi dla WP Tomasz Grodzki.
Innego zdania co do wydawania pieniędzy z fundacji jest prokuratura. - W dokumentacji księgowej natrafiliśmy na wpłaty z fundacji na rzecz poszczególnych lekarzy. 890 tys. złotych trafiło do biura podróży celem sfinansowania wyjazdów na Alaskę, do RPA i Kanady, w których uczestniczył ówczesny dyrektor, dziś polityk - opisuje prokurator Lorenc.
Prokurator wyjaśnia: są dwie sprawy z Tomaszem Grodzkim
Rzecznik prokuratury tłumaczy, że akt oskarżenia kończy drugie śledztwo dotyczące domniemanej korupcji w szpitalu Szczecin-Zdunowo, w czasie, gdy kierował nim obecny senator Grodzki. Pierwsza ze spraw podjęta w 2019 roku dotyczyła przyjmowania korzyści za operacje prowadzone bezpośrednio przez profesora.
- Wytypowaliśmy osiem zdarzeń, co do których naszym zdaniem nie ma wątpliwości, że miały charakter korupcyjny, a także, że nie uległy one przedawnieniu. Ta sprawa jest zawieszona, ponieważ w 2022 roku Senat nie zgodził się na odebranie immunitetu politykowi. Jednak w tej sprawie bieg przedawnienia został wstrzymany - wskazuje prok. Marcin Lorenc.
W pierwszym śledztwie prokuratorzy uzyskali dostęp do dokumentacji Fundacji Pomocy Transplantologii w Szczecinie. Tak odkryli wątek wpłat pacjentów leczonych na otyłość, który znalazł się w akcji oskarżenia przesłanym już do Sądu Okręgowego w Szczecinie.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski