ŚwiatCo Francja straci na wojnie w Iraku?

Co Francja straci na wojnie w Iraku?

Przywódcy polityczni wszystkich odcieni w Paryżu pośpieszyli we wtorek z wyrazami poparcia dla prezydenta Jacquesa Chiraca, który w wywiadzie telewizyjnym zapowiedział weto Francji wobec rezolucji ONZ upoważniającej do zaatakowania Iraku. Z sondaży wnika, że oficjalne stanowisko władz popiera 80% Francuzów. Wielu z nich jest zapewne przekonanych, że amerykańską politykę wobec Iraku napędzają apetyty na tamtejszą ropę. To samo jednak można by powiedzieć - jak pisze "International Herald Tribune" - o motywach francuskich działań gwoli uniknięcia wojny.

Według "IHT", Francja ma wyraźny interes gospodarczy w utrzymaniu reżimu Saddama Husajna. Jej stosunki gospodarcze z Irakiem, w przeszłości ścisłe i lukratywne, mimo embarga przynoszą zyski także dzisiaj, a jeśli Saddam przetrwa obecny kryzys, staną się jeszcze bardziej intratne w przyszłości.

W 1975 r., niedługo po wizycie ówczesnego premiera Francji, Jacquesa Chiraca w Iraku, Paryż sprzedał temu krajowi dwa reaktory nuklearne, z których jeden, Tamuz II w Osiraku pod Bagdadem, miał produkować pluton. W 1982 r., rok po zniszczeniu tej fabryki przez izraelskie lotnictwo, Francja dostarczyła Irakowi pięć nowoczesnych myśliwców bombardujących Super Etendard, wyposażonych w rakiety Exocet.

W latach 1980-88, niemal do momentu ONZ-owskiego embarga na Irak po inwazji tego kraju na Kuwejt w 1990 r., Francja sprzedała do Bagdadu uzbrojenie wartości 25 mld USD. Źródła przemysłowe twierdzą, że francuskie firmy wciąż nie otrzymały wszystkich pieniędzy za dostarczony Irakowi sprzęt. Jeśli Saddam odejdzie, długi te zostaną spisane.

Embargo ONZ odbiło się na wysokości francuskiego eksportu do Iraku, jednakże po wprowadzeniu w 1996 r. przez ONZ programu "ropa za żywność" udział Francji w rynku irackim, dzięki sowitemu wynagrodzeniu przez Saddana francuskiego sojusznika, stał się większy niż kiedykolwiek.

We wrześniu 2002 r. raport parlamentu francuskiego oceniał wartość eksportu Francji do Iraku na 3,5 mld USD. Dobrze zadomowiły się na tamtejszym rynku francuskie firmy farmaceutyczne, mimo niekorzystnego wpływu na biznes zmiennych wiatrów politycznych.

W 2001 r. Francja sprzedała do Iraku towarów za 650 mln USD, więcej niż jakikolwiek inny kraj. Wzrost sprzedaży na tamtejszym rynku odnotowały firma telekomunikacyjna Alcatel, koncern elektroenergetyczny Alstom a także dział samochodów dostawczych Renault. Dobre wyniki w Iraku w 2000 i 2000 r. osiągnął również Peugeot.

Tym jednak, co najbardziej interesuje Francuzów, jest iracka ropa. Francuscy eksperci naftowi twierdzą, że państwowy koncern TotalFinaElf jest faworytem w ubieganiu się o kontrakty na prace wiertnicze na największych w świecie nieeksploatowanych, łatwo dostępnych polach naftowych.

W połowie lat 90. Elf i TotalFina, które później dokonały fuzji, negocjowały kontrakty na dwa ogromne pola naftowe, Majnoon i Nahr Omar na południowy wschód od Bagdadu, oceniane na ok. 20 mld baryłek. Dla porównania, łączne potwierdzone zasoby ropy Stanów Zjednoczonych oceniane są na 31 mld baryłek.

Waszyngton twierdzi, że po usunięciu Saddama o przyszłości ropy zadecydują sami Irakijczycy. Politycy iraccy, którzy najprawdopodobniej przejmą władzę po obaleniu przez Amerykanów dyktatora, dali już do zrozumienia, jakie są ich preferencje. Ahmed Chalabi, bankier stojący na czele Irackiej Rady Narodowej - popieranej przez USA organizacji, która ma zaprowadzić demokrację w powojennym Iraku - zapowiedział, że firmy amerykańskie otrzymają "dominującą rolę". (aka)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)