Clinton zlekceważył zagrożenie ze strony bin Ladena?
Były prezydent Bill Clinton zażarcie broni się przed zarzutami, że w czasie ośmiu lat swych rządów zaniedbał walkę z międzynarodowym terroryzmem i zignorował zagrożenie ze strony Osamy bin Ladena.
24.09.2006 | aktual.: 24.09.2006 22:32
Po filmie telewizji ABC "The Path to 9/11" (Droga do 11 września), który sugerował, że Clinton miał związane ręce aferą z Moniką Lewinsky i dlatego nie zlikwidował na czas baz Al-Kaidy w Afganistanie, oskarżenia te przypomniał w wywiadzie dla telewizji Fox News dziennikarz tej sieci Chris Wallace.
Clinton zareagował oburzeniem i podkreślił, że "przynajmniej próbował" rozprawić się z bin Ladenem, najpierw zarządzając tajną akcję CIA w celu jego schwytania lub zamordowania, a później - w sierpniu 1998 r. - rozkazując ostrzelać rakietami bazy islamskich terrorystów w Afganistanie.
Jak powiedział, po ataku Al-Kaidy na okręt wojenny USS Cole w Jemenie w 2000 r. miał nawet plan inwazji na Afganistan i obalenia reżimu talibów, ale CIA i FBI odmówiły formalnego potwierdzenia, że za zamachem stał bin Laden.
Dodatkową przeszkodą miała być odmowa Uzbekistanu, który nie pozwolił USA na założenie bazy wypadowej przeciw Afganistanowi na swym terytorium.
Według Clintona, w latach 90. konserwatyści - rządzący obecnie w Waszyngtonie - krytykowali go nawet za rzekomą obsesję na punkcie Osamy bin Ladena. Dodał, że jako prezydent nie rozpocząłby wojny w Irakiem, która -jego zdaniem - utrudniła skuteczne ściganie szefa Al-Kaidy.
Byłem bliższy zabicia go (bin Ladena) niż ktokolwiek inny. Gdybym nadal był prezydentem, mielibyśmy w Afganistanie o 20 tysięcy wojsk więcej próbujących go zabić. Przynajmniej próbowałem go zabić i robiłem w tym kierunku wszystko, co mogłem - powiedział Clinton.
Były prezydent zarzucił rozmawiającemu z nim dziennikarzowi, że jego prawicowa telewizja Fox, znana z sympatii dla administracji George'a W. Busha, prowadzi kampanię, mającą go skompromitować.
Clinton w czasie swej prezydentury nie był popularny w służbach specjalnych i w Pentagonie, gdyż wojskowi nie mogli mu darować uchylenia się od służby w armii, a potem legalizacji służby gejów w siłach zbrojnych.
Zdaniem niektórych komentatorów, mogłoby to wyjaśniać ewentualne opory przeciw pomysłom inwazji na Afganistan, czy akcji zabicia bin Ladena.
Tomasz Zalewski