Clinton wraz z mężem zabiega o głosy w Pittsburghu
W przeddzień demokratycznych prawyborów w Pensylwanii, Hillary Clinton starała się zdobyć sympatię mieszkańców Pittsburgha, jednego z
największych miast tego stanu, znanego niegdyś ośrodka przemysłu
ciężkiego.
21.04.2008 | aktual.: 22.04.2008 01:27
Na wiecu na centralnym placu miasta, Market Square, wystąpiła obok swego męża, byłego prezydenta Billa Clintona. Około 3000 ludzi, którzy przyszli posłuchać kandydatki do nominacji prezydenckiej, było dokładnie kontrolowanych przez ochronę na bramkach z wykrywaczami metali, rozstawionych na uliczkach prowadzących na plac.
"Hillary na prezydenta", "Dajcie kobiecie szansę zmiany świata", "To nie kraj Obamy, głosuj na Hillary" - głosiły napisy na transparentach i szturmówkach wznoszonych przez zwolenników senator z Nowego Jorku.
Tego samego dnia rywal byłej Pierwszej Damy w walce o nominację, senator z Illinois Barack Obama spotykał się z wyborcami na przedmieściach Pittsburgha.
Przemawiający przed swoją małżonką, ubrany w elegancki ciemny garnitur Bill Clinton mówił przez 45 minut, dłużej niż sama kandydatka. Chwalił jej zalety, głównie doświadczenie polityczne i dokonania w Senacie. Długo rozwodził się nad sprawą rosnących cen benzyny mocno bijących po kieszeni Amerykanów.
Jedynym sposobem zaradzenia temu problemowi - argumentował - jest zniesienie zależności USA od zagranicznych źródeł energii, przede wszystkim ropy naftowej. Droga do tego prowadzi przez inwestowanie w rozwój technologii alternatywnych, jak wykorzystanie energii słonecznej.Dawał tu Ameryce przykład Niemiec, rozwijających tę technologię.
Przemówienie Clintona, niezmiernie popularnego wśród Demokratów, było wielokrotnie przerywane owacją.
Pani Hillary zaczęła od wątku osobistego, przypominając, że jej ojciec urodził się w Pensylwanii. Obiecywała sprowadzenie z powrotem do kraju wojsk z Iraku tak szybko, jak to możliwe. Słowa te wywołały entuzjazm słuchaczy, podobnie jak krytyka prezydenta George'a W. Busha.
Większą część swego wystąpienia Clinton poświęciła kłopotom gospodarki, godzącym w sytuację materialną zwłaszcza biedniejszych Amerykanów. Mówiła o niesprawiedliwej rosnącej rozpiętości dochodów, eksporcie miejsc pracy do Chin i innych krajów oraz potrzebie odbudowy w USA przemysłu wytwórczego, zanikającego wskutek globalizacji.
Obiecała, że jako prezydent zreformuje system opieki zdrowotnej, zapewniając ubezpieczenie lekarskie wszystkim. Dokona tego - jak zapowiedziała - m.in. przez objęcie wszystkich obywateli planem ubezpieczeniowym takim, jaki posiadają członkowie Kongresu i pracownicy administracji federalnej. Słowa te wzbudziły burzliwe oklaski.
Po pół godzinie wystąpienia senator Clinton tłum zgromadzony na placu, gęsty w czasie przemówienia Billa Clintona, zaczął się przerzedzać. (jks)
Tomasz Zalewski