Cimoszewicz przedstawi komisji odpowiednie ekspertyzy
Marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz
powiedział, że w przyszłym tygodniu
przekaże przewodniczącemu sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen
ekspertyzy specjalistów z dziedziny prawa, dotyczące swojego
wniosku o odwołanie ze składu komisji siedmiu jej członków.
09.07.2005 | aktual.: 09.07.2005 19:08
W przyszłym tygodniu zapewne otrzymam rozmaite ekspertyzy, ale ludzi, którzy zasługują na miano ekspertów. Przekażę je przewodniczącemu (komisji ds. PKN Orlen) do przemyślenia. Następnie poinformuję go o bezskuteczności prawnej ich (członków komisji) działań i podtrzymam oczekiwanie, że prezydium (Sejmu) zostanie poproszone o odniesienie się do moich wniosków. Jeżeli komisja będzie się upierała przy swoim, ja będę upierał się przy swoim. Nic z tego nie będzie - powiedział Cimoszewicz po powrocie z Sejmu do domu w Podlaskiem.
Według Cimoszewicza, "gdyby tak się stało, sprawa zakończy się niczym. Komisja pewnie pokrzyczy, pokrzyczy, pohałasuje, w swoim sprawozdaniu jakieś groźne sformułowania zawrze pod adresem mojej osoby. Paru polityków pokrzyczy, że stawiam się ponad prawem i tyle" - dodał Cimoszewicz.
Najpierw przekażę przewodniczącemu komisji śledczej ds. PKN Orlen ekspertyzy prawdziwych ekspertów i zapytam, jak ma zamiar się do tego odnieść. Te dzisiejsze działania komisji są nieskuteczne, ponieważ są bezprawne. Ja, oczywiście, zawsze mogę spotkać się z komisją, ale moje stanowisko i moje wnioski będą identyczne, co najwyżej wzmocnione o dodatkowe argumenty, między innymi związane z dzisiejszymi i zapewne przyszłymi wypowiedziami członków komisji - powiedział Cimoszewicz, zapytany, czy stawi się na przesłuchanie przed komisją w kolejnym terminie 26 lipca.
Tak zwani eksperci komisji. To jest wielkie nieporozumienie. Bardzo przepraszam w imieniu Sejmu, że w Sejmie mogą występować ludzie, którzy noszą tytuły ekspertów, a którzy nie mają żadnych kwalifikacji do tego - powiedział Cimoszewicz. Proszę się zainteresować ich dorobkiem zawodowym, prawnym i wszystko wyjdzie na jaw - dodał.
Cimoszewicz powtórzył, że decyzję w sprawie odwołania członków komisji śledczej powinno podejmować prezydium Sejmu, a nie komisja. To, co komisja zrobiła pod namową tych tak zwanych ekspertów, to jest oczywiście ponury żart z prawa, ale niezaskakujący. Ta komisja cały czas tak postępuje - powiedział Cimoszewicz.
Powtórzył, że nie interesuje go, co mówią członkowie komisji. To są ludzie bezpośrednio zaangażowani. To są ludzie, którym postawiłem dzisiaj poważne zarzuty i nie spodziewam się po nich aż tak daleko idącej uczciwości, żeby się przyznali do tych zarzutów - powiedział Cimoszewicz.
Mamy do czynienia z grupą bardzo ambitnych polityków, którzy chcą robić kariery. Prawda jest na ostatnim miejscu listy ich priorytetów i oni po prostu szantażują. Szantażowali do tej pory wszystkich, których wzywali wedle swego widzimisię. To jest komisja, która przypisuje sobie uprawnienia, jakich nie ma i w momencie kiedy ktoś wreszcie odważył się powiedzieć im parę słów prawdy, no to jest wielki skandal, ale tak trzeba postępować z tymi, którzy łamią prawo (...) bo inaczej opanują Polskę - powiedział Cimoszewicz.
Marszałek powtórzył, że "nie postawił się ponad prawem". Właśnie pokazałem, na czym polega prawo. Skorzystałem z przysługujących mi praw i komisja usiłuje pozbawić mnie tych praw, które mi przysługują. Takie gromkie głosy padają ze strony tych ludzi, ponieważ powtarzam, nikt do tej pory nie ośmielił się przeciwstawić czynionemu przez nich bezprawiu - dodał.
Podczas sobotniego posiedzenia komisji śledczej marszałek Cimoszewicz wyszedł z sali obrad. Uznał, że jego przesłuchanie nie może być kontynuowane, zanim Prezydium Sejmu nie rozpatrzy złożonych przez niego wniosków o wyłączenie z jego przesłuchania 7 posłów, którym zarzucił stronniczość.