Cimoszewicz: propozycje Konwentu Europejskiego - błędem
Minister spraw zagranicznych Włodzimierz
Cimoszewicz nazwał "błędem" propozycję Konwentu Europejskiego
zmieniającą ustalony w Nicei tryb podejmowania decyzji w Radzie
UE. Wypowiedź ta znalazła się w wywiadzie dla niedzielnego wydania
gazety "Tagesspiegel".
"Rozumiemy, że 15 członków UE z trudem przyznało Polsce w Nicei taki wpływ. Zdajemy sobie sprawę z tego, jak dramatyczne zmiany przyniesie poszerzenie. Ale w Nicei rządy podjęły decyzję, chociaż przyszło im to z trudem. Konwent ma oczywiście prawo przedstawić nową propozycję. Ale my uważamy to za błąd" - powiedział Cimoszewicz w wywiadzie, którego treść udostępniła redakcja niemieckiej gazety.
Nicejski system głosowania daje Polsce 27 głosów w Radzie UE, czyli tylko dwa głosy mniej niż mają największe kraje, jak Niemcy czy Francja. Natomiast propozycja Konwentu zakłada, że każde państwo członkowskie Unii będzie miało jeden głos. Do podjęcia decyzji konieczne będzie uzyskanie większości krajów, które muszą jednak reprezentować co najmniej 60% ludności Unii. Taki system umacnia wpływy najludniejszego kraju UE, Niemiec.
Minister Cimoszewicz zastrzegł, że hasło "Nicea albo śmierć" wypowiedziano w polskim parlamencie i nie jest stanowiskiem polskiego rządu. "To nie jest nasz język" - zapewnił szef polskiej dyplomacji. W niemieckich mediach hasło "Nicea albo śmierć" stało się symbolem nieprzejednanej postawy władz polskich.
Szef polskiej dyplomacji zaznaczył, że nie można dokonywać zmian Traktatu z Nicei tylko w jednym miejscu, tak jak uczynił to Konwent. "Nicea obejmuje wszystkie instytucje: Parlament, Komisje oraz wpływ rządów narodowych. Konwent chce utrzymać porozumienia dotyczące Parlamentu i dokonać zmian w Komisji i położeniu krajów. Tym samym Konwent złamał kompromis" - zwrócił uwagę polski minister.
Ewentualny kompromis musi - zdaniem Cimoszewicza - dotyczyć całego Traktatu. "Nie może być tak, że wybiera się poszczególne punkty i tylko tam zawiera się kompromisy" - zauważył. Dodał, że trzeba poruszyć temat wzmocnienia roli Parlamentu Europejskiego.
Pytany o polskie zaangażowanie w Iraku, minister powiedział, że Polska pragnie "tak szybko, jak to możliwe" przekazać odpowiedzialność Irakijczykom. "Chcemy wycofać nasze oddziały tak wcześnie, jak to możliwe i sprowadzić więcej cywilnych pomocników, organizacje pozarządowe oraz specjalistów. Stan bezpieczeństwa pogorszył się jednak, co czyni ten proces trudniejszym" - wyjaśnił.
Cimoszewicz ostrzegł też, że realizacja projektu Centrum przeciwko Wypędzeniom w wersji Eriki Steinbach byłaby "ciężkim ciosem" dla stosunków polsko-niemieckich.
"My, Polacy jesteśmy wdzięczni za wiele gestów porozumienia i pojednania. Pokazują one, jak możemy wspólnie podchodzić do obciążonej przeszłości. Ale teraz pojawiły się zupełnie odmienne sygnały z Niemiec. Niektóre inicjatywy sprawiają wrażenie, jakby historia miała nas podzielić" - powiedział szef polskiej dyplomacji.
W tym kontekście minister wymienił, oprócz działalności Steinbach, powstanie tzw. Pruskiego Powiernictwa, które zamierza z pomocą amerykańskich prawników dochodzić odszkodowań od państwa polskiego za utracone niemiecki majątek. "W tej sytuacji wzrasta nieufność, także w parlamencie" - zauważył.
Cimoszewicz ocenił jako politycznie "bardzo ważną" deklarację prezydentów Polski i Niemiec, Aleksandra Kwaśniewskiego i Johannesa Raua. Obaj prezydenci wezwali w ubiegłym tygodniu w Gdańsku do "szczerego europejskiego dialogu" dotyczącego ucieczek i wypędzeń w XX w. Minister zauważył, że deklaracja ta nie mogła jednak stworzyć natychmiast nowej sytuacji.