Cienie przyszłego gabinetu

Kogo zobaczymy za trzy miesiące w nowym rządzie? Przedstawiamy ministrów.

21.07.2005 | aktual.: 28.07.2005 16:00

Jarosław Kaczyński chętnie rozmawia o kandydatach na przyszłych ministrów. - Interesują nas wszystkie resorty. Prawo i Sprawiedliwość ma wielu kompetentnych ludzi, dobrze przygotowanych do rządzenia - mówi.

Kandydatów Platformy Obywatelskiej zna tylko Jan Rokita. - Mam rząd we własnej głowie. Wiem, jak powinien wyglądać - zapewnia. Ale nie zdradzi tego nikomu, nawet współpracownikom.

- Nie przygotowaliśmy gabinetu cieni. Zostałoby to uznane za rozdawanie stołków - twierdzi Rokita. - W Wielkiej Brytanii to normalne, że istnieje opozycyjny gabinet, tak jak urzędujący rząd, na pensji Jej Królewskiej Mości. W Polsce to abstrakcja. Nie przeszkadza to obu kandydatom na premierów w rozmowach o przyszłym rządzie. PiS i PO przewodzą w sondażach wyborczych. Jeśli jesienią zyskają najwięcej głosów, przejmą władzę w Polsce.

Podział ról

PiS obejmie ministerstwa Sprawiedliwości, Spraw Wewnętrznych, Edukacji, Kultury oraz Rolnictwa i Ochrony Środowiska. PO będzie odpowiadać za finanse i gospodarkę, sprawy zagraniczne oraz prawdopodobnie obronę i zdrowie. Premierem zostanie ten, kogo partia wygra wybory. Taki podział ról można przewidzieć na podstawie tego, co mówią obaj kandydaci, jeśli ich partie dostaną zbliżoną liczbę głosów.

Jarosław Kaczyński stawia na sprawiedliwość i ideały. - Nie uzyskamy szybkiego rozwoju, jeśli nie zbudujemy sprawnego państwa. Kluczem jest reorganizacja resortów sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych i administracji. Dotąd działały jak wehikuł przenoszący patologie z PRL. Potrzebna jest naprawa - mówi.

W następnej kolejności wymienia: kulturę, oświatę oraz rolnictwo i ochronę środowiska. - Mamy większe poparcie na wsi niż Platforma - przekonuje.

Dla Jana Rokity najważniejsze są moralność i gospodarka. - Po pierwsze, rząd powinien przywrócić odpowiedzialność establishmentu za własne czyny. Symbolem zła jest Leszek Miller. To dno, od którego trzeba się odbić - twierdzi Rokita. - Po drugie, marzy mi się uczynienie polskiej gospodarki najbardziej konkurencyjną w Unii Europejskiej. Jeśli tego nie zrobimy, za parę lat będziemy wskazywać na ukraińskiego hydraulika, jak dziś Francuzi wskazują na polskiego, i obarczać go winą za kryzys.

Ale Rokita uparcie odmawia wymienienia ministerstw, na których mu zależy. - Jeśli w PiS znajdę wybitniejszego kandydata niż w Platformie, zrobię wszystko, aby to on objął dane stanowisko - zapowiada.

PO: finanse i MSZ

Najpoważniejszym kandydatem na ministra finansów jest Stefan Kawalec, dawny opozycjonista, członek Komitetu Obrony Robotników. Słynie ze stoickiego spokoju, małomówności i kamiennej twarzy.

Jest uznanym w świecie ekonomistą. Na początku lat 90. był współpracownikiem wicepremiera Leszka Balcerowicza i wiceministrem finansów. Zwolnił go premier Waldemar Pawlak, któremu nie podobała się prywatyzacja Banku Śląskiego.

- Dwa lata temu Stefan Kawalec na moją prośbę stworzył zespół ekspertów, który przygotowuje analizy, opracowania i projekty dla przyszłego rządu. Poprzednie ekipy SLD przychodziły z „pustymi szufladami” i drapały się po głowie, co by tutaj w kraju zrobić. Chciałem tego uniknąć - mówi Rokita. Z Kawalcem współpracują "młode wilki" Leszka Balcerowicza, czyli ekonomiści ze związanego z nim Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych. Wspólnie opracowali program gospodarczy Platformy: wprowadzenie 15-procentowego liniowego podatku dochodowego dla wszystkich, uproszczenie PIT-ów i obniżenie składek społecznych.

"Przekrój" nieoficjalnie dowiedział się, że PiS byłby w stanie przełknąć Kawalca. Choć oficjalnie partia ma własnego kandydata. To Cezary Mech, były prezes Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi, a obecnie dyrektor biura finansowego Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. Mech w jednym z tygodników oskarżył rządy SLD o gigantyczne zadłużenie kraju.

Wśród ekspertów finansowych pracujących dla PiS jest Jarosław Bauc, minister finansów w rządzie AWS, który zasłynął z ogłoszenia grożącej Polsce gigantycznej dziury budżetowej.

Ministrem spraw zagranicznych ma duże szanse zostać Jacek Saryusz-Wolski, obecny wiceszef Parlamentu Europejskiego i członek władz Platformy. Pozytywnie wyraża się o nim nawet Jarosław Kaczyński. Absolwent uniwersytetów w Łodzi i Nancy we Francji. Rozmawia w wielu językach i zna osobistości z całej Europy. Zasłynął jako negocjator układu stowarzyszeniowego Polski z Unią Europejską. Potrafił uderzyć pięścią w stół, trzasnąć drzwiami i postawić na swoim. Rozmówcy wybaczali mu, bo cieszył się autorytetem. W rządzie AWS kierował Urzędem Komitetu Integracji Europejskiej. Mówiono o nim, że jest apodyktyczny i ma żelazną rękę.

Kandydatem PiS jest Kazimierz Michał Ujazdowski, wicemarszałek Sejmu i wiceprezes tej partii. Był posłem Unii Demokratycznej, potem AWS. W rządzie Jerzego Buzka został ministrem kultury i bardziej prawdopodobne jest, że po raz kolejny dostanie to stanowisko.

PiS: prawo i służby

Pewny kandydat na ministra sprawiedliwości to Zbigniew Ziobro z PiS. Gdyby jednak wybory wygrała Platforma i premierem został Rokita, stanowisko to objąłby Jarosław Kaczyński, a Ziobro byłby zastępcą.

Ma 35 lat i będzie jednym z najmłodszych ministrów. Bezskutecznie ubiegał się o wybór na prezydenta Krakowa. Kojarzy się wszystkim z sejmową komisją śledczą badającą aferę Rywina. Największą reklamę zrobił mu premier Leszek Miller, odpowiadając na jedno z jego pytań: "Jest pan zerem, panie Ziobro". Górą był jednak Ziobro, bo Sejm w głosowaniu uznał jego raport za ostateczny raport komisji.

Gdy w rządzie AWS Lech Kaczyński był ministrem sprawiedliwości, Ziobro został jego zastępcą. Zwolennik kary śmierci. Obawiają się go prokuratorzy i sędziowie, bo zapowiada radykalne zmiany. - Polska należy do krajów o największej liczbie prokuratorów, ale jedna trzecia nie zajmuje się walką z przestępczością, lecz biurokracją. Chcę to zmienić - zapowiada. Chce też wprowadzić 24-godzinne sądy do karania kibiców sportowych i osiedlowych zadymiarzy.

Za speców od prawa w Platformie uchodzą Cezary Grabarczyk, poseł z komisji badającej prywatyzację PZU, oraz Sławomir Rybicki, pełnomocnik Donalda Tuska w kampanii prezydenckiej. Mają jednak nikłe szanse.

Na ministra spraw wewnętrznych PiS wytypował Ludwika Dorna. Dawny działacz KOR, na początku lat 90. z braćmi Kaczyńskimi zakładał Porozumienie Centrum. Obecnie szef klubu parlamentarnego PiS. Znany jest z ciętego języka. - Minister Kalisz wedle mojej dość ugruntowanej wiedzy był ministrem fasadowym, od występowania w telewizji i rozdawania policjantom kamizelek kuloodpornych. Nie panował i nie chciał panować nad tym resortem - krytykował SLD-owskiego ministra.

- Wyśmienitym szefem MSW byłby sam Jarosław Kaczyński. Będę go do tego przekonywał - komentuje Jan Rokita.

W Platformie mówi się o podziale Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Nadzór nad administracją dostałby Józef Płoskonka, na początku lat 90. wojewoda kielecki, a w rządzie AWS wiceminister spraw wewnętrznych odpowiedzialny za pracę urzędników. Dla Platformy napisał projekt zmian w administracji publicznej. Proponuje odchudzenie jej o 20 procent oraz ograniczenie przywilejów dygnitarzy. PiS dostałby służby specjalne. Nadzorowałby je Zbigniew Wassermann, śledczy z komisji badającej aferę Orlenu, wcześniej zastępca prokuratora generalnego, awansowany przez Lecha Kaczyńskiego. Rywalem Wassermanna jest Konstanty Miodowicz z PO, kolega z komisji i ziomek z Krakowa, który na początku lat 90. stał na czele kontrwywiadu UOP. W Ministerstwie Obrony kompromisowym kandydatem jest Radek Sikorski, polityk cieszący się prestiżem w USA. W latach 80. pracował dla brytyjskiej prasy jako korespondent wojenny z Afganistanu. Był już wiceministrem obrony, a ostatnio w rządzie AWS wiceministrem spraw zagranicznych. Obecnie jest analitykiem we wpływowym American Enterprise Institute w Waszyngtonie.

Obie partie mają jednak własnych kandydatów. W Platformie wymienia się Bronisława Komorowskiego, ministra w rządzie AWS. W PiS Przemysława Gosiewskiego z sejmowej komisji śledczej badającej prywatyzację PZU.

Tajemniczy sporny skarb

Zagadką jest, kto zostanie ministrem skarbu. Tu najtrudniej będzie się dogadać. Obie partie są zgodne, że należy połączyć ministerstwa Skarbu i Gospodarki oraz wydzielić jak dawniej osobne Ministerstwo Pracy.

Na czele zespołu pracującego nad programem gospodarczym PiS stoi Kazimierz Marcinkiewicz, przewodniczący sejmowej komisji skarbu. Dawny poseł ZChN i szef gabinetu politycznego premiera Jerzego Buzka. Ale Jarosław Kaczyński widziałby go na stanowisku ministra edukacji. - To moja wiodąca dziedzina, którą uwielbiam. Zajmuję się nią od przedszkola - mówi sam Marcinkiewicz. Pochodzi z Gorzowa, gdzie zaczynał jako nauczyciel fizyki. Na początku lat 90. był wiceministrem edukacji narodowej.

Kaczyński twierdzi, że na ministra skarbu ma innego "świetnie przygotowanego kandydata z głębokiego zaplecza". Nazwiska nie chce ujawnić.

Marcinkiewicz ogłosił jednak program gospodarczy PiS, który stał się przyczyną sporu z Platformą. Chodzi głównie o podatki i prywatyzację. PiS jest przeciwny podatkowi liniowemu - jednakowemu dla wszystkich - który proponuje Platforma. Chce także wyłączyć z prywatyzacji "srebra rodowe", czyli najcenniejsze bądĄ strategiczne przedsiębiorstwa. - Chcemy wydzielić około stu spółek, nad którymi państwo powinno zachować kontrolę - mówi Marcinkiewicz. Chodzi o sieci do przesyłania prądu, gazu, tory kolejowe oraz akcje w PKO Banku Polskim, PZU, KGHM, a także rafineriach Lotos i Orlen.

- Wśród polityków PiS są zakodowane "socjalistyczne przesądy". Mam tam wielu przyjaciół, to przyzwoici ludzie. Ale gdyby zrealizować to, co zapowiadają w gospodarce, mielibyśmy recesję i dramatyczny wzrost bezrobocia - mówi Jan Rokita. - Rząd pod moim kierownictwem lub z moim udziałem nie będzie realizował takiego planu. Niech PiS realizuje go sobie z Andrzejem Lepperem, a nie ze mną.

W Platformie ruszyła giełda kandydatów na ministra skarbu. Najczęstsze typy to Adam Szejnfeld i Rafał Zagórny.

Szejnfeld jest szefem sejmowej komisji gospodarki, która nagłośniła bulwersującą sprawę zatrzymania Romana Kluski, niesłusznie oskarżonego przez urząd skarbowy o niepłacenie podatków. Zanim wszedł do Sejmu, był burmistrzem wielkopolskiego Szamocina. Zagórny był wiceministrem finansów w rządzie AWS. Należy do najzamożniejszych posłów. Zajmuje się biznesem: zarządza spółką Polskie Towarzystwo Finansowe oraz ma kilka nieruchomości. - Ale Rokita ma w głowie inne nazwisko, które wszystkich zaskoczy - uważa dobrze poinformowany poseł.

Gdyby minister skarbu był z Platformy, szefem resortu pracy mógłby zostać Tadeusz Cymański z PiS, obecnie poseł, a poprzednio burmistrz Malborka.

Na czym można się wyłożyć

Ministrem rolnictwa może zostać Krzysztof Jurgiel z PiS, były prezydent Białegostoku. Inżynier geodeta, senator. Należy do Stowarzyszenia Rodzin Katolickich. W Platformie nie ma silnego kontrkandydata. Wymienia się Aleksandra Grada, który zaczynał karierę jako zastępca wójta w podkrakowskiej wsi Pleśna. W rządzie AWS awansował na wiceministra zdrowia. Na ministra ochrony środowiska PiS chce powołać profesora Jana Szyszkę ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Zajmował już to stanowisko w rządzie Jerzego Buzka. W Platformie ekspertem od środowiska jest poseł Jan Rzymełka, geolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Możliwe, że Platformie bardziej będzie zależało na ministerstwach Kultury oraz Edukacji. Najpoważniejszym kandydatem na szefa tego pierwszego jest Rafał Grupiński, dawny wydawca prawicowego pisma "Czas Kultury". Za prezesury Wiesława Walendziaka w TVP był szefem programu kulturalnego "Pegaz" oraz Telewizji Edukacyjnej. Jako prezes postawił na nogi państwowe Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne. Władze Platformy namówiły go do kandydowania do Sejmu z Kalisza.

Za speca od edukacji w Platformie uchodzi posłanka z Gliwic Krystyna Szumilas, ale nie wiadomo, co o niej myśli Rokita.

Kandydatem PiS na ministra infrastruktury jest poseł Jerzy Polaczek, były wiceprezydent Piekar Śląskich. W 2000 roku AWS chciał, aby go powołać na szefa Instytutu Pamięci Narodowej. Przepadł w Sejmie, bo nie poparła go Unia Wolności. Polaczek wytrwale krytykował ministra Marka Pola i blokował projekt winiet samochodowych, czyli dodatkowych opłat za jazdę po drogach. Za jego rywala z Platformy uchodzi Tadeusz Jarmuziewicz, poseł z Opola, specjalista od telekomunikacji, a prywatnie uczestnik kilkunastu maratonów.

Wszystkie dotychczasowe rządy wykładały się na Ministerstwie Zdrowia. Jego szefem może zostać posłanka Platformy Elżbieta Radziszewska. Lekarka, o SLD-owskim ministrze mówiła: - Bardzo się starałam znaleźć takie sprawy, które pan minister Łapiński zaczął i doprowadził do końca. Wyremontował sobie łazienkę, kupił peugeota i chyba udała się kampania informacyjna na temat Narodowego Funduszu Zdrowia. Jej konkurent z PiS to Bolesław Piecha, także lekarz i poseł. Odwołuje się do konstytucji, w której każdemu Polakowi przysługuje bezpłatne leczenie.

Jak najbliżej ideału

- Koalicje są rzeczą normalną. Rząd jest zawsze wynikiem politycznego układu i kompromisu. Bardzo silny premier może sam dobierać sobie ministrów. Ale musiałby mieć partię, która zdobyła większość - twierdzi Jarosław Kaczyński.

- Do tej pory partie dzieliły się ministerstwami, a potem w każdym uprawiały własną politykę w ramach TKM. To prostacka wizja partyjna, mam inną - odpowiada Jan Rokita. - Jeśli wybory wygra Platforma i zostanę premierem, to zamknę się z Jarosławem Kaczyńskim i przedstawię mu propozycje. Liczę, że dojdziemy do kompromisu i w rządzie znajdą się ludzie wybitni, a nie miernoty z nadziału partyjnego.

Opowiada, jak przy tworzeniu jednego z rządów pewnej małej partyjce przydzielono Ministerstwo Zdrowia. Szef partii dzwonił do kolegów i mówił: "Znajdźcie mi jakiegoś lekarza, mamy godzinę na obsadzenie!". Rokita twierdzi, że żaden rząd nie jest idealny. Zapowiada: - Ideały są tylko po tamtej stronie życia. Ale jestem człowiekiem ambitnym i zamierzam zbliżyć się do ideału tak blisko, jak tylko będzie to możliwe.


CIENIE w kancelarii prezydenta
Możemy tylko spekulować na podstawie tego, kto współpracuje z kandydatami na prezydenta bądĄ ich popiera. Żaden pretendent nie ujawnia, kogo widziałby w swojej kancelarii. Sami więc typujemy

JEŚLI WYGRA LECH KACZYŃSKI:

- Andrzej Urbański, wiceprezydent stolicy. Najbliższy współpracownik Lecha Kaczyńskiego. Na początku lat 90. zakładali razem Porozumienie Centrum. Był redaktorem naczelnym telewizyjnego "Pegaza" oraz "Expressu Wieczornego" i "Życia Warszawy". Doradca w gabinecie premiera Jerzego Buzka.
- Władysław Stasiak, wiceprezydent stolicy, odpowiada za administrację i bezpieczeństwo. Absolwent Krajowej Szkoły Administracji Publicznej. Wzorowy urzędnik, zaczynał w Najwyższej Izbie Kontroli, gdy prezesem był Lech Kaczyński.
- Adam Bielan, rzecznik prasowy PiS i poseł do Parlamentu Europejskiego z Krakowa. Najczęściej widywany u boku Lecha Kaczyńskiego w czasie kampanii.
- Jacek Kurski, odpowiada za wizerunek PiS w telewizji. Stał się znany jako dziennikarz telewizyjny, gdy szefem TVP był Wiesław Walendziak. Zwiedził wiele partii. Był w Ruchu Odbudowy Polski założonym przez premiera Jana Olszewskiego, w ZChN, a nawet LPR. JEŚLI WYGRA WŁODZIMIERZ CIMOSZEWICZ:
- Katarzyna Piekarska, szefowa sztabu wyborczego Cimoszewicza. Dawna posłanka Unii Wolności. Do SLD przeszła za namową Leszka Millera i zrobiła zawrotną karierę. Do niedawna była wiceprzewodniczącą SLD. Upiera się, że Cimoszewicz to kandydat "ponadpartyjny".
- Jolanta Kwaśniewska, przewodnicząca komitetu wyborczego Cimoszewicza. Spekuluje się, czy obecna Pierwsza Dama rozpocznie wzorem Hillary Clinton karierę polityczną. W przyszłości mogłaby sama wystartować w wyborach. Dobrym początkiem byłoby stanowisko ministra. - Popiera kandydata swoim autorytetem - mówi o niej Piekarska.
- Marek Siwiec, eurodeputowany z listy SLD, szef Stowarzyszenia Ordynacka skupiającego dawnych działaczy Zrzeszenia Studentów Polskich. Przyjaciel Aleksandra Kwaśniewskiego. Był u niego szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Miałby szanse na powrót.
- Mieczysław F. Rakowski, premier ostatniego komunistycznego rządu oraz ostatni I sekretarz Komitetu Centralnego PZPR. Recenzent poczynań lewicy. Gorący zwolennik Cimoszewicza.

JEŚLI WYGRA ZBIGNIEW RELIGA:

- Jacek Lipiński, pełnomocnik profesora. Hutnik z Warszawy, współpracownik księdza Jerzego Popiełuszki. Był w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy, potem w BBWR. Gdy władzę przejął AWS, znalazł się w ekipie wicepremiera Janusza Tomaszewskiego.
- Andrzej Łuszczewski, wiceminister rolnictwa w rządzie Jerzego Buzka. Prowadzi gospodarstwo w Zakroczymiu, uprawia wiśnie i jabłka. Z Religą zakładał Partię Centrum. Jeden z najbliższych jego współpracowników.
- Eryk Mistewicz, były dziennikarz tygodnika "Wprost", specjalista od marketingu politycznego. Doradzał między innymi Platformie Obywatelskiej. Teraz odpowiada za strategię wyborczą Religi. - Moim celem jest wygrana. Nie jestem typowym działaczem politycznym, który kombinuje, jak wsiąść do państwowej lancii, aby inni mu czapkowali - mówi.
- Aleksander Hall, minister w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Na łamach "Gazety Wyborczej" włączył się aktywnie w kampanię profesora. Były działacz Unii Demokratycznej, opuścił ją dla Partii Konserwatywnej.

JEŚLI WYGRA DONALD TUSK:

- Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej i jej najważniejsza postać we Wrocławiu. Nadzoruje obie kampanie - parlamentarną i prezydencką. Z Tuskiem przyjaźni się od 20 lat. Polityk i biznesmen. Pasjonat koszykówki, właściciel klubu Śląsk Wrocław.
- Jacek Protasiewicz, szef kampanii Tuska, pochodzi z Wrocławia. 38-latek, poseł do Parlamentu Europejskiego. Było o nim głośno w maju 2005 roku, gdy nie wpuszczono go na Kubę - komunistyczne władze obawiały się, że przyjechał wspierać tamtejszą opozycję.
- Sławomir Rybicki, pełnomocnik wyborczy Tuska. Łączy ich zamiłowanie do piłki nożnej i klubu Lechia Gdańsk. Prawnik, poseł Platformy z Torunia. Na początku lat 80. sekretarz Lecha Wałęsy. Były dyrektor gabinetu marszałka Sejmu Macieja Płażyńskiego.
- Janusz Lewandowski, były minister przekształceń własnościowych, pierwszy szef Kongresu Liberalno-Demokratycznego, z którego wywodzi się znaczna część działaczy Platformy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)