"Cichy zabójca" znów zaatakował: 2 osoby walczą o życie
Mieszkańcy domu jednorodzinnego w Pleszewie pod Poznaniem zatruli się tlenkiem węgla. Dwoje z pięciorga lokatorów nie żyje. Dziadek i wnuczka walczą o życie w Łodzi. Przywieziono ich na zabieg do komory hiperbarycznej.
25.01.2010 | aktual.: 25.01.2010 11:52
- Telefon o konieczności uruchomienia komory dostałem przed godziną dziewiątą. Jednak do końca nie wiedziałem, czy uda mi się zorganizować zespół, bo przecież nie mamy już dyżurów - opowiada dr Krzysztof Chmiela z Ośrodka Tlenoterapii Hiperbarycznej przy ul. Kopernika, gdzie jest komora hiperbaryczna, jedna z sześciu w Polsce, gdzie odtruwa się osoby po pożarze.
Pół godziny po południu na lotnisku im. Reymonta ląduje śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Warszawy. Na jego pokładzie znajduje się 13-letnia dziewczynka spod Poznania, podtruta tlenkiem węgla. Jest zaintubowana. Oddychać pomaga jej respirator. Poziom karboksyhemoglobiny w jej organizmie grozi śmiercią. Karetka wiezie ją prosto do Ośrodka Tlenoterapii Hiperbarycznej przy ul. Kopernika. Dziewczynka ma przejść zabieg w komorze hiperbarycznej.
- Do zatrucia doszło nad ranem. Wtedy dochodzi do najgroźniejszych zatruć, bo tlenek węgla unosi się zaledwie pół metra nad podłogą - wyjaśnia Krzysztof Chmiela, doktor z łódzkiego ośrodka.
Ofiarą zaczadzenia jest również 63-letni dziadek dziewczynki. Do ośrodka przy ul. Kopernika dociera 15 minut po wnuczce. Jego stan jest lepszy. Mężczyzna może sam oddychać. Najbliższe półtorej godziny w komorze hiperbarycznej ma uratować życie dziewczynce i dziadkowi. - Pierwszy zabieg jest terapeutyczny. Musi zostać powtórzony w poniedziałek, bo tlenek węgla jeszcze pozostanie w organizmie i może spowodować uszkodzenie mięśnia sercowego. Mieliśmy już pacjenta, który podczas odtrucia dostał zawału serca - wyjaśnia Krzysztof Chmiela. - Można stosować nawet do pięciu zabiegów tlenoterapii.
Po niedzielnej tlenoterapii wnuczka i dziadek spod Poznania trafili do Instytutu Medycyny Pracy w Łodzi. Zorganizowanie dla nich zabiegu w Łodzi stało pod ogromnym znakiem zapytania, bo od tego roku łódzki ośrodek nie może już pełnić nocnych dyżurów. Narodowy Fundusz Zdrowia przyznał mu za mało pieniędzy. Kontrakt opiewa zaledwie na 700 tys. zł, a potrzebne jest 3,5 mln zł. Przez to komora może działać tylko trzy razy w tygodniu i to zaledwie przez kilka godzin.
Ośrodki tlenoterapii, które mają komory hiperbaryczne, są w sześciu miastach Polski. Jednak tylko trzy z nich mogą pracować w pełnym wymiarze, czyli pełnić nocne dyżury. Dzięki temu wystarczy kilkadziesiąt minut, żeby przygotować zabieg tlenoterapii o każdej porze. Oprócz Łodzi komory hiperbaryczne mają:
Gdynia, Siemianowice Śląskie, Warszawa, Stalowa Wola, Wrocław.
Zaledwie trzy pierwsze ośrodki podpisały w tym roku taki kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, że fundusze pozwalają im pełnić nocne dyżury. Natomiast ośrodek w Stalowej Woli w ogóle nie podpisał w tym roku kontraktu i komora hiperbaryczna nie jest tam wykorzystywana.